Zamknij

Ten przeklęty wąż!

09:44, 07.06.2024
Skomentuj

Wąż nie ma dobrego "public relations" już od samych początków dziejów ludzkości, czyli od Księgi Rodzaju. Z drugiej jednak strony wąż (Eskulapa) jest symbolem medycyny i lekarzy, ratujących życie. Co wy wiecie o wężach? Takie pytanie zadają autorzy wystawy w Muzeum Górnośląskim.

Wąż to druga z wystaw w Muzeum Górnośląskim poświęcona "zwierzętom przeklętym". Wcześniej był wilk. Nie da się ukryć, że wilk ma lepsze konotacje kulturowe i językowe. "Ponieważ żyli prawem wilka", "wilk morski", "stary wilk", "Obława". A wąż? Już Biblia w swojej pierwszej księdze "ustawiła" jego negatywne postrzeganie - jako postać i symbol szatana. To za sprawą jego działalności ludzie zostali wygnani z raju.

Dział Przyrody Muzeum Górnośląskiego postanowił pokazać, jaki jest wąż naprawdę.

Do końca roku można tam oglądać wystawę zatytułowaną "Zwierzęta przeklęte. Wąż". Oczywiście chodzi o to, żeby nie tylko podawać "suche" dane, choć już one brzmią tajemniczo: "Pierwsi przedstawiciele węży pojawili się na Ziemi około 170 milionów lat temu. Jednakże ich ekologiczne pochodzenie wciąż pozostaje jednym z najbardziej zagadkowych i kontrowersyjnych tematów w ewolucji".

Nalewka na kobrze

Wystawa jest interdyscyplinarna - pokazuje węża nie tylko z punktu widzenia biologii i przyrody, ale także jego "funkcjonowanie" w kulturze - od religii i symboliki do sztuki. Ale największe wrażenie robią tutaj węże prawdziwe, choć nieżywe. Chodzi o słoje, w których przechowywane się martwe węże zanurzone w spirytusie (a nie w formalinie). To tzw. mokre preparaty. Niektóre mają dodatkową wartość historyczną - zebrał je jeden z najwybitniejszych polskich przyrodników, badacz fauny syberyjskiej Benedykt Dybowski.

Są też "mokre preparaty" innego rodzaju. Węże w butelkach. Nie chodzi bynajmniej o to, że któremuś z badaczy zabrakło słojów na preparaty. To popularne w kilku krajach Dalekiego Wschodu "wężówki", czyli nalewki na wężach.

Preferowane są zwłaszcza żmijówki i kobrówki, co zresztą sprawiło, że kilka gatunków kobr jest zagrożonych wyginięciem. Dlatego dzisiaj z wycieczki do Chin albo Wietnamu nie można legalnie przywieźć do Polski butelki kobrówki. I jeszcze jedno: nam wydaje się, że w butelce "wężówki" jest jeden wąż. Tymczasem w niektórych nalewkach znajduje się nawet 10 gatunków węży.

- Ludzie mają jako atawizm zakodowany lęk przed wężami - mówi jeden z kuratorów wystawy Adam Larysz. - Z drugiej strony w wielu religiach wschodu jest on symbolem mądrości i nieśmiertelności, a w Chinach - cesarstwa. A w świecie współczesnym pojawiła się moda na hodowanie egzotycznych węży.

Śmiertelny jad

Jeśli chodzi o ludzki strach przed wężami, to jest on uzasadniony. Na wystawie można zobaczyć strzykawki. Mają one uzmysłowić zwiedzającemu, ile jadu mogą jednorazowo "posiadać" różne gatunki węży i do uśmiercenia ilu zwierząt lub ludzi może wystarczyć taka porcja jadu. Jad tajpana pustynnego może uśmiercić aż 289 osobników gatunku homo sapiens, a jad kobry indyjskiej wystarczy, aby zabić "zaledwie" 10 ludzi.

Ale węże również są zabijane, dlatego w następnej sali zobaczyć możemy ich naturalnych wrogów. Wiele osób nie przypuszcza, że wykwalifikowanymi mordercami węży są nasze poczciwe bociany białe oraz jeże, które uwielbiają zjadać żmije.

Na końcu zaś wąż w sztuce. Na wystawie zobaczymy kopię starożytnej rzeźby Grupa Laookona (węże morskie duszące Laookona i jego trzech synów) oraz głowę Medusy - kobiety-monstrum, mającej na głowie węże zamiast włosów. Grupę Laookona wykonano na nowoczesnej drukarce 3D natomiast, Meduza to rękodzieło rzeźbiarskie autorstwa kierownika Działu Przyrody Waldemara Żyły.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%