Studziński ma 35 lat. Urodził się i mieszka Bytomiu. Od kilku lat prowadzi cieszącą się zainteresowaniem, ale i wzbudzającą spore kontrowersje stronę internetową www.ruiny.bytom.pl. Zamieścił na niej parę tysięcy zdjęć zaniedbanych rejonów naszego miasta. To przede wszystkim zdewastowane, walące się, a kiedyś robiące wrażenie kamienice oraz ich wnętrza. Studziński nagrał też wyburzanie budynku przy Chorzowskiej 2, ułożył przygnębiającą listę pustostanów i stworzył materiał filmowy o bezdomnym, żyjącym w jednej z takich ruder. Witryna jest regularnie oglądana nie tylko przez mieszkańców, ale stała się źródłem wiedzy dla naukowca z Uniwersytetu Śląskiego dr Roberta Krzysztofika, kiedy w oparciu o Bytom zajmował się on zjawiskiem kurczenia się miast.
Zainteresowanie Studzińskiego miejskimi budynkami nie ogranicza się jedynie do tych mających najlepsze lata dawno za sobą. Bardzo lubi spacerować z aparatem w poszukiwaniu piękna miasta. Wynajduje wówczas architektoniczne perełki, a więc chociażby kamienice, które zostały zmodernizowane i lśnią przedwojennym blaskiem. Intrygują go też elementy zdobnicze: – Od zawsze interesowały mnie najdrobniejsze detale upiększające nasze kamienice, a zwłaszcza ich duża różnorodność. Sporo osób w ogóle ich nie zauważa, nie widzi na przykład niemieckich napisów wyłaniających się w wielu miejscach spod łuszczącej się farby. Efekt tych wielogodzinnych spacerów to kolejne zdjęcia umieszczone na stronie internetowej. Ale te fotografie są inne, pokazują piękną stronę Bytomia.
Mając tak pokaźne archiwum zdjęciowe, Studziński postanowił je wykorzystać: – Zastanawiałem się nad nowym projektem i tak przyszedł pomysł na widokówki. Może nie jestem nowoczesny, ale dla mnie zdjęcie w internecie lub MMS w telefonie to nie to samo co pocztówka w ręku – stwierdza. – Widokówki współczesne kolekcjonuję od dziecka. Z upływem lat zacząłem wymieniać się z zagranicznymi kolekcjonerami i tak moja kolekcja rozrosła się do ponad 10 tysięcy różnych egzemplarzy pochodzących z ponad 150 państw. Mam dobre rozeznanie także w polskiej pocztówce ze wszystkich regionów. Stworzyłem nawet witrynę internetową www.polskie-pocztowki.com.
Innym impulsem do stworzenia serii widokówek bytomskich było też rozczarowanie tymi już dostępnymi w sprzedaży: – Zawsze ubolewałem nad faktem, że wiele pereł architektury czy malowniczych krajobrazów nie doczekało się odpowiedniego przedstawienia na widokówce. Bytom jest tu dobrym przykładem. Ogólnopolski wydawca oferuje widokówki stworzone z wielu małych zdjęć, pokazujących zawsze te same miejsca, te same kadry. Podkręcając nasycenie kolorów i oferując do przesady granatowe niebo, usiłuje wydobyć maksimum atrakcyjności. Według mnie taka pocztówka jest nieczytelna. Na szczęście są też dobre przykłady. Myślę tu o widokówkach Marcina Mazurowskiego czy tych wydanych przez Biura Promocji Bytomia. Niezwykle cenię też prace Adama Maniury, który dla mnie jest mistrzem w tej dziedzinie.
Piotr Studziński ma do zarzucenia oferowanym w sprzedaży widokówkom jeszcze coś. Jego zdaniem oglądając je, zupełnie nie czuć przedwojennego klimatu naszego miasta. Dlatego też on sam, projektując swoje prace, chciał do przeszłości nawiązać. Poza tym zależało mu na pokazaniu tak bardzo go fascynujących detali architektonicznych, których też próżno szukać na kartkach z Bytomia. – Uważam, że maszkarony, maski, rzeźby, balustrady balkonowe czy bogato zdobione obramowania okienne to kadry idealne na widokówkę. Kiedy się chodzi po mieście, to ich nie widać. Ale wystarczy podnieść głowę, żeby się nam ukazały w całej swoje krasie – mówi. I dodaje: – One są świetną reklamą naszego miasta. Przeglądając widokówki autorstwa Studzińskiego, trudno się z nim nie zgodzić. Umieścił na nich między innymi ozdobione herbami gmach IV Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego, budynek Szkoły Podstawowej nr 5 przy alei Legionów czy położoną nieopodal willę przedwojennego nadburmistrza Brünninga. – Bytom to też fantastyczne wnętrza: ciekawe klatki schodowe, zdobione drzwi wejściowe, oryginalne kafle ścienne i witraże, z których na widokówkę wybrałem ten znad wejścia do Urzędu Miejskiego. Także i tam widnieje herb. Innym przykładem niesamowitego miejsca jest wyjątkowy w skali kraju kryty dziedziniec Sądu Rejonowego. Co ciekawe, aż do teraz nie pojawił się on na widokówce – mówi Studziński.
Do tej pory opracował on 30 projektów. Dał je do obejrzenia znajomym, prosząc ich o dokonanie oceny, bo – jak twierdzi – spojrzenie kolekcjonera i „zwykłego” człowieka są od siebie całkowicie inne. To się potwierdziło: – Ku mojemu zdziwieniu najwięcej pochlebnych głosów zebrała pocztówka z kolorowymi balkonami łagiewnickich budynków przy ulicy Armii Krajowej. Większość osób nie miała pojęcia, że mamy w Bytomiu coś takiego! Oceniającym podobała się także kartka ze składanką przedwojennych niemieckich napisów, których jeszcze trochę w mieście zostało. Kilka kartek pocztowych wykonanych przez Studzińskiego doczekało się wydania przez BPB, inne opublikuje firma z Wrocławia. – Pomysłów mam jeszcze sporo. Marzy mi się chociażby widokówka z rezerwatu Segiet, którego obszar został niedawno wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO – stwierdza Studziński. A jaki jest jego przepis na ciekawą pocztówkę? – Myślę, że kluczem jest to, aby autor tworzył z pasją i raczej dla satysfakcji, a nie dla pieniędzy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz