Pan Zbigniew swój zakład przy ul. Smolenia 16 prowadzi od prawie pół wieku. Warsztat ma zaledwie 16 metrów kwadratowych powierzchni i dosłownie po sam sufit "zawalony" jest starymi urządzeniami: radiami, wieżami, wzmacniaczami. Na ścianie wisi gablota z małymi szufladkami niczym w pasmanterii. Tyle, że w środku zamiast guzików zmagazynowane są różne rodzaje układów scalonych i tranzystorów. Kto jeszcze dzisiaj potrafi je wymieniać?
Na początku był ZURiT
Zbigniew Zbieg ma 82 lata, a mimo to codziennie jest w swoim warsztacie. Prowadzi go w tym miejscu od 1977 roku, czyli już od 47 lat. Ale staż pracy w swojej branży ma znacznie dłuższy. Najpierw ukończył szkołę rzemieślniczą w Krakowie, a potem Technikum Łączności w Gliwicach. W 1959 roku rozpoczął pracę w ZUR-icie. Młodszym Czytelnikom ten skrót nic już nie mówi. Starsi zapewne pamiętają: ZURiT to funkcjonujący w czasach PRL-u w całym kraju Zakład Usług Radiowo-Telewizyjnych.
Tyle, że pan
Kiedyś podobnych zakładów było w naszym mieście sporo. Dziś pozostał tylko on, a i w miastach ościennych nie ma już podobnych fachowców. - Przyjeżdżają do mnie klienci z Gliwic, ostatnio był ktoś z Kalet - opowiada rzemieślnik. - Kiedyś jeden pan przywoził mi do naprawy aż z Niemiec radia lampowe, bo wróciła na nie moda.
Dzisiaj przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że drobnego sprzętu się nie naprawia. Po prostu kupujemy nowy. - Nawet jeśli coś współczesnego się popsuje, to zajmują się tym nie naprawiacze, a wymieniacze - mówi Zbigniew Zbieg. - Bo po prostu wymienia się całe zintegrowane elementy. A w starym urządzeniu czasami trzeba pogłówkować, żeby połapać się, którą część trzeba naprawić.
Kultowe gramofony
Klienci wciąż się znajdują. Przychodzą ze starym solidnym sprzętem - legendarnymi wieżami technicsa, wzmacniaczami. Wróciła dziś moda na "czarne", czyli winylowe płyty. Nowy adapter dobrej klasy kosztuje kilka tysięcy złotych. Tymczasem
Dzisiaj produkuje się radia albo adaptery "vintage", czyli stylistyką nawiązujące do starych urządzeń. Tymczasem w wielu domach jest jeszcze oryginalny sprzęt z minionej epoki, który wciąż zachowuje dobrą klasę techniczną. Pan Zbigniew pokazuje polskie gramofon marki Daniel i Bernard - dziś uznawany za kultowy. Ale potrafi naprawić także inny kultowy model sprzed lat, czyli adapter (gramofon) Bambino.
Czasami klienci nie odbierają oddanego do naprawy sprzętu i właśnie takie urządzenia piętrzą się na regałach w warsztaciku przy ul. Smolenia. - Ważne, ze wciąż mam co robić - mówi pan Zbigniew. - To mi daje motywację, żeby codziennie wstać, ubrać się i iść do warsztatu.
0 0
Bardzo ciekawy artykuł. Więcej takich artykułów o zwykłych niezwykłych ludziach naszego miasta. Pozdrawiam
0 0
Serdeczne gratulacje i pozdrowienia ?
0 0
Drogi Panie Zbyszku
Chciałbym wyrazić mój najgłębszy podziw dla Pańskiej imponującej pracy. Od 47 lat z oddaniem i profesjonalnymi umiejętnościami poświęcasz się naprawie starych radiotelefonów i adapterów. Twoja wiedza i zaangażowanie są inspirujące i zasługują na najwyższe uznanie.
Twoja wiedza i umiejętności przywracają do życia nie tylko urządzenia, ale także wspomnienia i historie z nimi związane. Dzięki swojej pracy udaje Ci się zachować ważną część naszej przeszłości i dać nam możliwość ponownego przeżycia dźwięków i technologii z przeszłości.
Myślę, że to niesamowite, jak podtrzymujesz swoją pasję przez tyle lat. Twoja praca jest nieocenionym wkładem i prawdziwym rzemiosłem, o którym zbyt często zapomina się w naszych czasach.
Dziękuję za wszystko, co robisz.
Pozdrowienia
Karina A.