Wszystko, co z naszego miasta znikło, co wyburzono zniszczono - opisane zostało w jednym tomie. Taka jest książka zatytułowana "Bytom, którego nie ma".
Dom Wydawniczy Księży Młyn w Łodzi to renomowane ogólnopolskie wydawnictwo, działające w obszarze książek regionalnych i historycznych. W ubiegłym roku przypomniało sobie o naszym mieście publikując "Sekrety Bytomia". Teraz poszło za ciosem, wydając książkę "Bytom, którego nie ma". Autorem jest Michał Bulsa - katowiczanin, autor dwóch tomów "Sekretów Katowic" oraz licznych pozycji dotyczących przemysłowego i architektonicznego dziedzictwa Górnego Śląska.
W centrum i w dzielnicach
"Miasta, których nie ma" to kolejna seria wydawnictwa Księży Młyn. Ukazały się w niej już pozycje dotyczące m.in. Kalisza, Katowic, Kielc, Lublina, Łodzi, Torunia, Wrocławia czy Zakopanego. Na tym tle - równać z Bytomiem może się chyba tylko Wrocław - Bytomia szczególnie nie ma. Wystarczy przypomnieć sobie oryginalną/pierwotną zabudowę tzw. pl. Kościuszki albo przespacerować się współczesną ul. Krakowską lub Kwietniewskiego, żeby zobaczyć wyrwy, ubytki i braki. Bytom zaczęła burzyć armia sowiecka - poczynając od Ratusza, a potem burzono w czasach PRL-u i III RP. Raz z premedytacją, raz aby zapobiec katastrofom budowlanym. Niektóre budynki zawaliły się same, ale nie bez pośredniego udziału ludzi - to był efekt wybierania spod miasta tzw. filara ochronnego.
"Nie pospacerujemy już po zachodniej pierzei Rynku, nie wejdziemy do rozbarskiego ratusza i nie zwiedzimy pałaców Goduli i Tiele-Wincklerów. Nie zobaczymy też wieży ciśnień, stolarzowickiej Brany Brandenburskiej, kasyna huty Julia, pomnika Fryderyka Wielkiego czy drewnianego kościółka w miejskim parku" - czytamy na okładce książki.
Ponad 100 obiektów
Książka ułożona jest alfabetycznie - ulicami, prezentując ponad 100 obiektów, które przestały istnieć zaróno wiele lat temu, jak i całkiem niedawno. Zaczyna się od ulicy Andersa 16 (budynek dawnej szkoły powszechnej w Miechowicach), a kończy na Zabrzańskiej 66 (dawny Pałac Karola Goduli). To jakby symbol - że nie już nie tylko Bytomia centralnego, ale także jego dzielnic, które kiedyś były samodzielnymi gminami. W książce pokazane są pomniki, których już w Bytomiu nie ma - także w dzielnicach, bo przecież w Miechowicach i Rozbarku istniały pomniki mieszkańców poległych w czasie I wojny światowej..
Oczywiście w książce nie przedstawiono wszystkich kamienic, które zostały wyburzone. Np. ulica Krakowska to opis budynków pod numerami: 21, 24, 31 i 34. Brakuje np. Krakowskiej 17 - kamienicy stojącej do 1980 roku na rogu ul. Korfantego. Dzisiaj jest tam pusty plac, wyrwa. Podobnie nie przedstawiono wszystkich obiektów tworzących kiedyś nieistniejącą już dzielnicę - parafię wyburzonego kościoła pod wezwaniem św. Józefa. Kto pamięta np. że przed skrzyżowaniem z ul. Odrzańską mieścił się tam klasztor sióstr Dobrego Pasterza i prowadzony przez nie zakład opiekuńczo-leczniczy? Po wojnie w budynku tym zorganizowano poprawczak dla trudnej młodzieży, a po 1957 roku obiekt rozebrano.
Publikacja jest dwujęzyczna. Na każdej stronie pomieszczono jeden obiekt - jego fotografię oraz opis w języku polskim i niemieckim. Niemcy mogą płakać, Polska (tak, zdaję sobie sprawę, że większość winy ponosi PRL, ale przecież dzisiaj w wielu środowiskach dominuje narracja, że PRL to wcale nie była jakaś obca okupacja) - powinna się wstydzić. Jak to śpiewał Kazik Staszewski: "Coście uczynili z tą krainą..."
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz