Nazwę dla punktu wymyślili pracujący tu wolontariusze. Z kolei w jego organizację włączyły się panie, które kilka dni temu przyjechały z Ukrainy: - Pomagają one w segregacji produktów, podpisują je w języku ukraińskim, by usprawnić funkcjonowanie punktu. Dzięki temu dowiadujemy się o sobie coraz więcej, bo wiemy, co lubią gotować ukraińskie gospodynie - mówi Lucyna Lenik, koordynatorka Minimarketu.
Półki magazynu z żywnością od razu zapełniły się bardzo szybko, a teraz zapełniają się na bieżąco. To dzięki ogromnemu zaangażowaniu mieszkańców naszego miasta oraz lokalnych przedsiębiorców. Wszyscy oni poruszeni dramatycznym losem uchodźców przekazali dziesiątki produktów żywnościowych. W Minimarkecie nie brakuje między innymi mąki, ryżu, kaszy gryczanej, kawy, herbaty oraz jedzenia dla dzieci (mleka modyfikowanego, a także słoiczków z przecierami.
Wszystkie te rzeczy wydawane są Ukraińcom od poniedziałku do piątku w godzinach od 10 do 12. Pomoc jest udzielana na podstawie zaświadczenia otrzymanego w zlokalizowanym na parterze bytomskiego Urzędu Miejskiego punkcie recepcyjnym. Przychodzący do BOE przy Żeromskiego nie kryją wzruszenia: - Nie wiem, jak wam dziękować. Musiałam uciekać razem z dwójką dzieci z ostrzeliwanego Żytomierza. Mąż został na miejscu i walczy, bardzo się o niego boję. W Bytomiu znalazłam dach nad głową, a tu dostaję jedzenie dla mnie i dzieci. Sama bym tego wszystkiego nie kupiła, bo nie mam pieniędzy, ani rzeczy do sprzedania. Uciekaliśmy w popłochu, niczego nie można było zabrać. Macie wielkie serca, nie zapomnimy o tym – powiedziała nam jedna z Ukrainek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz