Zarzuty są bulwersujące, wręcz okropne. Gdyby informacje mediów były prawdziwe – może się okazać, że tysiące osób pochowały w urnach po kremacji prochy nie swoich bliskich. Sprawa została ujawniona przez telewizję TVN w programie „Superwizjer”. Jego redaktorzy twierdzą, że jest to wynik trwającego 8 lat dziennikarskiego śledztwa. Sprawę opisała również „Gazeta Wyborcza”. „Superwizjer” program zilustrował zdjęciami kręconymi pod siedzibą Śląskiego Zakładu Pogrzebowego – Firma Walicki. Zdjęcia zakładu pogrzebowego Walickiego opublikowała również „Gazeta Wyborcza”.
Zarzuty są bardzo poważne: do nieprawidłowości miało dochodzić od 2005 roku. Najpoważniejsze zarzuty brzmią: rodzinom wydawano prochy nie ich zmarłych. Natomiast w okresie przeglądu i remontu pieców krematoryjnych – żeby nie pozwolić zarabiać konkurencji – trumny z ciałami przeznaczonymi do kremacji „magazynowano” w piwnicach. Według informatorów TVN – trumny cuchnęły i przeciekały. Rodziny otrzymywały urny z prochami i urządzały pogrzeb w przekonaniu, że to spopielone szczątki ich bliskich. Tymczasem rozkładające się ciała wciąż „czekały” na kremację w piwnicy zakładu pogrzebowego.
Według reporterów TVN wersję taką potwierdzają dwaj byli pracownicy. Przeciw właścicielowi bytomskiego zakładu mają świadczyć także jego pasierbica i żona, z która się rozwodzi. Ale zarzuty potwierdzać mają także szefowie innych firm pogrzebowych.
Na internetowej stronie TVN czytamy m.in.: „– Przestaliśmy wywozić do kremacji do tego krematorium zwłoki. Przyszli do mnie pracownicy. Byli zdezorientowani. Powiedzieli, że nie chcą już tam jeździć, bo za wcześnie odbierają zimne urny. To znaczy, że odebrali nie te prochy, które powinni odebrać – tłumaczy Janusz Kwatera, Prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Krakowie. Zakłady pogrzebowe z Krakowa, w którym nie ma krematorium, woziły i nadal wożą zwłoki do spopielarni w innych miastach. Żałobnicy pakują trumny z ciałami do karawanu, by po kilku godzinach wrócić z prochami w urnach. Po kilku wyjazdach pracownicy Janusza Kwatery zorientowali się, że w krematorium, do którego wozili ciała, nic nie dzieje się tak, jak powinno.
– Pewnego dnia wszedłem pod piec, ale nie było tutaj w ogóle obsługi. No widzę: moja trumna, którą zawiozłem, stoi jeszcze. Myślałem, że będę czekał ze dwie godziny, skoro trumna jest niewłożona. A tu się okazało, że mam do odbioru, zrobione wszystko jest. To znaczy, że na pewno nie było w tej urnie tego, co przywieźliśmy – mówi żałobnik. – Nie istnieje taka możliwość, aby odebrać zimną urnę po godzinie kremacji. 70 do 90 minut potrzebują na spopielenie. Powiedzmy, że po dwóch godzinach możemy odebrać urnę i ona nie ma prawa być zimna. (...) – 2006, 2007 rok pamiętam, że takie sygnały docierały do stowarzyszenia na spotkaniach krematystów czyli właścicieli, zarządców krematoriów w Polsce. Te sygnały wyglądały tak, że ta kremacja trwała za krótko, że to był pobyt 30, 40 minutowy. Jako zarząd stowarzyszenia mieliśmy niestety tylko pojedyncze sygnały, pogłoski. – Były na chodzie dwa piece, dwa były w budowie. Przyjechał serwis i mieli dłuższą naprawę, a ilości trumien nie zmieniła się przez tydzień. Smród okropny na całym zakładzie – opowiada Krzysztof, były pracownik firmy. (...) Kolejnym dowodem, do którego udało nam się dotrzeć, był kalendarz, w których skrupulatnie odnotowywano w krematorium nazwiska przywożonych zmarłych wraz z godzinami planowanych kremacji. Porównanie kalendarza z pochodzącym od producenta pieców spisem terminów napraw doprowadziło nas do wniosku, że bywały dni, w których krematorium przyjmowało do spalenia o wiele więcej ciał, niż mogło w tym czasie spopielić. Jednocześnie zorientowaliśmy się, jak wielu zwłok mógł dotyczyć badany przez nas problem. Według rejestru tylko w latach 2004-2010 krematorium spaliło ponad 31 tysięcy ciał.”
Nic dziwnego, że sprawa wzbudziła wielkie emocje. Także w Bytomiu, gdzie wiele osób, przygotowując pogrzeb swoich bliskich, korzystało z usług tak opisanej firmy. W tej sytuacji wiele osób czeka teraz na wyjaśnienie sprawy. Dają temu wyraz również w internetowych komentarzach. „Jedno jest pewne. Nie możemy pozwolić na to by, sprawa bytomskiego krematorium ucichła. Albo ktoś odpowie za pomówienia, albo odpowiedzą ludzie traktujący zmarłych jak śmieci (właściciel, pracownicy)” – napisał na swoim facebookowym profilu Andrzej Falkiewicz, który jesienią ubiegłego roku kandydował do Rady Miejskiej Bytomia.
Pod koniec ubiegłego tygodnia Ryszard Walicki wydał oświadczenie. Odpiera w nim wszelkie zarzuty, twierdzi, że jego firma zachowuje najwyższe standardy usług i zapowiada pozwanie do sądu tak autorów materiałów dziennikarskich, dotyczących jego firmy, jak również ich informatorów.
0 0
Walicki był za cienki i za głupi by stworzyć taką poteżną "firmę". Taki b. dobrze płatny "słupek". Teraz jeszcze dureń grozi że pozwie wszystkich, którzy go pomawiają. Dziwne, że przy tak wielce uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa nie został przynajmiej zatrzymany. Ma możliwości mataczenia, zacierania dowodów , niszczenia kwitów etc. Brawo policja i prokuratura !
http://nie.com.pl/archiwum/zdazyc-przed-panem-bogiem/
-dla zainteresowanych.
ŻB dopiero na trzeciej stronie pisze o chyba najokrutniejszej aferze naszego miasta.
Rzygać się chce.
0 0
Rzygać proszę, na zdrowie. A merytorycznie:
1. Tekst jest zapowiedziany na 1 stronie, nad winietą.
2. W chwili, kiedy przygotowywaliśmy ten numer TYGODNIKA - nawet TVN nie wymieniał nazwy firmy, lecz mówił o "firmie pogrzebowej na Śląsku".
3. Tekst jest streszczeniem materiału TVN, więc siłą rzeczy trudno robić z niego czołówkę na pierwszej stronie (patrz punkt 2).
4.. Inne twierdzenia tego postu są frapujące intelektualnie.
0 0
PS W powyższym komentarzu pkt. 4 ma charakter ironiczny, rzecz jasna.
0 0
Proponuję tytuł do następnego wydania ŻB:
Bytomska ośmiornica!
Do tego gustowne zdjęcia a la F.kt
A w treści artykułu o niesprawnym krematorium, które zanieczyszcza od lat powietrze, o szczegółach związanych z nadwyżkami prochów, układach z pogotowiem, policją i prokuraturą, handlu organami, bezradnych radnych i instytucjach - to wszystko oczywiście piszę ironizując (czym naśladuję redaktora MH).
Może o związkach szefa firmy z WB i o popieraniu przez niego prezydenta Bytomia z SLD, też się zmieści.
Od WIELU lat proceder trwa, ale ani organa ścigania, ani prasa, poza Urbanem, nie zajęły się nim.
Powstaje pytanie:
DLACZEGO?
Może uda się na nie odpowiedzieć
PS.
A jak zatrzymają szefa firmy, to tytuł i tekst jeszcze bardziej podkręcić. Mrożące w żyłach poprawi sprzedaż tygodnika.
0 0
Dlaczego ŻB nie pisało o Walickim ?
Bo dobrze płacił za ogłoszenia reklamowe swojego krematorium.
0 0
Straszne! Co za ochydni ludzie...
0 0
Może ŻB dowie się w prokuraturze czy zabezpieczono dokumenty dot. kremacji