Zamknij

Wzlot i upadek Damiana Bartyli

09:22, 13.11.2018
Skomentuj

Damian Bartyla jako człowiek da się lubić. Tak po prostu. Jest bezpośredni i „pozytywny” w kontakcie, robi na rozmówcach dobre wrażenie. Trudno znaleźć w jego osobowości coś antypatycznego. A jednak – jeszcze od żadnego prezydenta Bytomia nie odeszło tylu współpracowników, jeszcze żaden prezydent Bytomia w czasie kadencji nie zraził do siebie tak wielu życzliwych i oddanych mu ludzi. Co więcej – współpracownicy ci odchodzili nie wtedy, kiedy widmo klęski zaczęło zaglądać Bartyli w oczy. Oni porzucali go, kiedy był u szczytu władzy. Czym zatem ich zrażał ten sympatyczny przecież człowiek?

Ludzie ze zdjęcia

W nocy 17 czerwca 2012 roku, kiedy stało się jasne że w referendum bytomianie odwołali prezydenta Piotra Koja, nasz fotoreporter zrobił w sztabie referendalnym fotografię. Na zdjęciu tym widać kilkanaście osób w geście radości i uniesienia. Gdzieś w drugim szeregu, w prawym górnym rogu – roześmiany Damian Bartyla. Widać dwudniowy zarost – jakby w gorączce działań zapomniał się ogolić. Z ludzi widocznych na zdjęciu – 4 listopada 2018 roku, w dniu drugiej tury wyborów prezydenta Bytomia – przy Bartyli trwała jeszcze tylko trójka: związany kiedyś z PiS Jerzy Rogowski, szef górniczej „Solidarności” Jarosław Grzesik oraz będący nieformalną „prawą ręką” Bartyli Jakub Snochowski. Może jeszcze Artur Komor – ale ten jako szef miejskiej spółki (Zakładu Budynków Miejskich) musiał być przy Bartyli niejako „służbowo”. Pozostali liderzy akcji referendalnej widoczni na zdjęciu poparli komitety, które występowały z jednoznacznym przekazem: Bartyla musi odejść. I tak na przykład Danuta Skalska była na listach PiS, a Janusz Wójcicki nie kandydował, ale jako sympatyk obecny był w sztabie Koalicji Obywatelskiej.

Ale zacznijmy od początku: Damian Bartyla. Z wykształcenia prawnik (bez aplikacji), od młodości związany z Polonią Bytom – najpierw jako piłkarz, potem jako działacz. W 2004 roku został prezesem tego, grającego wówczas w trzeciej lidze, klubu. Za jego prezesury Polonia awansuje do Ekstraklasy. W 2008 roku zajęła w niej 7 miejsce – najwyższe spośród śląskich drużyn.

Zatrzymany kandydat

W Bytomiu w 2006 roku prezydentem został Piotr Koj. Startując pod hasłem „Zmienię Bytom” dosłownie zmiażdżył dotychczasowego prezydenta Krzysztofa Wójcika. Stylem rządów Wójcika i jego zastępcy Mariana Stajno bytomianie byli rozczarowani, zmęczeni i zniesmaczeni. Niestety – Koj szybko trwoni nadzieję na „dobrą zmianę”. Zamyka się w wąskim kręgu współpracowników, do Bytomia ściąga związanych z PO „spadochroniarzy” z innych miast. W 2010 roku PiS ogłasza, że kandydatem tej partii na prezydenta będzie bezpartyjny Bartyla. To spore zaskoczenie. Bartyla w grze pojawia się bardzo późno, wcześniej ustalono iż kandydatem PiS będzie Krzysztof de Mehlem, wówczas szef miejskiego komitetu tej partii. W „posagu” Bartyla wniósł PiS elektorat kibiców Polonii. Jednym z zarzutów pod adresem ekipy Koja – jest brak wsparcia dla grającej w Ekstraklasie Polonii oraz brak oczekiwanych inwestycji w miejski stadion futbolowy oraz sportową infrastrukturę w mieście.

W 2010 roku wybory odbywały się 19 listopada. Nieoczekiwanie, na samym początku października Damian Bartyla został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wraz z sekretarzem Polonii Bytom został przewieziony do Wrocławia, gdzie tamtejsza prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie korupcji w futbolu, czyli tzw. „kupowania meczy”. Bartyli prokuratorzy przedstawili zarzut wręczenia łapówki w sezonie 2004/2005, kiedy Polonia walczyła o awans do ówczesnej II ligi. – Mam czyste sumienie względem kibiców Polonii i mieszkańców Bytomia – tak na łamach „Życia Bytomskiego” komentował swoje zatrzymanie Bartyla. Po przeprowadzeniu rozmowy z Bartylą – zarząd miejski PiS w Bytomiu zdecydował o podtrzymaniu dla niego poparcia w wyborach. Trudno nie pokusić się o dygresję: spróbujmy sobie wyobrazić reakcję dzisiejszych „publicznych” mediów w sytuacji, kiedy w jakimś mieście PO podtrzymałaby poparcie dla kandydata, któremu prokuratura postawiła zarzut korupcji.

Na czele referendum

W październiku 2013 roku prokuratura przesyła do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Prokurator chce kary roku i dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 5 tysięcy złotych grzywny. Adwokat Bartyli żąda uniewinnienia swego klienta. Proces jeszcze się nie zakończył – to legendarna sprawność polskiego wymiaru sprawiedliwości.

W 2010 roku Bartyla wraz z Kojem wchodzi do II tury wyborów, ale ostatecznie ją przegrywa. Dostaje 47,1% głosów, zaś Koj 52,9%.

Koj nie zrozumiał jednak sygnału ostrzegawczego, nie wyciągnął z tej sytuacji wniosków. Do zmiany kursu nie zdołali go przekonać najbliżsi współpracownicy: ani szef PO w Bytomiu Jacek Brzezinka, ani wiceprezydenci – Halina Bieda i... Mariusz Wołosz. Koj nie tylko realizuje dalej arogancką politykę public relations, ale też „wrzuca” kolejne kontrowersyjne decyzje – w tym likwidację kilku szkół w mieście, między innymi zasłużonego „Elektronika”. Wszystko w sytuacji, kiedy do wyborów parlamentarnych PO szła z hasłem „Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły”. Dochodzi jeszcze zapowiedź wprowadzenia w Bytomiu podatku od wód opadowych – i w kręgu osób zebranych wokół sprawy „obrony Elektronika” rodzi się idea przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Koja.

Nie da się ukryć: głównym „macherem” akcji referendalnej staje się Damian Bartyla. Procentują jego umiejętności organizatorskie i talent do pozyskiwania funduszy. W wyniku referendum odwołany zostaje nie tylko Koj, ale też i Rada Miejska. Wtedy właśnie nasz fotoreporter robi wspomniane zdjęcie. I tego wieczoru autor niniejszego tekstu po raz pierwszy odnosi wrażenie, że coś może pójść nie tak. W zwycięskim sztabie pojawia się bowiem także... Marian Stajno, kiedyś pierwszy zastępca prezydenta Krzysztofa Wójcika.

Po odwołaniu Koja Bartyla startuje w wyborach prezydenckich. Tworzy także Bytomską Inicjatywę Społeczną, która wystawia kandydatów na radnych. W drugiej turze wyborów Bartyla miażdży kontrkandydatkę Halinę Biedę (21.257 do 8.288 głosów). BIS zyskuje w Radzie samodzielną większość, zdobywając 14 mandatów.

Wtedy rozmawiam z Damianem Bartylą. – Wiesz, dlaczego to wszystko zrobiłem? Bo nie lubię przegrywać z trampkarzami – mówi nowo wybrany prezydent Bytomia.

Druga wygrana

W drużynie Bartyli są m.in. Danuta Skalska – przewodnicząca Rady Miejskiej, Henryk Bonk – zastępca prezydenta, Janusz Wójcicki – radny, Adam Grzesik (brat Jarosława, szefa górniczej Solidarności) – rzecznik prasowy. Przed wyborami w 2014 roku Bonk ogłosi, iż zamierza kandydować na urząd prezydenta Bytomia. Po tej deklaracji Bartyla odwoła Bonka. Do Bonka przyłączą się Wójcicki, Grzesik, Skalska. Mimo to wybory roku 2014 Damian Bartla wygra w pierwszej turze. Bytomianie uznają, że rządził dopiero pół kadencji, więc trzeba dać mu szansę, aby kontynuował realizację swego programu.

Podobna sytuacja powtórzy się w 2017 roku. Z klubu Bartyli odejdzie 3 radnych. W odwecie Bartyla zwolni swego pierwszego zastępcę Andrzeja Panka, który stał za inicjatywą „buntowników”.

Bartyla zaczyna przypominać Piotra Koja. Koj – ściągał do Bytomia „spadochroniarzy z PO”, Bartyla wynajduje – jak mówią złośliwi – „swoich chłoptasiów”. Dodatkowo od samego początku wiceprezydentem jest Aneta Latacz – wcześniej dyrektorka podstawówki w Szombierkach. Nieoficjalnie mówi się, że „kadrową” Bartyli w tej kwestii była Stefania Wawer kojarzona z Wójcikiem i Stajną.

Po sześciu latach rządów Bartyli w Bytomiu wciąż nie ma nowego stadionu.

Gminna spółka Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne podejmuje decyzję o zakupie od prywatnego przedsiębiorcy ujęcia wody pitnej, znajdującego się w Tarnowskich Górach. Płaci za to 18 milionów złotych. Tyle, że nie ma jak tej wody dostarczać do Bytomia. Sytuacja przywodzi na myśl scenę ze zbioru opowiadań „Śmierć pięknych saren”, gdzie ojciec narratora sprzedaje odkurzacze chłopom we wsi, do której nie doprowadzono prądu. Miejska spółka przypomina tych chłopów.

Trampkarze się odegrali

W BPK trwa karuzela kadrowa, zmieniają się prezesi. Jeden z nich zlecił przeprowadzenie w spółce audytu przez zewnętrzną firmę – Deloitte. Po zapoznaniu się z nim – składa rezygnację. Prezydent Bartyla twierdzi, że audyt zlecono na jego polecenie i że chce go ujawnić. Mimo to raport nigdy nie zostaje upubliczniony.

Wychodzi na jaw, że BPK zlecało usługi reklamowe i promocyjne firmie, której właścicielką jest siostra Jakuba Snochowskiego uważanego za „prawą rękę” Bartyli. – Analiza dokumentów nasuwa podejrzenie, że w toku realizacji zamówionych przez BPK usług mogło dojść do wyłudzenia nienależnych świadczeń finansowych, bowiem zlecone działania nie zostały wykonane – pisze w interpelacji w związku z tą sprawą przewodniczący Rady Miejskiej Mariusz Janas. Snochowski znika z życia publicznego w Bytomiu, jednak nieoficjalnie wiadomo, że nadal jest szarą eminencją w ekipie Bartyli.

I w końcu najważniejsza sprawa: należący do BPK najlepszy teren inwestycyjny w Bytomiu, przy ul. Magdaleny zostaje zniszczony. Zamiast rekultywacji zostają tam nielegalnie zakopywane śmieci, w tym toksyczne chemiczne odpady. Dzieje to się na terenie miejskiej spółki, więc odpowiedzialność polityczną ponosi prezydent Damian Bartyla. Po ujawnieniu tych informacji rodzi się społeczna akcja „Bytom to nie hasiok” i w rezultacie referendum w sprawie odwołania Damiana Bartyli ze stanowiska prezydenta Bytomia. Odbywa się ono 3 grudnia 2017 roku.

Referendum nie jest wiążące ze względu na zbyt niską frekwencję. Jednak co się odwlecze – to nie uciecze. 4 listopada 2018 roku Damian Bartyla przegrywa drugą turę wyborów prezydenckich. W sztabie zwycięskiej Koalicji Obywatelskiej obecni są m.in.: Piotr Koj, jego zastępcy: Halina Bieda, Adam Ciesiółka, Mariusz Wołosz oraz doradca Dariusz Daraż. W 2012 roku Damian Bartyla zapewne nie spodziewał się, że po dwóch sezonach „trampkarze” z nim wygrają.

Choć tak różni – Piotr Koj i Damian Bartyla okazują się bardzo podobni co najmniej pod dwoma względami: obaj rządzili Bytomiem 6 lat. I obu można zadedykować na koniec słowa z „Wesela”: „Miałeś prezydencie złoty róg, ostał ci się jeno sznur”...

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

KuglarzKuglarz

0 0

Niech się schowa do końca kadencji i nie wychodzi z nory.

10:22, 13.11.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kuńkuń

0 0

ihhhhhaaaaahaaaaaaaaaa prrrrrrrrr

15:32, 16.11.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%