Miał 85 lat. Urodził się w Krakowie, ale jego rodzina wywodziła się ze szlacheckiego rodu z Wielkiego Księstwa Litewskiego.
W naszym mieście zaraz po studiach rozpoczął pracę jako inżynier górniczy w kopalni Centrum (wówczas Dymitrow). Po tzw. transformacji ustrojowej został przedsiębiorcą. Prowadził salon dilerski samochodów marki Opel, był założycielem i prezesem przychodni lekarskiej Sante.
Ale był przede wszystkim filantropem. Kiedy w 1992 roku bandyta zastrzelił na bytomskiej ulicy pełniącego służbę policjanta Marka Sienickiego - Tadeusz Odlanicki-Poczobutt ufundował dla jego syna książeczkę mieszkaniową i wpłacał na nią co miesiąc przez 19 lat pieniądze.
W ostatnich latach wspierał przede wszystkim Polaków za wschodnią granicą. - Tadeusz sponsorował też pielgrzymki kresowian na Jasną Górę, ale przede wszystkim regularnie przekazywał środki i dary rzeczowe na pomoc Polakom na Wschodzie - wspomina Danuta Skalska, honorowa obywatelka Bytomia. - Zawsze mówił, że jego ojciec przykazał mu: pomagaj Polakom za wschodnią granicą, bo oni mają najciężej. I temu zadaniu chciał być zawsze wierny.
Na jego nekrologu Rodzina umieściła następujące zdanie: Uprzejmie prosimy o ograniczenie ilości kwiatów, a ewentualny datek prosimy wpłacić na "Pomoc Polakom na Kresach".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz