Łukasz Swaryczewski zmontował dziesiątki teledysków, reklam, a także filmów dokumentalnych i fabularnych. Teraz, już jako reżyser przygotowuje film opowiadający o Sławoszu Uznańskim-Wiśniewskim, który niedawno wrócił z misji w kosmosie. Artystę często możecie spotkać w Bytomiu, bo to jego rodzinne miasto, do którego lubi przyjeżdżać.
40-letni dziś Swaryczewski spędził w Bytomiu dzieciństwo i wczesną młodość. Ukończył tu szkołę podstawową oraz liceum. Uprawiał też koszykówkę w MOSM Bytom, jego trenerem był m.in. znany choćby z prowadzenia Bobrów Bytom Józef Potępa. - On też zaproponował mi przenosiny do Zabrza, przez pewien czas grałem w tamtejszym klubie - wspomina bytomianin. - Ale moja kariera koszykarska nagle i brutalnie została przerwana. Doznałem poważnej kontuzji kolana i już nie było mowy o powrocie na parkiet.
O początkowo planowanym po maturze pójściu na AWF też musiał zapomnieć, więc został studentem bankowości. - Nigdy nie miałem problemów z matematyką, więc to był oczywisty wybór - stwierdza Swaryczewski. Poza tym solidne studia dające szansę znalezienia solidnej pracy wydawały się idealnym rozwiązaniem.
Nauka w dwie strony
Ostatecznie nie dane mu było skończyć tego kierunku i to bynajmniej nie z powodu braku talentu. W tym samym czasie... dostał bowiem zajęcie w katowickim oddziale TVP. Zajęcie kompletnie nic nie mające wspólnego z bankiem i finansami: - Miałem wtedy dziewczynę, która pracowała w naszej telewizji. Kiedyś ją w wakacje po ukończeniu liceum odwiedziłem i splot tamtejszych wydarzeń sprawił, że wyszedłem jako potencjalny kandydat na montażystę. Czekał mnie miesięczny sprawdzian, zacząłem właśnie wakacje więc nie miałem nic do stracenia - wspomina Łukasz Swaryczewski.
Okazało się, że nauka montowania programów telewizyjnych może odbywać się w dwie strony. - Mający pięćdziesięcioletnie doświadczenie i gigantyczną wiedzę Antoni Strzempa pokazywał mi krok po kroku, na czym polega ta sztuka w wydaniu tradycyjnym, „analogowym"- używaliśmy wtedy jeszcze kaset, a ja uczyłem go stosowania rozwiązań cyfrowych oraz pomagałem z nowymi technologiami, które akurat mocno wchodziły do użytku w tej branży. To był wspaniały czas, zdobyłem sporą wiedzę. Czerpię z niej do dziś - ocenia Swaryczewski.
Teledyski dla Darii Zawiałow
Już jako dużo potrafiący montażysta Łukasz Swaryczewski trafił do Telewizji Silesia. Potem przeniósł się do Warszawy, bo tam rysowały się znacznie lepsze perspektywy. - Działałem jako freelancer poszukując kolejnych zleceń. Nie narzekałem na ich brak. Robiłem różnego rodzaju krótkie formy, na przykład wiele kampanii czy teledysków, chociażby z takimi znanych wykonawców, jak Monika Brodka, Daria Zawiało, Igo, Bedoes, Vito Bambino, Maria Peszek czy MTV unplugged z Wojciechem Waglewskim. Do tego kilkaset reklam, często topowych marek: Porsche, Mazda, Samsung, Mastercard, Huawei czy Levi's. Dawało mi to ogromną satysfakcję - mówił twórca. - Szczególnie dobrze wspominam czas kiedy współpracowałem z Facebookiem i wprowadzaliśmy nowy pionowy format reklam na nośniki cyfrowe
Z czasem zlecenia zmieniły się na większe i długoterminowe. - Zacząłem montować filmy dokumentalne i fabularne oraz seriale, a także zajmować się postprodukcją obrazu. Wiele z tych filmów jest znanych: "Lewandowski", "Ania" o nieżyjącej już aktorce Annie Przybylskiej, "Chopin. Nie boję się ciemności", "Mamy to", "Ostatni komers", czy "Fanatyk". Mocno się w tę pracę angażowałem, to był mój świat.
Szczególny sukces odniósł film dokumentalny "Ania". To między innymi ten projekt otworzył mi drogę do filmu o Sławoszu Uznańskim-Wiśniewskim, drugim Polaku mającym polecieć w kosmos i pierwszym, który weźmie udział w misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną jako specjalista tejże misji. Fundacja Fundacja Leap to Space zgłosiła się do mnie na początku 2024 roku z propozycją zrobienia filmu o Sławoszu. Część materiału była już wtedy nagrana, a reszta historii miała się dopiero wydarzyć. W tamtym momencie po za funkcją montażysty objąłem jednocześnie funkcję reżysera. Bardzo mnie to ucieszyło - opowiada montażysta.
Dłonie przy szybie
Tym samym Swaryczewski wraz z ekipą (operatorem Marcinem Łaskawcem i Michałem Pukowcem, a czasem również z dźwiękowcem i produkcją) zaczął towarzyszyć naszemu kosmonaucie w najważniejszych momentach podczas intensywnych przygotowań do lotu. Byli razem między innymi na Przylądku Canaveral, ale także w centrum kosmicznym w Houston czy w Europejskim Centrum Astronautów w Kolonii. Ale nie tylko, bo sporo scen nagrywano także w sytuacjach prywatnych, kiedy Uznańskiemu-Wiśniewskiemu towarzyszyła żona Aleksandra, która jest posłanką. - Ile z tego uda się przemycić w filmie zobaczymy - dodaje.
Odwiedził go również w trakcie kwarantanny poprzedzającej historyczny lot. Wtedy też zrobił bardzo słynne już dziś czarno-białe zdjęcie. Przedstawia ono rozdzielonych szybą małżonków. Ich dłonie przylegają do szyby po obydwu jej stronach. Symboliczne, wymowne, a do tego wzruszające. Za jakiś czas zapewne zostanie uznane za kultowe. - Nie wiem, kiedy film trafi do dystrybucji. Na razie nie ma decyzji co do tego, aktualnie kończymy etap zdjęć, a ja zabieram się za montaż - wyjaśnia pan Łukasz.
Bytom ma potencjał filmowy
Do Bytomia przyjeżdża ze stolicy bardzo często, także po to, żeby tu w spokoju pracować i gdzie prowadzi swoje studio filmowe Korba. Tak nazywa się też jego pies. - Nigdy nie zerwałem więzi z tym miastem, nie zapomniałem o nim. Bardzo je lubię, mam stąd dobre, miłe wspomnienia i najstarszych stażem przyjaciół - mówi filmowiec. I dodaje: - Cieszy mnie, że moje miasto rodzinne jest tak popularne wśród filmowców, że powstaje tu tyle produkcji. Ale nic w tym dziwnego, mamy tu naprawdę sporo unikatowych miejsc. Bytom ma wielki filmowy potencjał i dobrze, że jest on wykorzystywany.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz