Zapewne część Czytelników widziała na portalu Facebook „zdjęcia” przedstawiające ludzi w najróżniejszych sytuacjach, zazwyczaj związanych z pracą lub świętowaniem urodzin. Obrazom tym towarzyszy komentarz, że dana osoba ciężko pracuje, ale nikt jej nie szanuje, albo kończy dziś 90 lat i nikt nie złożył jej życzeń. Są to wygenerowane przez sztuczną inteligencję (AI) grafiki. Także opisy owych zdjęć „pisze” AI. Bywa, że profil publikuje w języku polskim np. treści chrześcijańskie, a po sprawdzeniu okazuje się, że jest „administrowany” z Armenii, Bangladeszu czy nawet Iranu. Publikacje potrafią sprowokować wiele komentarzy. Część to „sztuczny ruch” utrzymywany przez boty, czyli konta sterowane algorytmem. Niepokojące jest jednak to, że sporo wpisów ewidentnie pochodzi od osób, które dały się złapać na emocje wywołane przez post.
Sztuczna inteligencja (oraz twórcy fejków) żeruje w takich momentach na naszej dobroci i empatii. Jeśli trafiamy w Internecie na wpis, który sprawia, że „krew się gotuje”, to jest to znak, że trzeba się zastanowić, czy właśnie ktoś nie próbuje złapać nas na fejk. Silnym emocjom towarzyszy często utrata kontroli nad sytuacją. To sprzyja pochopnym działaniom. W efekcie pozwalamy wodzić się za nos: umieszczamy komentarze, klikamy w ikony reakcji.
Ktoś zapyta: po co to wszystko? Otóż algorytmy zliczają, które treści zdobyły największą liczbę reakcji. Następnie generują kolejne wpisy o podobnej tematyce, ale już skuteczniejsze w manipulowaniu nami.
Większość botów nie zniknie z Facebooka mimo naszych zgłoszeń, gdyż portal korzysta na tym, że angażujemy się mocniej w interakcje. Dużo fejków dotyczy polityki. One także mają nas dzielić i pobudzać emocje po to, byśmy reagowali i komentowali. Nawet jawne kłamstwo nie zostanie usunięte, gdyż generuje ruch na portalu a to, jak już wiemy, przynosi wymierne korzyści.
Dodatkowo wszelkiej maści naciągacze korzystają z postów, o których tu piszę, jak z menu w restauracji: dostają na tacy listę osób, które łatwo nabrać. Użytkownicy podają swoje miejsce zamieszkania, wklejają zdjęcia rodzinne. Jak Państwo myślicie, dla oszusta to problem, aby zdobyć numer telefonu do takiej osoby i metodą „na wnuczka” próbować pozbawić ją oszczędności?
Komentarze