Witajcie w nowym, 2024 roku. Życzmy sobie, by dla Bytomia i Radzionkowa okazał się on lepszy od tego niedawno zakończonego, który przecież był całkiem dobry. A co nas czeka? Tego do końca rzecz jasna nie wiemy, ale na pewno nuda nas nie dopadnie. Wiosną mamy przecież wybory samorządowe. W dziejach III RP nigdy jeszcze nie musieliśmy na nie tak długo czekać. Najpierw bowiem wydłużono kadencję samorządu z czterech do pięciu lat, a potem dołożono do niej jeszcze kolejne pół roku absurdalnie uzasadniając to koniecznością rozdzielenia głosowania na prezydentów i radnych od głosowania na parlamentarzystów.
Do głosowania zostało ledwie parę miesięcy, a nawet nie widać zarysu ich potencjalnych kontrkandydatów, nie mówiąc już o takich, którzy mogliby im choć trochę zagrozić i utrudnić zwycięstwo. Żadnej zmiany na górze zatem nie będzie.
To świetna okazja do wypromowania naszego o trzy lata starszego od Krakowa miasta i zwrócenia na niego ogólnopolskiej uwagi. Wstydzić się czego bez wątpienia nie mamy, jesteśmy w zupełnie innym miejscu, niż dwie dekady temu, gdy obchodziliśmy bardziej okrągły jubileusz 750-lecia, bezskutecznie starając się dzięki niemu zaistnieć. Pytanie tylko, czy znajdziemy pomysł na zainteresowanie innych naszymi okazałymi urodzinami i czy inaczej, niż w roku 2003 uda nam się ściągnąć do Bytomia kogoś z najwyższych władz?
Liczę mocno, że kolejny bytomianin zostanie jakimś VIP (ostatnio idzie nam w tej konkurencji bardzo dobrze), a może też wysoko w górę pójdzie któryś z radzionkowian? Tego wszystkiego sobie życzmy. No i oczywiście zdrowia, miłości oraz pieniędzy, za które kupimy całą resztę. Co się za ową "resztą" kryje - to już pozostawiam Państwu do wyboru.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz