Falkowska i Salkova triumfują w Narodowym Pucharze Polski

Reprezentujące bytomskiego Górnika Weronika Falkowska oraz Czeszka Dominika Salkova bezdyskusyjnie zwyciężyły w grze deblowej podczas tenisowego WTA 125 T-Mobile Polish Open-Narodowego Pucharu Polski.

Zawody toczyły się na kortach Legia Tenis&Golf. Nasz duet po szybkim i raczej ne męczącym przejściu przez fazę eliminacyjną w decydującym starciu okazał się lepszy (wynik 6:2, 6:1) od Martyny Kubki (LOTTO PZT Team/WKT Mera Warszawa) i Holenderki Isabelle Haverlag. Mecz trwał zaledwie 55 minut, co jasno pokazuje, jak dużą przewagę miały bytomianki.

Pięć przełamań

Falkowska występująca jednocześnie jako przedstawicielka LOTTO PZT Team oraz Salkova grały pewnie i spokojnie, radziły sobie z większością piłek, a poza tym świetnie się uzupełniały i popełniały niewiele błędów własnych. Właśnie to w głównej mierze przesądziło o ostatecznym rezultacie. Dodatkowo rywalki rozpędzonych tenisistek Górnika ani raz nie doprowadziły do przełamania ich serwisu, natomiast same musiały się tym faktem pogodzić aż pięć razy. To dodatkowo je deprymowało. 

 Szczególnym akcentem tegorocznej edycji wydarzenia był fakt, iż w warszawskim finale po raz kolejny zmierzyły się Polki, które już rok temu wspólnie triumfowały na kortach stolicy. Tym razem jednak każda wystąpiła w innym duecie, a to oznaczało, że tylko jedna mogła obronić trofeum. Taka sytuacja jedynie podkręcała i tak już spore emocje i motywowała zawodniczki.

Spotkały się w singlu

Zwyciężczyniom serdecznie gratulował między innymi prezes Polskiego Związku Tenisowego, Dariusz Łukaszewski, który w przeszłości przez wiele lat kierował Górnikiem Bytom.

Co ciekawe wcześniej Falkowska i Salkova spotkały się na korcie w turnieju singlowym. Ta pierwsza dobrze zaczęła tę wewnątrzklubową rywalizację, bo w pierwszym secie wygrała 6:1. Potem jednak role niespodziewanie diametralnie się odwróciły. Falkowska nie wiedzieć czemu zgubiła pierwotny rytm i w dwóch kolejnych partiach uległa rywalce 5:7, 3:6. Tę porażkę z nawiązką odbiła sobie w deblu.