W przedwojennym Bytomiu funkcje targowe pełniły dwa place położone w bezpośrednim sąsiedztwie Rynku. Były to: dzisiejszy plac Grunwaldzki, przy którym stała piękna bytomska synagoga spalona w czasie nocy kryształowej oraz współczesny plac Sobieskiego.
Plac Rokoko nazwę zawdzięcza najprawdopodobniej przylegającej do niego obecnej ulicy Gallusa, która do 1945 roku nazywała się Rokokostrasse. Tę informację podał polonista i honorowy obywatel Bytomia prof. Piotr Obrączka. To znamienne, bo o placu Rokoko nie wspominają bynajmniej historycy, lecz… poeci.
Tu był cyrk
Wiadomo, że po 1945 roku plac Rokoko zyskał nową funkcję. Na nim właśnie rozkładały się wędrowne cyrki oraz obwoźne wesołe miasteczka, które zjeżdżały do Bytomia. Wówczas przybycie taboru cyrkowego do miasta było wielkim wydarzeniem. W wozach przyjeżdżali nie tylko artyści, ale również zwierzęta, łącznie z lwami, tygrysami i niedźwiedziami.
Dlatego dla związanych z Bytomiem poetów plac Rokoko stał się miejscem magicznym, tematem wierszy i zarazem symbolem - odchodzącego czasu. Jako pierwszy o placu Rokoko napisał Bohdan Urbankowski (1943–2023). Wiersze Urbankowskiego o placu Rokoko odnajdziemy m.in. w jego poemacie "Śląsk mojego dzieciństwa".
Miejsce poezjotwórcze
Drugim poetą piszącym o placu Rokoko był Leszek Engelking (1955–2022). Engelking o placu Rokoko pisał w tomach poezji "Muzeum dzieciństwa" i "Suplement". Ta pierwsza książka niemal w całości poświęcona jest reminiscencjom z Bytomia, w którym poeta się urodził i spędził wczesne dzieciństwo. Engelking był nie tylko poetą - także badaczem literatury, doktorem habilitowanym i profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, tłumaczem, autorem wielu książek, a wśród nich monografii "Bytom w literaturze. Dzieła, miejsce, zakorzenienie, tożsamość, mit". W tej właśnie książce Engelking cały rozdział poświęcił wierszom opowiadającym o Rokoko, który nazywa „najbardziej poezjotwórczym placem miasta”.
- Było targowisko, rozbijał się cyrk, a nawet był namiot z zakonserwowanym wielorybem. Był to początek lat 60. - wspomina Jerzy Petrów. - Jak mi rodzice opowiadali, to na tym placu każdego roku stały przez 2 tygodnie, w okresie Zielonych Świąt, karuzele. Tradycją było, że w oba świąteczne dni nie przychodzili mieszkańcy Bytomia, ale Ślązacy spoza granicy, z polskiej strony - dodaje Peter Kandziora.
0 0
Dawno, dawno temu, przekazałem to zdjęcie do zeskanowania Panu Marcinowi Hałasiowi. Proszę o korektę zapisu w artykule pod zdjęciem. Zdjęcie pochodzi z archiwum rodziny Pietrzyk, a wykonał je mój ojciec Roman Pietrzyk. Posiadam oryginał tego zdjęcia.
0 0
Przekazał mi Pan to zdjęcie z zezwoleniem na wykorzystanie. Problem w tym, że nie wiedziałem jak Pan się nazywa - znałem Pana Żonę z widzenia w koście św. Barbary i z BSM. Oczywiście dokonuję korekty.
0 0
Swoją drogą, odbitka miała 5 na 7 cm. Szczegóły widać dopiero po zeskanowaniu i komputerowym powiększeniu. Proszę o kontakt: [email protected] Pozdrawiam. MH