Grudniowe obchody 150-lecia radzionkowskiego kościoła św. Wojciecha miały w sobie coś z dostojnego zwieńczenia ważnej historii.
Najpierw wyjątkowe Oratorium o Patronie parafii i miejscowości, autorstwa dwóch mieszkańców Radzionkowa – Damiana Stadlera oraz Klaudiusza Jani (na zdjęciu). Potem uroczysta Msza, sprawowana przez bp. Marka Szkudło, która zgromadziła nie tylko parafian, ale i tych księży, którzy wywodzą się z Radzionkowa lub byli związani z parafią przez ostatnie lata. Na zakończenie, jak na radzionkowskie urodziny przystało, każda rodzina, otrzymała coś „na wynos" – tym razem pamiątkową broszurkę i słodki upominek. Mały gest, który jednak pięknie domknął jubileuszowe świętowanie.
Chociaż nie opadły jeszcze kościelne emocje, to Radzionków już wkracza w kolejną rocznicę – znacznie starszą i, kto wie, może jeszcze bardziej intrygującą. Od 1 stycznia rozpoczynamy świętowanie 700-lecia pierwszej historycznej wzmianki o miejscowości. Średniowieczna notatka o Radzionkowie, która przez stulecia leżała w archiwach watykańskich, dotąd lokalnym historykom znana była z drukowanych opracowań. Obecnie dzięki staraniom urzędników z magistratu udało się uzyskać jej skan. Trudno nie poczuć swoistego wewnętrznego poruszenia, patrząc na średniowieczne litery układające się w słowo „Razanchow". Z tego zachwytu narodziło się już okolicznościowe logo, którego twórcą jest również radzieńczanin prof. Tomasz Kipka nawiązujące czcionką do oryginału.
W tle obu jubileuszy przewija się jednak nazwisko, którego w Radzionkowie pominąć nie sposób: Henckel von Donnersmarck. Jak przypomniał niedawno dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki w „Karolince", to właśnie ta rodzina była motorem lokalnych przemian. Wspierała budowę radzionkowskiej świątyni, dawała zatrudnienie w kopalni i hucie, inwestowała w rozwój osady, w tym w osiedla patronackie, które do dziś budzą ciekawość i fascynację.
Może więc te dwie rocznice – jedna młodsza, druga zakurzona historią – są świetną okazją, by spojrzeć na Radzionków jako miejsce, w którym przeszłość nie jest muzealnym eksponatem, lecz żywą tkanką. A my, współcześni mieszkańcy, dopisujemy do niej swoje własne wersy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz