Magdalena Goik jest pisarką, autorką m.in. książki „Powieść, miasto i anioły” oraz leksykonu „Kobiety w literaturze”. Pracując w Muzeum Górnośląskim, brała udział m.in. w przygotowaniu głośnej wystawy „Kobiety Bytomia wczoraj i dziś”. Ma także dwie pozazawodowe pasje: bieganie oraz podróże. W ubiegłym roku przeszła 1000 kilometrów pieszo – najdłuższy wariant szlaku pielgrzymkowego Camino de Santiago w Portugalii, wiodącego do grobu św. Jakuba. Potem była na Ukrainie, gdzie odwiedziła m.in. Kijów. Teraz – 13 lutego wróciła z kilkunastodniowej podróży do Iranu.
Z każdej wyprawy przywozi takie same pamiątki: różańce kupione w tamtejszych kościołach i sanktuariach. Niby wszystkie różańce są podobne, a jednak każdy jest inny. Tym bardziej że Goik zbiera nie tylko katolickie sznury modlitewne. – Każdy różaniec jest sznurem modlitewnym, ale nie każdy sznur modlitewny jest różańcem – wyjaśnia bytomianka.
Ostatni jej sznur modlitewny pochodzi właśnie z Iranu. Gdyby ktoś nie znał jego przeznaczenia – mógłby pomylić go z kobiecym naszyjnikiem. Liczy bowiem 99 paciorków, zakończonych kolorowymi frędzlami. Paciorki służą do tego, aby 99 razy wymienić imię Allacha i 99 jego przymiotów. Inny nietypowy różaniec to prawosławna czotka, mająca 33 paciorki. Służy do modlitwy Jezusowej – powtarzania i medytacji imienia Jezus. Ewentualnie do powtarzania frazy „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”, którą należy wymawiać zgodnie z rytmem bicia własnego serca. Inny prawosławny sznur modlitewny to pochodząca z Serbii brojnica – trzy dziesiątki paciorków zwieńczone krzyżem greckim. Jest też islamski sznur modlitewny z Kosowa oraz katolicki różaniec kupiony w Albanii. Różańce w kolekcji Magdaleny Goik są różnych rozmiarów, wykonano je z rozmaitych materiałów: plastiku, szkła, drewna, złotych nici, ceramiki, kamienia. Najbardziej „odpustowe” wydają się różańce z Fatimy – jeden fosforyzujący świeci w ciemności. Drugi każdy paciorek posiada w innym kolorze.
Oprócz różańców z podróży pozostają oczywiście wrażenia i doznania. W Iranie Magdalena Goik chodziła cały czas – zgodnie z tamtejszym wymogiem – w chuście na głowie. Zwiedziła Teheran, Isfahan i Yazd. W stolicy Iranu wielkie wrażenie zrobił na niej cmentarz polski, gdzie chowano polskich zesłańców, którzy w czasie II wojny światowej uciekli z Syberii, a potem jako cywile wyszli ze Związku Sowieckiego wraz z armią generała Andersa. Na cmentarzu umieszczono godło Polski oraz krzyż Virtuti Militari. – Najwięcej jest grobów dzieci, które masowo umierały z chorób i wycieńczenia – wspomina Goik. – To robi niesamowite wrażenie. Na przykład mała mogiła z napisem „NN Dziewczynka, lat 10”.
W Isfahanie Magda Goik wysłuchała opowieści o tym, jak robi się perskie dywany i oglądała kobiety pracujące przy ich ręcznym tkaniu. Na jeden dywan zużywa się co najmniej 8 kilogramów jedwabiu, a praca nad jego wytworzeniem trwa od 3 miesięcy do całego roku. Z kolei w Yazd bytomianka oglądała „wieże kości”, czyli cmentarze wyznawców Zaratustry. Oni wierzą, że ciało zmarłego zanieczyszcza ziemię, dlatego zwłoki składano na rusztowaniach umieszczonych na wieżach. Tam ciała umarłych były rozszarpywane i zjadane przez padlinożerne ptaki, a reszta wysuszała się i mumifikowała na słońcu w pustynnym klimacie. Dopiero, kiedy na szczątkach nie było już „ciała”, wyschnięte szkielety zrzucano do szybów znajdujących się pod wieżami. Brzmi makabrycznie, jednak to prawdziwy obyczaj, do dzisiaj praktykowany w Indiach. W Iranie obecnie wyznawcy Zaratustry umieszczają zwłoki bliskich w betonowych trumnach.
Swój pierwszy różaniec Magdalena Goik przywiozła z kościoła Dobrego Jezusa w Portugalii – Bon Jezus do Monte. Dzisiaj jej kolekcja liczy już niemal sto sznurów modlitewnych z różnych zakątków świata. Ale nie chodzi tylko o to, żeby różańce gromadzić. – Cały czas noszę różaniec w kieszeni i często się na nim modlę – mówi bytomianka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz