Oboje pochodzą z Bytomia, dziś mieszkają w Karbiu. Ona jest kierownikiem w firmie produkującej oświetlenie, on pracuje w firmie handlującej stalą. Po raz pierwszy spotkali się w Pławniowicach, gdzie spędzali wakacje. – To był grom z jasnego nieba. Zakochałem się od razu i od razu wiedziałem, że chcę, by została moją żoną – wspomina Tomasz Wawro. Nie zwlekali długo ze ślubem, a wkrótce po nim na świat przyszła córka Patrycja. Dwa lata później urodził się syn Radosław. Pławniowice są ważne w ich życiu po dziś dzień i to nie tylko ze względów sentymentalnych: – Mamy tam kemping, w którym wszyscy bardzo lubimy spędzać czas. To nasze ulubione miejsce na weekendowe wypady. Blisko od Bytomia, jezioro, las spokój – zachwala pan Tomasz.
Pytany o receptę na udane małżeństwo, bez chwili zastanowienia mówi o wspólnych zainteresowaniach: – One zbliżają i dodatkowo jednoczą. Trzeba w związku mieć coś takiego, co lubi się robić razem. Dla Wawrów to przede wszystkim podróże. – Uwielbiamy wspólne wyjazdy, odkrywanie i poznawanie nowych miejsc. A najlepiej, gdy celem takiej podróży jest morze i nie ważne, czy ciepłe w Chorwacji, czy też nasz zimny Bałtyk – stwierdza bytomianin. Wyprawom poświęcają większość wolnych chwil. Na część z nich wybierają się na motorze. Prowadzi zawsze on, ona jest pasażerką. – Dzieci przejęły nasze zainteresowania i też lubią wojaże. W czwórkę świetnie się bawimy.
Ogłoszenie o konkursie walentynkowym zamieszczone w „Życiu Bytomskim” znalazł pan Tomasz. – Postanowiłem wziąć w nim udział, by sprawić przyjemność Ani. Od razu stworzyłem wiersz, wyznając w nim miłość. Starałem się bardzo, pisałem o tym, co czuję. Chyba wyszło nieźle, skoro wygrałem. Trzeba jednak przyznać, że zupełnie się tego nie spodziewałem. Nie mogłem uwierzyć, gdy dowiedziałem się o tym, że wybraliście moje wyznanie. Żona była zaskoczona jeszcze bardziej. – Pisałem oczywiście w całkowitej tajemnicy przed nią, by była niespodzianka. Kiedy przeczytała wiersz w gazecie, od razu do mnie zadzwoniła. Cieszyła się, była naprawdę szczęśliwa. Nawet trochę piszczała do telefonu – wspomina z nieskrywaną dumą Tomasz Wawro.
Małżonkowie w nagrodę zostali w walentynki zaproszeni na uroczystą kolację do miechowickiej restauracji „Stara Piekarnia”. Bawili się bardzo dobrze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz