Zamknij

Modelarstwo nie tylko dla małych chłopców

20:03, 07.06.2020
Skomentuj

Aleksander Zielony jest absolwentem Państwowych Szkół Budownictwa w naszym mieście oraz magistrem pedagogiki. Na cały etat pracuje w bytomskiej Straży Miejskiej, na pół etatu w Młodzieżowym Domu Kultury nr 2, gdzie prowadzi pracownię modelarstwa. Ale modelarstwo zajmuje mu o wiele więcej niż owe „pół etatu” w Karbiu. To jego pasja i sposób na życie. – Kiedy pracuję nad modelem, całkowicie się wyłączam. Jest tylko model i ja – mówi Zielony.

Zapewne większość mężczyzn choć raz w życiu, w wieku chłopięcym, skleiła jakiś plastikowy model samolotu albo czołgu. Zapewne dlatego większość ludzi uważa, że modelarstwo to hobby chłopców, z którego się wyrasta, wchodząc w dorosłość. I że w modelarstwie chodzi tylko o to, żeby skleić plastikowy model kupiony w kartonowym pudełku.

Za pan brat z historią

Tymczasem dla takich modelarzy jak Aleksander Zielony plastikowy model to tylko punkt wyjścia – wiele detali dorabiają samodzielnie z innych materiałów, a potem malują całość tak, aby była jak najbliższa historycznemu oryginałowi. Niektórzy tworzą modele konkretnych samolotów, na których latali konkretni piloci. Żmudna praca trwa wiele godzin, ale jeszcze więcej czasu zajmuje kwerenda historyczna – modelarze gromadzą wiedzę na temat obiektu, który rekontrują, analizują jego archiwalne fotografie.

Oczywiście pasjonaci „robią” nie tylko samoloty – także czołgi i inne pojazdy wojskowe, statki, budują także dioramy. Generalnie wykonać można wszystko – byle pomniejszone. Ale i to nie jest zasadą. Bo oprócz modelarstwa redukcyjnego, w którym buduje się modele pomniejszone (czyli o zredukowanej wielkości), jest także modelarstwo powiększające przedmiot. Można na przykład zrobić model mrówki lub innego owada w skali 12:1.

Modelarz zaczyna od wyboru skali, określającej ile razy pomniejszony będzie jego model w stosunku do oryginału. Najpopularniejsza skala 1:72 nazywana jest królewską, ale są także inne: 1:48, 1:144, 1:24. – Kiedy zdecydujemy się na wybór skali, możemy w niej tworzyć kolekcje – mówi Aleksander Zielony. – Ja przez wiele koncentrowałem się na samolotach i czołgach – amerykańskich oraz sowieckich. Sześć swoich kolekcji sprzedałem. Dzięki sprzedaży jednej z nich miałem pieniądze na ślub.

Aleksander Zielony jest nie tylko swoistym profesorem modelarstwa, ale i żywą historią tego hobby. W tajniki wtajemniczał go m.in. nieżyjący już nestor polskiego modelarstwa, bytomianin Edward Boni. Zielony pamięta jeszcze czasy, kiedy rzeczy potrzebne do uprawiania hobby trzeba było z trudem „zdobywać” na giełdach modelarskich. Dziś to już historia – jest Internet, kalkomanię na samolot można zamówić, gdy zajdzie taka potrzeba, w Brazylii, a katalogi farb modelarskich zawierają setki kolorów w dziesiątkach odcieni. Mimo to modelarze i tak potrafią godzinami dobierać na przykład odcień koloru oliver drabe dla konkretnego modelu i dyskutować, który jest prawidłowy. Oliver drabe to podstawowa farba służąca do malowania maszyn amerykańskich. – Tyle, że kolor ten inaczej zachowywał się w każdym rejonie świata. Inaczej płowiał na słońcu Pacyfiku, inaczej szarzał w Europie – tłumaczy pan Aleksander.

Myliłby się jednak ten, kto uważa, że wytrawnym modelarzom wystarcza pomalowanie farbą. Oni starają się „zrobić” na swoich samolotach albo czołgach wgniecenia, zarysowania, przetarcia, okopcenia z rur wydechowych. Wszystko po to, żeby ktoś patrzący na zdjęcie modelu, pomyślał że widzi fotografię prawdziwej maszyny. – Jedynym ograniczeniem jest umysł modelarza – mówi Zielony.

Zapewne niewiele osób zdaje sobie sprawę, że świat jaki znamy z „Gwiezdnych wojen” w dużej części powstał dzięki... modelarzom. – Sokół Millenium to bryła obklejona elementami modeli. Wprawne oko dostrzeże tam na przykład koło od czołgu Sherman – mówi Aleksander Zielony.

To jest nałóg

Zielony w pracy używa przyrządów zegarmistrzowskich i stomatologicznych, miniaturowych wierteł oraz pincet. Pomocna jest także okularowa lupa. Do modeli dorabia detale – na przykład przewody paliwowe i hamulcowe, czy zawartość komory silnika albo kabiny pilotów. – Z nałogu tytoniowego się wyleczyłem, ale z modelarstwa nie – mówi Aleksander Zielony. To on jest jednym z głównych twórców Międzynarodowego Festiwalu Modelarskiego w Bytomiu. Impreza odbywająca się od 2004 roku – najpierw w auli Państwowych Szkół Budownictwa, a potem w Hali Sportowej Na Skarpie stała się jedną z najbardziej znanych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Niestety, w tym roku nie doszła do skutku z powodu pandemii koronawirusa.

Pan Aleksander mówi, że modelarstwo redukcyjne najlepsze jest na jesienne i zimowe wieczory. Natomiast wiosną rozpoczyna on sezon latania – od lat buduje również modele latające sterowane radiem. Jest członkiem Sportowego Klubu Modelarskiego w Bobrownikach, posiadającego tam własne lotnisko o powierzchni 2,5 hektara z asfaltowym pasem startowym długości 110 metrów. Lata także dronem, wykorzystując go przede wszystkim jako swoisty „latający statyw” do robienia zdjęć.

(Edytor)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%