Michał Kiełbusiewicz jest nauczycielem wychowania fizycznego w I LO im. Jana Smolenia. Barbara Kozłowska Ramas jest bibliotekarką w Szkole Podstawowej Mistrzostwa Sportowego, nauczycielem geografii w szkole specjalnej oraz instruktorem harcerskim. Judyta Szcząchor - pedagogiem szkolnym w "Sikoraku", czyli IV Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego.
Miłość od pierwszego rejsu
Jako pierwszy zaczął żeglować Michał. W czasie studiów na Akademii Wychowanie Fizycznego pojechał na obóz żeglarski w Wilkasach i połknął bakcyla. - To od razu była miłość bezwarunkowa - mówi Kiełbusiewicz. Zaraz po studiach "zrobił" patent żeglarza jachtowego, w czasie wakacji pływał po Mazurach wraz z młodzieżą.
Michał Kiełbusiewicz pracował w Gimnazjum nr 1 z Barbarą Kozłowską. Miała ona za sobą epizod żeglarski - tylko jeden, ale wymagający, ponieważ brała udział w kwietniowym rejsie na Gotlandię. Razem postanowili zorganizować rejs dla młodzieży ze swojej szkoły. Doszedł on do skutku w czerwcu roku 2016. Jednym z załogantów był Maks - syn Judyty Szcząchor. - Tak się zaczął mój kontakt z morzem, najpierw był pośredni - mówi Szcząchor. - Ale jak Maks przypłynął, to doszłam do wniosku, że też bym tak chciała. Najpierw zorganizowaliśmy prywatny rejs ze znajomymi, taki taki rekreacyjny, wakacyjny, wokół Grecji. A 2 miesiące później już płynęłam Pogorią przez zimny Bałtyk. 5 miesięcy wystarczyło, żebym odkryła, że żeglowanie to moje życie.
W następnym roku odbył się podobny rejs uczniów Gimnazjum nr 1. Potem zlikwidowano gimnazja, a Michał Kiełbusiewicz zaczął pracować w I LO, gdzie rejsy organizuje dla licealistów. Ale nie skończyło się na uczniowskim żeglowaniu. Obie panie są także autorkami przedsięwzięć adresowanych do nauczycieli. Pierwszy nazywał się "Edukacja na fali. Tu zaczyna się przygoda" - organizatorem był bytomski Hufiec ZHP, a koordynatorką Beata Kozłowska. Z kolei Judyta Szcząchor w imieniu stowarzyszenia Sikorak napisała i zrealizowała miejski program edukacji morskiej "Gdzie się kończy horyzont". Podsumowaniem obu projektów był morski rejs z udziałem około 20 nauczycieli.
Na pokładzie Zaruskiego
Pływają najczęściej na żaglowcu Generał Zaruski. To niezwykły statek. Zbudowano go w 1939 roku, ale ze względu na wojnę do Polski trafił dopiero w roku 1946. Od początku służy szkoleniu młodych adeptów żeglarstwa. "Jako pływający zabytek sztuki szkutniczej ma dość trudne warunki bytowe dla załogi i jest częściowo wyposażony w archaiczne już dziś urządzenia. Jako taki jest ulubioną jednostką polskich żeglarzy pielęgnujących stare morskie tradycje" - czytamy w wikipedycznym opisie tej jednostki. Ale pływali również na innych polskich żaglowcach: Zawiszy Czarnym i Pogorii oraz na mniejszych wyczarterowanych jachtach. Oprócz Bałtyku pływają też po Morzu Śródziemnym.
Niektórym wydaje się, że żeglowanie po Bałtyku to nic wielkiego, ale jednak taki rejs to niesamowite przeżycie dla młodych ludzi. Z jednej strony - na morzu nie ma... zasięgu telefonów komórkowych. Uczniowie muszą być cały czas ze sobą, współdziałać przy wykonywaniu powierzanych im zadań. - No i nie ma gdzie uciec, nawet w samotność, ciągle trzeba być z kimś - mówią nauczyciele.
Tego trzeba doświadczyć
Z drugiej strony - taki rejs zachwyca, nauczyciele podkreślają, że wschody i zachody słońca na morzu zachwycają. - Trudno opisać przeżycia w czasie rejsu morskiego, tego trzeba doświadczyć - mówi Barbara Kozłowska. - Nawet osoby, które schodzą z pokładu i już nigdy na morze nie wracają, po latach wspominają, że było to wyjątkowe doświadczenie w ich życiu.
Troje pedagogów żegluje każdy na swój sposób. Michał Kiełbusiewicz poświęca na to praktycznie całe wakacje, ma uprawnienia instruktora szkolącego osoby, które chcą otrzymać patent żeglarski. Barbara Kozłowska odbyła najdłuższe rejsy - m.in. na Karaiby, w czasie którego na morzu bez zawijania do portu była 15 dni. Z kolei Judyta Szcząchor pływa na krótsze rejsy, ale jak sama mówi - nadrabia to ich częstotliwością. - Staram się mało być na lądzie, a dużo na wodzie. To wprowadza taką równowagę w życiu - śmieje się Judyta Szcząchor.
Komentarze