Zamknij

Od dyrektora banku do szefa teatru

15:57, 20.04.2018
Skomentuj

Adrian Lipiński jest bytomianinem z urodzenia. Najpierw chodził do Szkoły Podstawowej nr 4 przy ul. Chrobrego, której absolwentami są m.in. dwaj honorowi obywatele Bytomia: Piotr Obrączka i Waldemar Legień. – Z dzieciństwa pamiętam spotkanie z Waldemarem Legieniem, który przyszedł do naszej szkoły ze złotym medalem zdobytym na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu. To było dla nas wielkie przeżycie. Potem Adrian Lipiński ukończył słynny bytomski „Elektronik”, a następnie studia z zakresu finansów, bankowości i ekonomii. Jest również absolwentem podyplomowych studiów europejskiego prawa bankowego w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Z takim wykształceniem szybko piął się w górę po szczeblach kariery – pracę w Banku Śląskim rozpoczął w 1995 roku, a dwa lata później został dyrektorem Oddziału w Bytomiu ING Banku Śląskiego. Był dyrektorem Obszaru i zastępcą dyrektora Regionu w czasach ekspansywnego rozwoju bankowości, kiedy m.in. tworzono sieć bankomatów i placówek.

Jeszcze jako dyrektor Oddziału Banku Śląskiego współpracował z Ligą Kobiet Nieobojętnych. Bank Śląski sponsorował wówczas różne wydarzenia kulturalne w Bytomiu i był pod tym względem chyba najbardziej aktywny spośród banków mających oddziały w naszym mieście. Może dlatego, że kierował nim bytomianin z krwi i kości. Potem Lipiński przeszedł do Alior Banku. – Otrzymałem zaproszenie, aby zbudować struktury tego Banku od podstaw i przyjąłem to wyzwanie – wspomina. To ładnie brzmi, ale można przypuszczać, że Alior Bank „podkupił” rzutkiego menedżera.

A potem zdecydował się na niecodzienny krok. Odszedł z bankowości i podjął pracę w samorządzie. – To była świadoma, przemyślana decyzja – mówi Lipiński. Ale można też stwierdzić, że była to decyzja nieszablonowa, jeśli weźmie się pod uwagę płace w bankowości i w jednostkach samorządowych, w których obowiązuje tzw. ustawa kominowa, ograniczająca wynagrodzenia. Wiadomo przecież, że regionalny dyrektor dużego banku może zarabiać znacznie więcej niż prezydent dużego miasta. Z drugiej strony – bankowość się zmieniła. Coraz rzadziej patrzy się w niej na człowieka, zdolność kredytową oceniają algorytmy, a nie ludzie, liczy się sprzedaż, a dyrektorzy zamienili się w „coachów”. Czyli – mówiąc bardziej po ludzku – w tych, którzy mają nadzorować i rozliczać z wyników pracowników korporacji, jaką jest bank.

Najpierw Lipiński został dyrektorem Śląskiego Teatru Tańca. Wszedł do tej instytucji, kiedy de facto zapadła już decyzja o jej likwidacji. Następnie został dyrektorem nowo tworzonego Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu Rozbark. Placówkę tę miał zorganizować od podstaw w nowej siedzibie – zrewitalizowanej przy współudziale środków unijnych dawnej cechowni kopalni Rozbark. Chodziło więc nie tylko o utworzenie teatru, ale również o rozliczenie całej inwestycji, dotrzymanie terminów, przygotowanie do wszelkich możliwych kontroli... Można zażartować, że dla ŚTT był grabarzem, choć to nie on go utopił, natomiast dla Rozbarku został akuszerem.

Jak to jest, kiedy finansista zostaje dyrektorem teatru? – Wcześniej interesowałem się sztuką, także współczesną, ale kiedy objąłem nową funkcję, siedziałem godzinami przed monitorem, oglądając różne zarejestrowane spektakle taneczne, żeby się dokształcić, żeby wiedzieć, co się w tańcu współczesnym dzieje – mówi Adrian Lipiński. Teatr Rozbark ma również kierownika artystycznego, którym jest Anna Piotrowska. W jakiś sposób oboje się uzupełniają.

Adrian Lipiński opowiada o Teatrze Rozbark z pasją. – Kiedy zaczęliśmy grać spektakle, zobaczyłem na widowni wiele osób, które znałem wcześniej z innych miejsc Bytomia – mówi dyrektor. – Zrobiło mi się miło, bo zrozumiałem, że jesteśmy taką lokalną wspólnotą. Lipiński chwali się – jak to człowiek, który wyszedł z bankowości – „wskaźnikami”.Rozbark pozyskuje środki zewnętrzne – tak z Ministerstwa Kultury i  Dziedzictwa Narodowego, jak z Instytutu Muzyki i Tańca. Kiedy zaczynali w 2014 – roczna ilość wydarzeń na scenie głównej wynosiła 99, w ubiegłym roku było to już 142. Podobnie wzrosła ilość wydarzeń edukacyjnych (czyli np. przeprowadzonych zajęć i warsztatów) – z 526 do 839. No i jak na instytucję kierowaną przez byłego bankowca przystało – w dwóch ostatnich latach Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark wypracował zysk, który oczywiście został w całości przeznaczony na potrzeby tej instytucji.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%