Zamknij

Prawie jak Pan Samochodzik

15:20, 09.03.2014
Skomentuj

Dariusz Żurawski od 20 lat pracuje w bytomskiej Straży Miejskiej, dziś jest zastępcą jej komendanta. – Zawsze chciałem mieć oryginalny samochód, ale nie za bardzo było mnie na to stać – wspomina Żurawski. – W 2003 roku kupiłem UAZ-a, czyli samochód terenowy produkcji radzieckiej. Ten wóz sporo zmienił w moim życiu. Żurawski poznał bowiem środowisko ludzi „pozytywnie zakręconych" na punkcie zabytkowych pojazdów militarnych. Zaczął jeździć na ich zloty, uczestniczył w imprezach „off-road", zwanych również bardziej swojsko „wyścigami w błocie". Bardzo mu się to spodobało. Razem z innym bytomianinem Marcinem Szafińskim organizowali w naszym mieście pierwsze edycje Zlotu Pojazdów Militarnych. Właśnie na taki zlot jeden z uczestników przyjechał LuUZ-em. – Zakochałem się w tym samochodzie od pierwszego wejrzenia – mówi Dariusz Żurawski.

LuAZ był produkowany w Związku Sowieckim w latach 1972-85. To osobowo-terenowy samochód, który miał służyć przede wszystkim do ewakuacji rannych z pola bitwy oraz dowozu amunicji. Jest pojazdem lądowo-brodzącym, potrafi poruszać się także po wodzie. Od klasycznej amfibii różni go brak śruby napędowej. W wodzie napędzany jest tak jak na lądzie – ruchem kół. Dlatego płynąc osiąga prędkość zaledwie 3 kilometrów na godzinę, ale jednak płynie. – Jako chłopiec zaczytywałem się książkami Zbigniewa Nienackiego o przygodach Pana Samochodzika, który dysponował wehikułem, będącym równocześnie amfibią – opowiada Dariusz Żurawski. – Od tamtego czasu marzyłem o samochodzie, którym mógłbym zjechać z drogi do jeziora i popłynąć nim.

Młodzieńcze marzenia czasami mogą się spełnić. W 2009 roku Dariusz Żurawski kupił LuAZ-a. Został on do Polski sprowadzony z Ukrainy, gdzie służył w Karpatach do przewożenia drewna. Wóz był w fatalnym stanie technicznym – dwa lata zajął Żurawskiemu jego remont. W pracy tej pomagał bytomianinowi jego przyjaciel, spec od mechaniki samochodowej Tomasz Daniluk. Wszystkie elementy karoserii zostały wypiaskowane i zakonserwowane, części już wyeksploatowane zastępowano nowymi sprowadzanym z Rosji. – Właściwie nie ma w tym wozie ani jednej śrubki, której bym nie miał w rękach – mówi Dariusz Żurawski. Fotografie dokumentujące kolejne etapy renowacji pojazdu Żurawski zamieścił na stronie internetowej www.luaz.pl

Dziś LuAZ Darka znajduje się w idealnym stanie technicznym. Brakuje mu kilku dodatkowych elementów wyposażenia – na przykład niezwykle przydatnej w terenie, oryginalnej wyciągarki, służącej do wciągania na samochód rannych na polu bitwy, ale Żurawski planuje uzupełnić te braki. Pojazd można oglądać w Galerii Techniki i Motoryzacji, mieszczącej się w hali Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego przy ul. Strzelców Bytomskich.

Co ciekawe – po renowacji amfibia jeszcze ani razu nie znalazła się w wodzie. Żurawski obiecał bowiem wszystkim przyjaciołom z grona miłośników wojskowych oldmobilów, że stanie to się na ich oczach. Wstępny termin pierwszego pływania LuAZ-em to maj tego roku. – Największe podziękowania należą się mojej żonie Beacie – mówi Dariusz Żurawski. – Za jej wyrozumiałość i cierpliwość w ciągu tych dwóch lat, kiedy częściej byłem w garażu, „dłubiąc" przy LuAZ-ie, niż w domu.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%