Zamknij

Rodzinna atmosfera na listach wyborczych kandydatów

Marcin Pawlenka 19:43, 02.04.2024 Aktualizacja: 16:54, 12.10.2025
Skomentuj

Tym razem jednak ich liczba w walce o owoce polityczne najbardziej rozrosła się w szeregach ugrupowania Zjednoczeni dla Bytomia, którego lider nieudolnie próbował dwa raz zorganizować referendum mające na celu odwołanie prezydenta i radę miasta.

Już w latach 90. radnym w naszym mieście był Adam Szewc, a jego już śp. ojciec Zdzisław Szewc wiceprezydentem. Również Halina Bieda oraz jej syn Michał Bieda byli i są obecni w lokalnej polityce Bytomia. Teraz jednak zmierzyć się z bytomską polityką próbują liczne małżeństwa i nie tylko, skupione wokół formacji Zjednoczeni dla Bytomia. 

Jak to najczęściej bywa, przykład idzie z góry. Lider ugrupowania - Artur Kamiński, który w zeszłym roku podjął dwie nieudolne próby zbierania podpisów pod akcją referendalną za odwołaniem prezydenta Bytomia i radnych, teraz ubiega się o fotel prezydenta. Oprócz niego na listach kandydatów do Rady Miasta jest jego żona - Aleksandra Kamińska. 

Rodzinnie Zjednoczeni dla Bytomia są też inni kandydaci ugrupowania kojarzonego z zakończonymi fiaskiem próbami zorganizowania referendum. Z drugiego miejsca w okręgu 5 do rady miasta startuje Michał Walczak, a z piątego miejsca w okręgu 4 jego żona Anna Walczak. Na tym jednak koligacje rodzinne w szeregach zjednoczonych się nie kończą. 

Mama ma szansę...

Oprócz radnego Tomasz Kupijaja, ubiegającego się ponownie o mandat radnego w wyborach samorządowych wystartowała... jego mama. Danuta Kupijaj, jak powiedział nam jej syn, jest emerytką, a w wyścigu o radę miasta ma jej pomóc nie tylko to, że jest rozpoznawalną osobą w Szombierkach.

- Mama startuje z innego okręgu niż ja. Moje nazwisko jest bardzo rozpoznawalne w mieście i uważam, że mama ma szanse zostać radną. Mama pochodzi z Szombierek, tam się urodziła, ma bardzo wielu znajomych i jest bardzo lubiana, dlatego znalazła się na listach - wyjaśnia Tomasz Kupijaj, bytomski radny.

Również w bytomskich strukturach PiS w walce o mandat weźmie udział małżonka radnego z ponad 17 letnim stażem. Mowa o Halinie Patoń, żonie Piotra. Radny PiS jednak na pytanie naszego dziennikarza dotyczące startu w wyborach jego małżonki zareagował impulsywnie i stwierdził, że nie jest to sprawa do komentowania na łamach gazety. Z ust Piotra Patonia padły też przytyki pod adresem senator Haliny Biedy i wiceprezydenta Bytomia Michała Biedy. Emocje Patonia udało się nieco ostudzić i powiedział, że jego żona startuje z innego okręgu niż on i będzie to jej debiut.

Syn przeciwko ojcu?

Na listach wyborczych bytomskiego PiS jest jeszcze jedno małżeństwo. Mowa o byłym i wieloletnim radnym Andrzeju Kostku i jego żonie Danucie. Jednak na tym rodzinne pokrewieństwo na listach wyborczych do rady miasta się nie kończy. Wszystko dlatego, że w tegorocznych wyborach zadebiutował też syn. Startuje jednak z list Trzeciej Drogi. Ugrupowanie popiera w wyborach obecnego prezydenta Mariusza Wołosza. 

- Mój tata był 16 lat radnym i zmienił swoje barwy polityczne. A jeszcze pod koniec lat 80-ych mój dziadek też był w radzie miasta, więc te Kostki trochę się tam "kulały". A ja celowo wybrałem Trzecią Drogę debiutując w wyborach, żeby między innymi nie wchodzić bezpośrednio w ten konflikt PO-PiS-owy, który jest chyba takim sportem narodowym, a także po to żeby wnieść świeżą i nową jakość do tego nowego rozdania w naszej radzie - wyjaśnia Tomasz Kostek, kandydat Trzeciej Drogi do Rady Miasta w Bytomiu.

Jak dodaje 29-letni kandydat, z ojcem mieszkają po sąsiedzku i żyją w zgodnej, rodzinnej atmosferze, a ich banery wywieszone na balkonach, mimo różnych barw politycznych, wśród mieszkańców okolic ul. Grottgera budzą raczej uśmiech i pozytywne emocje.

Zgodne z prawem, ale...

Start małżonków i innych członków rodzin do rady miasta jest oczywiście zgodny z prawem, a atmosfera koligacji, która panuje na listach wyborczych w Bytomiu nie jest niczym nadzwyczajnym w innych miastach. Przykładowo, w oddalonym o 20 km Miasteczku Śląskim o fotel burmistrza walczy siedmiu kandydatów. Wśród nich są teściowa i zięć, którzy mieszkają pod jednym dachem! Obydwaj pretendenci do tego stanowiska założyli osobne komitety z kandydatami na radnych.

- Nie ma takiego przepisu, który by to wykluczał, albo wiązał się z łamaniem prawa, równości czy demokracji, ale to jest kwestia takiego dobrego obyczaju, która nie zawsze musi być wyrażona prawem. Szczerze mówiąc niedobrze to wygląda. Z czysto praktycznej perspektywy to lepiej te głosy skupiać, a nie je rozkładać, jednak trzeba by spojrzeć na to jak ci ludzie są zakorzenieni w danym miejscu. Przykładowo, dwie rozpoznawalne osoby mogą przyciągać inne segmenty elektoratu, albo są takim wzmocnieniem listy - mówi dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

A często bywa też tak, że członkowie rodziny pojawiają się na listach wyborczych z prostego powodu - brakuje osób, które chciałby z danego komitetu wystartować w wyborach. Niezależnie od ich wyników oraz tego czy wygra jedna czy więcej bliskich sobie osób to i tak wszystko zostanie w rodzinie.

(Marcin Pawlenka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%