Zamknij

Za rok na Bobrku już nie będą fedrować. I co dalej?

13:00, 04.12.2024
Skomentuj

Trzy tygodnie temu, w szombierskiej Hali na Skarpie odbyła się tradycyjna karczma piwna, na której biesiadowało około tysiąca osób. Nikt jednak raczej nie wylewał gorzkich żali i smutków, że za rok odbędzie się już ostatnia taka impreza, ponieważ kopalnia Bobrek zakończy fedrowanie 31 grudnia 2025 roku, czyli o 15 lat wcześniej, niż planowano.

Przypomnijmy, że o likwidacji ostatniego w naszym mieście zakładu górniczego zadecydowała w czerwcu tego roku negatywna opinia komisji powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy o możliwości bezpiecznego wydobycia części złóż węgla eksploatowanego przez Bobrek. To pokłosie tragicznego wypadku z marca tego roku, w którym zginał jeden z młodych górników,  a czterech innych zostało rannych.

- Czy chcemy się spierać z profesorami - autorytetami w dziedzinie bezpiecznej eksploatacji i ryzykować życie kolejnych młodych ludzi? Kto podejmie takie ryzyko? Wyeksploatowanie z tego filara kilku pokładów węgla zajęłoby około 15 lat. I to była ostatnia i jedyna perspektywa dalszego funkcjonowania kopalni. Skoro jej już nie ma, to zostaje do wydobycia resztka z Pola Północnego KWK Bobrek, a tam zakończymy wydobycie w IV kwartale przyszłego roku - mówi Jarosław Grzesik, przewodniczący NSZZ "Solidarność" KWK "Bobrek-Centrum".

Gwóźdź do trumny

O ile przyszłość ostatniej w Bytomiu kopalni jest już przesądzona, to wciąż nie wiadomo jak potoczą się zawodowe losy jej załogi. W Bobrku zatrudnionych jest ok. 1800 osób. Jak wynika z oświadczenia spółki Węglokoks Kraj, do której należy kopalnia, od 2026 roku ma ruszyć likwidacja zakładu. Zostanie ona przeprowadzona siłami jego załogi.

- Proces likwidacji chcemy prowadzić w oparciu o zapisy zawarte w umowie społecznej (…) z wykorzystaniem gwarancji świadczeń socjalnych w całym okresie likwidacji, tj. urlopów górniczych, urlopów dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla, jednorazowych odpraw pieniężnych oraz alokacji do spółek węglowych i innych spółek nie objętych umową społeczną, dających gwarancję kontynuacji zatrudnienia – wynika z komunikatu Węglokoks Kraj.

Brzmi optymistycznie, ale nie oznacza to, że wszystko się skończy tak dobrze, jak napisano w komunikacie. Zdaniem Dominika Kolorza, szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności, największą nadzieją dla górników jest szybkie wejście w życie nowelizacji ustawy górniczej, dzięki której w ramach nowego przedsiębiorstwa można zlikwidować kopalnię, a jej pracownicy otrzymają maksymalne osłony socjalne, urlopy górnicze, albo możliwość dobrowolnego skorzystania z jednorazowej odprawy.

- To jest taki gwóźdź do trumny, tak można powiedzieć, bo Bytom przecież najdotkliwiej jest dotknięty likwidacją kopalń od wielu lat. Jeśli byłaby jeszcze jakaś perspektywa, że rzeczywiście otwiera się jakieś dobre zakłady pracy o stałych miejscach pracy, to można by z lekkim przymrużeniem oka powiedzieć, że mamy do czynienia z jakimś sprawiedliwym procesem transformacji, ale tak po prostu nie jest. Nie ma w tym żadnej sprawiedliwości - mówi Dominik Kolorz.

Nikt nie protestuje

Zastanawiające jest to, że mimo planów zakończenie fedrowania w Bobrku i braku konkretnych gwarancji na przyszłość, wśród górników panuje spokój i nikt nie protestuje.

- Załogi górnicze są tak naprawdę zmęczone tą walką o kopalnie, a są dwa lepsze przykłady. Cztery lata temu poprzedni rząd zlikwidował kopalnię Krupiński, gdzie pod ziemią został nie 4 mln ton węgla jak na Bobrku, tylko 760 mln ton i ani jeden górnik przeciwko temu nie protestował. Również poprzedni rząd zlikwidował kopalnię Makoszowy w Zabrzu, gdzie pracowało 2000 ludzi i zostało 140 mln ton węgla i ani jeden górnik przeciwko temu nie protestował - porównuje i wylicza Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i ekspert górniczy.

Wówczas jednak wymienione kopalnie trafiały do Spółki Restrukturyzacji Kopalń i trwał ich kilkuletni proces likwidacji, w którym brały udział górnicze załogi. Teraz jednak w przypadku "Bobrka" już nie będzie tak samo.

- Na to nie ma pieniędzy. SRK już tej kopalni nie przejmie. I teraz będzie tylko problem tego, czy właściciel pozyska środki z budżetu państwa na likwidację kopalni "Bobrek" - dodaje Markowski. Bez tych pieniędzy przyszłość załogi ostatniej w naszym mieście kopalni stoi pod naprawdę dużym znakiem zapytania.

Mariusz Wołosz prezydent Bytomia

- Czas płynie bardzo szybko, niestety nadal nie przedstawiono mi żadnych konkretów dotyczących likwidacji kopalni „Bobrek”. Priorytetem dla miasta jest informacja dotycząca propozycji zagospodarowania terenu po kopalni w kontekście wygenerowania nowych miejsc pracy. Oczekuję również szczegółowych informacji dotyczących: liczby osób, które znajdą zatrudnienie podczas procesu likwidacji, ile osób otrzyma propozycję zatrudnienia w innych zakładach górniczych lub o podobnym profilu, ile osób będzie mogło skorzystać z pakietów osłonowych, oraz jaka grupa osób będzie mogła przejść na emeryturę. Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawiłem podczas ostatniego spotkania z ministrą przemysłu Marzeną Czarnecką, które odbyło się 15 listopada 2024 roku.
(Marcin Pawlenka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

AnsiaAnsia

0 0

Markowski to ten mędrzec który uwaza że dla nie ma alternatywy. Powinien 200 lat temu się urodzić.

08:56, 05.12.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%