- Nie zastanawiałem się, zadziałałem instynktownie. Udało się i to się liczy. Nie róbcie wokół mnie takiego zamieszania, bo nie dokonałem niczego wielkiego - mówi zastępca komendanta radzionkowskiego komisariatu policji, kom. Jarosław Dembiński. To "nic wielkiego", to uratowanie życia małej dziewczynce.
Stało się to ostatniego dnia urlopu spędzanego wraz z rodziną w miejscowości San Augustin na Wyspach Kanaryjskich. Przebywający w hotelowym hallu policjant usłyszał w pewnym momencie, jak zrozpaczony młody mężczyzna po angielsku prosi obsługę o natychmiastowe wezwanie pogotowia ratunkowego. Po chwili pojawiła się kobieta niosąca na rękach omdlałą córkę.
Okazało się, że dziecko zadławiło się jedzeniem. Sytuacja była bardzo poważna: dziewczynka nie oddychała, a jej ciało było już wiotkie. - To zdarzenie obserwowało wiele osób, ale nikt nie reagował - wspomina kom. Dembiński. On sam nie pozostał bierny: - To był taki natychmiastowy impuls. Wiedziałem, co trzeba robić, więc po prostu zrobiłem. Ułożyłem dziewczynkę jak należy w takich sytuacjach i zacząłem rytmicznie oklepywać po plecach. Pomogło od razu. Jedzenie zalegające w drogach oddechowych wypadło, usłyszałem płacz. Nigdy wcześniej nie cieszyłem się tak bardzo z tego, że dziecko płacze. Bo to znaczyło, że znowu oddycha.
Wdzięczność rodziców
Radzionkowski funkcjonariusz monitorował sytuację do momentu przyjazdu lekarzy. Jak się okazało pomógł rocznej Angielce, która z rodzicami przebywała w tym samym hotelu. Ich wdzięczność nie miała granic. Jarosław Dembiński dzięki odpowiedniej reakcji ocalił jej życie. - Jestem policjantem od 21 lat i nigdy dotąd nie musiałem radzić sobie z takim poważnym wyzwaniem i ratować człowieka.
Dodaje też: - Oczywiście przeszedłem wiele specjalistycznych szkoleń, wiem bardzo dobrze, jakie są zasady udzielania pierwszej pomocy, ale myślę, że najwięcej pomogła mi wiedza zdobyta w codziennym życiu. Sam jestem ojcem, więc musiałem się podszkolić z tego, jak postępować, gdy dziecko się zadławi. Taka wiedza to konieczność, polecam wszystkim rodzicom, by ją posiedli. Nie wiadomo, kiedy się przyda - twierdzi zastępca komendanta.
Trzeba się szkolić
Komisarz z radzionkowskiego komisariatu jest zaskoczony wielkim zamieszaniem medialnym, jakie się wokół niego zrobiło. - Nieopacznie opowiedziałem o tym, co się wydarzyło na wakacjach i się zaczęło - śmieje się Dembiński. - A potem mnie namówili, żeby to nagłośnić, bo wydźwięk może być pozytywny. Może ktoś się przekona, że trzeba się szkolić z pierwszej pomocy i działać.
W ostatni czwartek kom. Dembiński został za swój wyczyn uhonorowany podczas sesji radzionkowskiej Rady Miasta.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz