Po zjedzeniu makaronu z krewetkami bytomianka doznała silnej reakcji alergicznej. Z restauracji niezwłocznie poszła do apteki na Rynku.
W aptece na Rynku na szczęście miała dyżur Marta Palacz-Wróbel. Magister farmacji i doktor nauk medycznych wykładająca i prowadząca badania na medycznej uczelni najpierw podała opuchniętej klientce z objawami niepokoju tabletkę na alergię. Zasugerowała, żeby wróciła do niej jeśli po 20 minutach objawy nie ustąpią. Było jednak coraz gorzej.
Walka o życie
I tu już liczyła się niemal każda sekunda. Był to wstrząs anafilaktyczny i trzeba było działać błyskawicznie. - Reagujemy, jesteśmy przeszkoleni w tym zakresie, musimy zabezpieczyć pacjenta zgłosić na 112, że coś takiego się dzieje, a gdy karetka jest w drodze, a stan pacjenta się pogarsza to jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest podanie leku - wyjaśnia Marta Palacz-Wróbel.
Zaszczyt pomagania
Być może dzięki szybkiej reakcji farmaceutki udało się uratować życie pacjentce, która doznała zapaści. I można by pomyśleć, że praca farmaceutów opiera się wyłącznie na sprzedaży i wydawaniu leków. To jednak się zmieniło w czasie pandemii. Farmaceuci zyskali wówczas nowe kompetencje z zakresu szeroko pojętej opieki farmaceutycznej, udzielania porad w porozumieniu z lekarzem, jak również reagowania w kryzysowych sytuacjach.
0 0
Słowa uznania wyrazy ogromnego szacunku dzięki za ogromną wiedzę i szybką reakcję która dzięki czemu życie ludzkie zostało uratowane oby jak najwięcej było tak wspaniałych ludzi jak pani droga pani Marto chylę czoła ta pani miała ogromne szczęście