Katarzyna Marondel nie jest szeroko znaną sportsmenką. Mimo to jej osiągnięcia powinny budzić podziw i szacunek. Jest wielokrotną maratonką – przebiegła dotąd 25 maratonów i ultramaratonów. Na królewskich dystansach rzadko występuje w Polsce, albowiem bieganie łączy z inną swoją pasją – podróżami. Startowała między innymi w maratonach odbywających się w Kolonii, Rzymie, Wiedniu, na Malcie i Gran Canarii, w Rawennie, Finlandii i na Cyprze. Ale tak naprawdę to nie bieganie jest jej koronną konkurencją. Marondel startuje przede wszystkim w zawodach nordic walking. W tej dyscyplinie nazywanej popularnie „chodzeniem z kijkami” osiągnęła duże sukcesy. W 2015 roku zdobyła w niej Puchar Europy. W tym roku w Pucharze Europy zajęła 2 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Osiągnęła to startując w 7 zawodach rozgrywanych w pięciu krajach.
22 września Katarzyna Marondel pobiła rekord świata w 24-godzinnym marszu nordic walking. Zrobiła to podczas zorganizowanych w Raciborzu zawodów EasyRun 24Nonstop. W ich trakcie zawodnicy przez całą dobę pokonywali pętlę o długości 2330 metrów. Z trasy można było zejść wcześniej. Marondel wytrwała całe 24 godziny, „zaliczając” 64 pętle.
Nie był to pierwszy bardzo długi marsz (albo bieg) w jej karierze. W Bośni przebiegła 100-kilometrową górską trasę ultramaratonu. Rok temu wystartowała po raz pierwszy w raciborskim EasyRun 24Nonstop. Zawody odbywały się akurat w dniu jej urodzin. – O północy minęłam linię mety i rozpoczęły się moje urodziny – opowiada pani Katarzyna. – Akurat „stuknęło” mi 50 kilometrów, ktoś krzyknął w moim kierunku „Sto lat”, a ja pomyślałam, że w takim razie urodzinowo przejdę 100 kilometrów.
W tym roku przyjechała na zawody z konkretnym planem pobicia rekordu świata kobiet w 24-godzinnym chodzie nordic walking. Do tej pory wynosił on 142 kilometry 800 metrów. Katarzyna Marondel założyła, że przejdzie 150 kilometrów. I zapewne jej by się udało, gdyby nie pewna „drobnostka”. Organizatorzy zapowiadali, że pętla będzie liczyła 2350 metrów. Już na trasie okazało się, że ma nieco mniej – 2230 metrów. Bytomianka wykonała swój plan, pokonując 64 pętle. Ale dało to „tylko” 149,12 km.
24 godziny marszu bez snu. Bytomianka robiła tylko krótkie przerwy na przekąski odżywcze – kilka ciasteczek zbożowych, batonik energetyczny, plastry arbuza. A w ostatnich godzinach zmagań także na – zmianę butów oraz... przekłucie pęcherzy na nogach. Czy na trasie przeżywała kryzys? – W czasie startów całodobowych najtrudniejsze momenty przychodzą... przed świtem – mówi Katarzyna Marondel. – Zawody w Raciborzu rozpoczynają się nietypowo, start jest o godzinie 15. Dzięki temu ten kryzys przed świtem, kiedy było bardzo zimno i odczuwa się dodatkowo niedogodności nocnego wysiłku przyszedł po 12 godzinach marszu, a nie pod koniec. Kiedy pojawiło się słońce, łatwiej go było przezwyciężyć.
Katarzyna Marondel uważa, że można pobić jej rekord i „wykręcić” więcej niż magiczne 150 km. – Można „dorzucić” jeszcze jedną albo nawet dwie pętle – mówi bytomianka. Nie wyklucza, że sama spróbuje to zrobić. Tyle, że w innych warunkach. – Zazwyczaj zawodnicy podejmujący się bicia takich rekordów mają swój team, czyli osoby wspomagające na trasie – mówi Marondel. – Podają na trasie odżywki i inne zaopatrzenie. Ja byłam zupełnie sama. Kiedy chciałam zjeść, zmienić buty albo przekłuć pęcherze na nogach musiałam zejść z trasy i dojść do własnego samochodu zaparkowanego w pobliżu. Przez to straciłam trochę czasu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz