Zamknij

Synek z Łagiewnik złożył dymisję i już nie jest selekcjonerem kadry

Tomasz NowakTomasz Nowak 12:00, 12.06.2025 Aktualizacja: 19:06, 12.06.2025
Skomentuj No to żegnamy sie z Michałem Probierzem. Ciekawe, na jak długo? No to żegnamy sie z Michałem Probierzem. Ciekawe, na jak długo?

 Koniec żałosnego i męczącego wszystkich widowiska. Michał Probierz, bytomianin, którego w Polsce (prawie) nikt nie lubił zrezygnował z prowadzenia piłkarskiej kadry narodowej. Zanim to zrobił, byliśmy świadkami okropnej sekwencji zdarzeń.

Michał Probierz wychował się w Łagiewnikach. Mieszkał w domu przy ulicy Świętochłowickiej i tam na podwórku uczył się grać w piłkę. Karierę zawodniczą rozpoczął w nieistniejącym już klubie ŁKS Łagiewniki. Potem trafił do GKS Rozbark. Grał w wielu klubach, ale jego karierę przerwała poważna kontuzja. 

Zabrał się wówczas za trenowanie. Dwa razy: w roku 2006 i 2008  obejmował drużynę Polonii Bytom. Za każdym razem pojawiał się, by ocalić klub przed spadkiem: najpierw z I ligi, a potem z ekstraklasy. Cel osiągał. Drużyna pod jego wodzą grała lepiej, a szansę dostawali młodzi piłkarze. Ale Probierz dwa razy szybko Olimpijską opuszczał, bo dostawał lepsze oferty. "Życie Bytomskie" z tamtych lat pisało wprost: "Probierz znowu porzucił Polonię". Wielu kibiców nie potrafi mu tego wybaczyć. Powiedzmy to wprost: selekcjoner narodowej reprezentacji nie ma w swoim rodzinnym mieście zbyt wielu fanów. A już na pewno przy Olimpijskiej, czy jak kto woli Piłkarskiej.

Wielkie nadzieje, z których nic nie wyszło

We wrześniu 2023 Probierz został trenerem polskich piłkarzy. Objął jedno z najbardziej gorących stanowisk w Polsce. Wziął się za robotę, której efekty niemal wszyscy na bieżąco ostro oceniają, robotę, za którą u nas cię uwielbiają lub totalnie krytykują. Przyjście Probierza wlało sporo nadziei w serca kibiców, bo byliśmy zmęczeni złymi występami biało-czerwonych i trenerem Fernando Santosem. Mówiło się, że bytomian sobie poradzi, bo ma doświadczenie, nie unika dyskusji z dziennikarzami, potrafi ich zagiąć. Ale jednocześnie przypominano, iż słynie on z twardej ręki, kontrowersyjnych wypowiedzi i trudnego charakteru.

Probierzowi od początku nie szło w najważniejszej robocie, jaką będzie miał w życiu. Kuchennymi drzwiami na EURO jeszcze jakoś awansował, ale na samych mistrzostwach jego podopieczni wypadli tragicznie. Niestety, potem wyników już nie było w ogóle. Pod wodzą synka z Łagiewnik zaliczyliśmy spadek w Lidze Narodów, przegraliśmy wiele spotkań, a wygrywaliśmy tylko ze słabeuszami.

Najgorsze nie były jednak porażki. Piłkarzy Probierza w akcji zazwyczaj nie dało się oglądać bez bólu zębów, nerwów i miotania mocnymi słowami. Prezentowali się nieporadnie, bezładnie, nie mieli polotu, ani pomysłu na grę. Tymczasem szkoleniowiec  zdawał się nie przyjmować jakiejkolwiek krytyki i wolał wdawać się w nieprzyjemne przegadywanki z dziennikarzami. Ale już bez dawnej finezji.   

Probierz vs. Lewandowski

Nic więc dziwnego, że już od dawna powszechnie domagano odwołania Probierza. Prezes PZPN Cezary Kulesza wciąż go jednak bronił, a moment oddechu dały wszystkim dwa zwycięstwa (mało przekonujące i wymęczone) w meczach eliminacyjnych do mundialu. Trudno ich jednak było nie odnieść, wszak za rywali mieliśmy Litwę i Maltę. Kiedy czekaliśmy na trzeci, już trudniejszy pojedynek z Finlandią, wybuchł wielki konflikt, który ostatecznie zakończył karierę Probierza jako selekcjonera. 

Zaczęło się od deklaracji Roberta Lewandowskiego, iż jest zmęczony sezonem i nie wystąpi w czerwcowych spotkaniach polskiej reprezentacji - w tym eliminacyjnym z Finami. Trener to zaakceptował. Ale niespodziewanie gracz Barcelony prywatnym samolotem przyleciał na rozgrywany parę dni wcześniej towarzyski pojedynek Polski z Mołdawią, który był pożegnaniem Kamila Grosickiego.

Sytuacja stała się napięta. Było wiadomo, że Lewandowski i Probierz za sobą nie przepadają, ale ewentualne rozbieżności udawało się dotąd maskować. Ten drugi w tym niejawny sporze nie miał dobrej pozycji wyjściowej. Mający na koncie 85 bramek w kadrze, od lat występujący w najsłynniejszych klubach i zaliczający się do najlepszych piłkarzy świata Lewy, jest traktowany w Polsce jak skarb narodowy i ikona. Choć jednocześnie czasem z przecieków wychodziło, że nie za bardzo dogaduje się z innymi członkami reprezentacji. Mówiono też, że być może deprymująco działa na innych zawodników, nie radzących sobie z jego sławą i pozycją. 

Powiedzieli za dużo

 W minioną niedzielę Polski Związek Piłki Nożnej poinformował o odebraniu Lewandowskiemu opaski kapitana, którą ten zakładał od 11 lat. Była to decyzja Probierza. Następcą Lewego został piłkarz Interu Mediolan Piotr Zieliński. Nie minęła godzina, a gruchnęła kolejna informacja. W swych mediach społecznościowych Lewandowski napisał, że rezygnuje z występowania w biało-czerwonej reprezentacji aż do momentu, jak prowadził ją będzie Michał Probierz. Czemu? W związku z zaistniałą sytuacją i dlatego, że stracił do niego zaufanie.

Momentalnie rozpętała się ogólnopolska debata. Opinie były rozbieżne. Jedni zarzucali Probierzowi, że skrzywdził największą gwiazdę polskiej piłki w historii, wytykając mu przy okazji, że wyniki go nie bronią ani trochę, a Lewandowski w jego kadrze się marnuje. Inni z kolei uznali, że kapitan nie może nie przyjeżdżać na kadrę, że Lewandowski "gwiazdorzy". Przywoływano też postać starszego o trzy lata Ronaldo, który cały czas zakłada koszulkę reprezentacyjną Portugalii, a po wygraniu Ligi Narodów w potrafił rozpłakać się ze szczęścia, bo tak to dla niego w jego bogatej w sukcesy karierze ważne. 

Co warte podkreślenia wszyscy były zgodni w jednym: obydwaj bohaterowie sporu zachowali się źle, powiedzieli za dużo i za szybko, zamiast wyjaśnić sobie wszystko w męskiej rozmowie twarzą w twarz. Mało tego fatalna awantura negatywnie odbija się na zespole, którego czekał ważny mecz eliminacji MŚ z Finlandią. 

Porozmawiać można

 Niestety, atmosfera robiła się jedynie bardziej napięta. Lewandowski udzielił wywiadu. Narzekał w nim na niedopuszczalny jego zdaniem sposób przekazania mu informacji o odebraniu kapitańskiej opaski. Miało się stać przez telefon, wieczorem, kiedy zawodnik akurat usypiał dzieci.

Probierz bez wątpienia wywiad znał, bo na zorganizowaną nieco później konferencję prasową przyszedł przygotowany. Uwzględniając czas co do minuty opowiedział o sekwencji zdarzeń. Przyznał, że nie miał pojęcia, iż Lewy przyjedzie na mecz z Mołdawią, bo przecie miało go nie być. Jak opowiadał decyzję o zmianie kapitana przemyślał i skonsultował z innymi reprezentantami. A przekazał ją zainteresowanemu przez telefon, bo tak się teraz komunikuje. Jego zdaniem Lewandowski miał stwierdzić, że opaska kapitana nic nie znaczy i zmiana jej właściciela niczego w tym zespole nie zmieni. Natomiast o rezygnacji z występów w kadrze trener miał usłyszeć z mediów społecznościowych.

 Podczas konferencji Probierz starał się być spokojny i jak mantra powtarzał, iż na ten moment Zieliński będzie lepszym kapitanem, niż Lewandowski, a dla niego najważniejsze jest dobro ekipy. Lewego wiele razy określił wybitnym, zasłużonym piłkarzem, z którym bez problemu może rozmawiać.

Finowie nas zlali

 Było już bardzo źle. Cześć piłkarzy reprezentacji wedle prasowych doniesień miała zagrozić opuszczeniem zgrupowania po tym, co się stało, ale inni z kolei stanęli po stronie trenera. W zeszły wtorek w tak fatalnej atmosferze zagraliśmy z Finlandią.  Nasi po raz kolejny się skompromitowali i w beznadziejnym stylu dali się na wyjeździe ograć znacznie niżej notowanym rywalom. Tym samym przegraliśmy bardzo ważny, być może rozstrzygający pojedynek w eliminacjach do mundialu. Możemy na nim nie wystąpić po raz pierwszy od dawna. 

 Po meczu ponownie gremialnie zaczęto się domagać odejścia Probierza. W zasadzie nie ma chyba nikogo wśród dziennikarzy i ekspertów (być może jest ktoś taki w gronie kibiców), którzy nie byliby przeciwnikami byłego szkoleniowca Polonii. Tymczasem sam zainteresowany po raz kolejny nie wziął winy na siebie, nie przyznał że graliśmy źle i zapowiedział, że do dymisji absolutnie się nie poda i nawet nie ma takiego zamiaru. 

Kilkanaście godzin po spotkaniu z Finami z Probierzem spotkał się szef PZPN Cezary Kulesza. Większość spodziewała się, że zwolni on selekcjonera, ale ku ogólnemu zaskoczeniu nic takiego się nie stało. Probierz zachował stanowisko. Dla portalu wp.pl Kulesza tak komentował swoją decyzję:  - Wysłuchałem trenera Probierza. Jego argumentów w sprawach sportowych. Poznałem także jego zdanie na temat sytuacji z Robertem Lewandowskim. Teraz będę dążył do spotkania z Robertem. Chcę wysłuchać drugiej strony. Poznałem opinię trenera i chcę poznać opinię Roberta.

"Dla dobra drużyny narodowej"

 Wszystko zmieniło się w czwartkowy ranek, PZPN opublikował wówczas totalnie zaskakujące oświadczenie Probierza. Napisał on: "Doszedłem do wniosku, że w obecnej sytuacji najlepszą decyzją dla dobra drużyny narodowej będzie moja rezygnacja ze stanowiska selekcjonera. Pełnienie tej funkcji było spełnieniem moich zawodowych marzeń i największym życiowym zaszczytem. Bardzo dziękuję wszystkim moim współpracownikom, pracownikom PZPN. Zawsze mogłem na Was liczyć. Dziękuję za zaufanie prezesowi i zarządowi PZPN. Dziękuję oczywiście wszystkim piłkarzom, z którymi miałem przyjemność spotkać się na tej drodze. Będę trzymał za Was wszystkich kciuki, ponieważ reprezentacja jest naszym wspólnym dobrem narodowym. Pragnę podziękować również naszym wspaniałym kibicom. Jesteście z nami na dobre i na złe. Gdziekolwiek grała reprezentacja, tam słychać było Wasze wsparcie".

I tak zakończyła się kariera bytomianina na jednym z najważniejszych, a na pewno wywołujących największe emocje stołków w Polsce. On zapewne przekonał się tym doskonale.

Próbowaliśmy się skontaktować z Michałem Probierzem, by poprosić go o komentarz, ale (nie pierwszy raz) nic z tego nie wyszło.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%