Zamknij

Finansowe bagno w Teatrze Tańca

07:39, 03.12.2012
Skomentuj

Jest źle. Śląski Teatr Tańca otrzymuje na rok około 900 tysięcy złotych miejskiej dotacji. W tej chwili teatr ma milion złotych długu. W tym roku jego działalność artystyczna zamarła – zespół nie przygotował żadnej premiery. Co więcej – zespołu praktycznie nie ma. Niektórzy tancerze odeszli, a ci, którzy zostali – są na bezpłatnym urlopie, zwolnieniu lekarskim, a jedna z tancerek ma przerwę w pracy z powodu ciąży. W teatrze w ciągu bieżącego roku zwolniono wszystkich pracowników administracyjnych, wymieniając ich na nowych. Od stycznia śledztwo w sprawie nieprawidłowości w placówce prowadzi prokuratura. Zarzuty fałszowania podpisów postawiono już byłemu zastępcy dyrektora do spraw rozwoju Romanowi K.

W ubiegłym tygodniu konferencję prasową zwołał twórca i od 21 lat dyrektor Śląskiego Teatru Tańca Jacek Łumiński. Potwierdził, że sytuacja jest dramatyczna. Dla dziennikarzy przygotował na tę konferencję tekst, będący formą sprawozdania. Za zaistniałą sytuację obwinia przede wszystkim poprzednie władze miasta oraz swego byłego zastępcę Romana K. W przygotowanym na konferencję sprawozdaniu można przeczytać między innymi: „Problemy finansowe Śląskiego Teatru Tańca ujawniały się stopniowo od ponad dziesięciu lat w konsekwencji drastycznego okrojenia dotacji miejskiej dla Teatru do kwoty poniżej niezbędnego minimum – przez te lata dotacja pokrywała w zależności od roku jedynie od 7 do 8 miesięcy funduszu przeznaczonego na płace.  Rok 2004 zakończony był bilansem ujemnym i z początkiem roku 2005 dyrektor ds. rozwoju ŚTT przygotował plan naprawczy. Od ponad dziesięciu lat, co roku dyrektor Łumiński zwracał władzom Bytomia uwagę na poważne konsekwencje zbyt niskiego finansowania Śląskiego Teatru Tańca (wskazują na to liczne kopie pism w archiwum Teatru). Sytuacja obecna przerosła nasze wyobrażenia.”

Jako winnego obecnej sytuacji Łumiński wskazuje swego byłego zastępcę Romana K. Przez wiele lat w teatrze działali w duecie: K. zajmował się zarządzaniem (do pewnego czasu miał nawet tytuł dyrektora zarządzającego), a Łumiński sprawami artystycznymi. – W roku 2011 ujawniły się wyraźne próby ingerencji w artystyczne i programowe sfery funkcjonowania Śląskiego Teatru Tańca przez zastępcę dyrektora ds. rozwoju – mówi Łumiński. Zarzuca mu także doprowadzenie do nieprawidłowości w rozliczaniu dotacji celowych, jakie teatr otrzymywał z innych źródeł. W rezultacie teraz dotacje te Śląski Teatr Tańca musi zwracać. Ministerstwo kultury domaga się zwrotu 800 tysięcy złotych, jakie uzyskano z Funduszy Norweskich na realizację projektu „Taneczny Most”. – Przyjmuję na siebie odpowiedzialność, że nie reagowałem w porę na zaistniałą sytuację – mówił na konferencji Łumiński. – Byłem jednak w dziwnej sytuacji: Urząd Miejski nagradzał dyrektora do spraw rozwoju za zdolności menedżerskie w dziedzinie kultury, więc dawał mu kredyt zaufania. Sprawy nabrały przyśpieszenia na początku roku: – Wskutek nieprawidłowości oraz przekroczenia uprawnień, a przede wszystkim z powodu zrujnowania gospodarki finansowej Śląskiego Teatru Tańca i narażenia jego dobrej opinii wszystkie osoby dotychczas odpowiedzialne za gospodarkę finansową Teatru (dyrektor ds. rozwoju, główna księgowa i zastępca dyrektora ds. rozwoju) zostały zwolnione z pracy – oświadczył Jacek Łumiński.

Sytuacją zaniepokoili się miejscy radni i urzędnicy. Padły wręcz słowa, że sytuacja Śląskiego Teatru Tańca to „trup w szafie”, jaki zostawiła nowym władzom ekipa Piotra Koja. Na temat sytuacji w placówce postanowiła porozmawiać komisja kultury i edukacji Rady Miejskiej. Na jej posiedzenie zaproszono dyrektora Jacka Łumińskiego oraz naczelnik Wydziału Kontroli i Audytu  Urzędu Miejskiego Joannę Stynwak. Zapoznała ona radnych z wynikami kontroli, jakie w Śląskim Teatrze Tańca przeprowadzano za kadencji prezydenta Piotra Koja. Z jej relacji wynika, ze w Śląskim Teatrze Tańca nie zachowywano podstawowych zasad księgowości, a nieprawidłowości występowały w rzeczach najprostszych. Wskutek takiej sytuacji prezydent Damian Bartyla zlecił przeprowadzenie kontroli w ŚTT, która rozpoczęła się w piątek 23 listopada.

Na konferencji prasowej we wtorek 27 listopada Jacek Łumiński oświadczył: „Zatrudniliśmy eksperta w dziedzinie gospodarki finansowej i zarządzania o wieloletniej praktyce w biznesie – pana Norberta Kobylińskiego. Dzięki niemu wyczyściliśmy wewnętrzną sytuację w teatrze z niejasności i nieprawidłowości.” Dzień później na internetowej stronie gminy Bytom ukazała się informacja zatytułowana: „Zaledwie 2 dni kontroli: 15 zastrzeżeń do ŚTT”. Czytamy w niej m.in.: „Wiele nieprawidłowości wykryli pracownicy Urzędu Miejskiego podczas kontroli, która trwa w Śląskim Teatrze Tańca. Dotychczasowe ustalenia zawierają aż 15 zastrzeżeń, a dotyczą one nie tylko łamania dyscypliny finansów publicznych, ale również nieprzestrzegania prawa pracy. Niedociągnięcia kadrowe to m.in. brak badań lekarskich i zakresu obowiązków nowych pracowników. Dotyczą one również głównego księgowego, któremu kierownictwo nie powierzyło pełnienia funkcji na piśmie, nie określiło jego zakresu obowiązków i wydawało polecenia drogą mailową. Największe jednak błędy dotyczą finansów. Nieprawidłowości, jakich dopuszczano się w Śląskim Teatrze Tańca, to m.in.: wydawanie pieniędzy niezgodnie z Ustawą o zamówieniach publicznych, płacenie faktur, a nawet składek ZUS po terminie, czy wypłacanie wynagrodzenia za pracę jednemu z dyrektorów w kwocie niezgodnej z umową. Prowadzenie rachunkowości w Śląskim Teatrze Tańca było niezgodne nie tylko z Ustawą o rachunkowości, finansach publicznych, ale również z wewnętrznymi zarządzeniami Prezydenta Bytomia.” Jak widać, zapewnienia Łumińskiego o „wyczyszczeniu” sytuacji formalno-księgowej przez nowo zatrudnionych pracowników okazały się iluzoryczne.

Tymczasem na konferencji prasowej Jacka Łumińskiego niespodziewanie pojawił się jego były zastępca Roman K. Twierdzi, że nie chce pozostawać dłużej w sytuacji „kozła ofiarnego”. – Jacek Łumiński w wielu miejscach mija się z prawdą – powiedział nam Roman K. – Zacznijmy od sprawy podstawowej. Twierdzi, że mnie zwolnił, tymczasem odszedłem z  teatru dobrowolnie, za porozumieniem stron. Łumiński obwinia moją osobę za wszelkie zło w teatrze, tymczasem on sam, kiedy został dziekanem Wydziału Tańca PWST praktycznie stracił nim zainteresowanie, bardzo rzadko bywał w teatrze. Nie zajmował się zespołem i nie tworzył nowych spektakli – powstały jedynie 3 w ciągu 5 lat. Od niemal 10 lat sytuacja wyglądała tak: ja wyciągałem teatr zapaści finansowej, która następowała także wskutek nieracjonalnych, niemających zabezpieczenia finansowego działań Jacka Łumińskiego.

Jeśli chodzi o najważniejszy zarzut: Roman K. przyznaje, że sfałszował podpis. – U podstaw nieprawidłowości w rozliczeniu projektu „Taneczny Most”, nie leżała chęć defraudacji – przekonuje były wicedyrektor. – Chodziło wyłącznie o konieczność uzyskania refundacji funduszy, które teatr musiał wcześniej wyłożyć. Pieniądze przekazane przez ministerstwo wpłynęły na konto teatru długo po zakończeniu realizacji projektu i praktycznie w tym samym dniu zostały rozdysponowane na zapłatę zaległych faktur i zobowiązań.

Zapytaliśmy Romana K., czy zdaje sobie sprawę, że Śląskiemu Teatrowi tańca grozi likwidacja. – To byłaby dla mnie tragedia – mówi Roman K. – Pracowałem w tym teatrze od 17 lat i podobnie jak Jacek Łumiński uważam, że to w jakimś sensie moje dziecko.

 
(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Roman K.Roman K.

0 0

Postanowiłem uczestniczyć w zorganizowanej przez J. Łumińskiego konferencji prasowej nie dla przyjemności, ale po to, aby na bieżąco prostować kolejne oszczerstwa i pomówienia, których mogłem się spodziewać z Jego strony. Zdumiewające jest jak często rozmija się on z prawdą, podając kłamliwe fakty. Teraz chciałby sprostować kolejną nieścisłość podaną przez Łumińskiego w artykule Pana Marcina Hałasia „Finansowe bagno w teatrze tanca”. Zarówno ja, jak i inne przytoczone przez Łumińskiego osoby nie zostały przez niego zwolnione, lecz same złożyły wymówienie i rozwiązały umowy o pracę za porozumieniem stron. Uważałem, że dalsza współpraca z Łumińskim jest niemożliwa. Poza tym elementarne poczucie odpowiedzialności i uczciwości wobec pracodawcy nakazywały mi podjąć taką decyzję. Jeśli chodzi o zarzut Łumińskiego o moje próby ingerencji w artystyczne i programowe sfery działalności Teatru, to należy to potraktować jako tekst wzięty z kabaretu niskich lotów lub z filmów Stanisława Barei. Od czasu otwarcia Wydziału Teatru Tańca PWST i powierzenia Łumińskiemu stanowiska dziekana, przestał on całkowicie interesować się sprawami Teatru, w którym bywał sporadycznie. Nie zajmował się zespołem i nie tworzył nowych spektakli (powstały jedynie 3 w ciągu 5 lat). O jego stosunku do Teatru świadczy również fakt, że na swoim profilu na Facebook’u jako miejsce pracy podaje jedynie PWST, a przecież przez cały czas pobiera pensje z dwóch pełnych etatów: w ŚTT i w PWST. W takiej sytuacji ktoś musiał działalność teatru prowadzić. Być może przemawia przez Łumińskiego zwykła zazdrość, że w tym czasie Teatr odnotował szereg sukcesów. Mogły być one większe, ale wskutek bezczynności Łumińskiego nie mogły być zrealizowane. M.in. musieliśmy zrezygnować z prestiżowej prezentacji spektaklu w Tokio w ramach ministerialnego programu promocji kultury polskiej za granicą z okazji Prezydencji Polski w Unii Europejskiej, gdyż przez prawie rok nie znalazł czasu, aby spektakl taki przygotować, pomimo częstych moich rozmów z nim w tej sprawie. Jeśli chodzi o sprawę nieprawidłowości w rozliczeniu projektu ”Taneczny Most”, to przede wszystkim chciałbym wyjaśnić czytelnikom, że u ich podstaw nie leżała chęć defraudacji przekazanych Teatrowi na jego realizację środków, a wyłącznie konieczność uzyskania refundacji funduszy, które Teatr musiał wcześniej wyłożyć. Pieniądze przekazane przez Ministerstwo wpłynęły na konto Teatru długo po zakończeniu realizacji projektu i praktycznie w tym samym dniu zostały rozdysponowane na zapłatę zaległych faktur i zobowiązań. Obecnie piszę informację prasową, w której ustosunkuję się do wszystkich oszczerstw i „sensacji” przekazanych przez J. Łumińskiego oraz postaram się wyjaśnić wszystkie sprawy związane z rozliczeniem projektu „Taneczny Most”. Nie mogłem tego uczynić w przedmiotowym artykule ze względu na szczupłość miejsca, ale mam nadzieję, że w którymś z kolejnych wydań Życia Bytomskiego znajdzie się miejsce na zamieszczenie mojej informacji.

15:15, 03.12.2012
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%