Zamknij

Nieznani poeci z Bytomia

16:51, 10.07.2022
Skomentuj

Z Bytomiem związanych jest z kilku tworzących współcześnie poetów. Niektórzy z nich urodzili się jednak w innych miastach, na przykład Bohdan Urbankowski w Warszawie, a profesor Uniwersytetu Śląskiego Grzegorz Olszański w Piekarach Śląskich. Równocześnie istnieją autorzy znani miłośnikom najnowszej poezji, którzy z Bytomiem nie są kojarzeni, chociaż w naszym mieście się urodzili. Nie odnotował ich Leszek Engelking w swojej pracy pt. „Bytom w literaturze. Dzieła, miejsce, zakorzenienie, tożsamość, mit” (2018), nie byli też publikowani w książce „Bytom. Antologia twórczości literackiej 1945-95” (1996).

Jerzy Suchanek (1953-2018) kojarzony jest z kilkoma miastami Śląska i Zagłębia: z Sosnowcem, Mysłowicami, Mikołowem, Gliwicami, ale nie z Bytomiem, w którym się urodził. Suchanek był poetą, ale także aktywnym animatorem życia kulturalnego i literackiego. W Sosnowcu był jednym z założycieli Piwnicy Literackiej Remedium, działającej w pierwszej połowie lat 80. XX wieku. W Gliwicach był animatorem środowiska literackiego skupionego wokół tamtejszego Klubu „Perełka”. W Mysłowicach założył teatr, w którym reżyserował sztuki (m.in. polskie prapremiery dramatów noblisty Josifa Broskiego) i organizował Biesiady Poetyckie, a w Mikołowie był jednym z inicjatorów powstania Instytutu im. Rafała Wojaczka. Niestety, nigdy niczego nie organizował w Bytomiu. Wydał 11 zbiorów poezji, w tym wybór wierszy, a w 2011 roku ukazała się krytyczno-literacka książka poświęcona jego twórczości, zatytułowana „Dlaczego Suchanek? Spojrzenia i interpretacje”.

Charakterystyczna postać

Częstym gościem w naszym mieście jest cztery lata młodsza od Suchanka Mirosława Pajewska – jedna z najbardziej charakterystycznych postaci śląskiego środowiska literackiego. Pajewska od urodzenia, czyli ponad 60 lat, mieszka w tym samym rodzinnym mieszkaniu w Rudzie Śląskim – Nowym Bytomiu. Ale urodziła się w Bytomiu, w szpitalu przy ul. Batorego. – Po prostu na porodówce w Rudzie Śląskiej nie było miejsca, więc mamę skierowano do Bytomia – opowiada Pajewska. – A dzisiaj jestem dumna, że w dowodzie osobistym mam zapisane: miejsce urodzenia – Bytom.

W tym miejscu pozwólmy sobie na dygresję. Wielu bytomian urodziło się w Rudzie Śląskiej-Goduli. Przede wszystkim dlatego, że w tamtejszym szpitalu ordynatorem był znany ginekolog-położnik dr Jerzy Pozowski, posiadający prywatny gabinet w naszym mieście przy ulicy Jainty. Swoje „prywatne” pacjentki kierował więc na swój oddział. W Rudzie Śląskiej urodził się na przykład poeta i satyryk młodszego pokolenia Bartłomiej Brede. Pajewska jest jedną z nielicznych osób, którą los pokoju kierował w dokładnie przeciwną stronę.

„Paja” jak Stachura

Mirkę Pajewską w środowisku literackim nazywają „Paja”. Być może jest jedną z ostatnich poetek, żyjących prawdziwym literackim życiem – jak kiedyś Edward Stachura albo Ryszard Milczewski-Bruno. Nie posiada konta w banku, ani profilu na Facebooku, pisze na maszynie, nie korzysta z internetu, jest właścicielką starodawnego telefonu komórkowego „z klawiszami”. Także życiorys ma literacko „pokręcony”. Kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim zaczęła studiować dopiero 8 lat po maturze. Studiów nigdy nie skończyła, za to pracowała w różnych miejscach: w banku, w piekarni, w browarze, w fabryce łożysk, a najdłużej chyba w fabryce samochodów małolitrażowych Tychach. Wśród tych miejsc jej pracy był także Młodzieżowy Dom Kultury przy ul. Powstańców Warszawskich w Bytomiu. – Tam właśnie nauczyłam się pisać na maszynie – wspomina poetka.

Pajewska przeszła przez różne trudne doświadczenia życiowe. Kiedy miała 33 lata, umarła jej matka. Została sama i zachorowała na chorobę, z którą długo musiała się zmagać. Poetką nie została od razu – teksty literackie zaczęła pisać późno, mając prawie 30 lat. Na początku była to proza – nagradzano ją za opowiadania, dopiero potem przyszły wiersze.

Swoją pierwszą książkę również wydała późno – w 2004 roku ukazał się jej debiutancki tomik „Krwiobieg”, a dwa lata później zbiór zatytułowany „Styksmat”. Pajewska jest poetką języka, odkrywa niebanalne znaczenia słów, dlatego książkę zatytułowała właśnie „Krwiobieg”, a nie „Krwioobieg”. Z kolei „Styksmat” to wymyślony przez nią neologizm, skrzyżowanie dwóch słów: stygmat oraz Styks, czyli mitologiczna rzeka, odgradzająca świat żywych od krainy umarłych. Kolejna jej książka to „Transfuzje”, a w końcu wybór wierszy „Podróż do drugiego pokoju” (2014).

Bezdomna między wierszami

Mirosława Pajewska lubi Bytom. Niemal co roku uczestniczy w naszym mieście w Turnieju Jednego Wiersza im. Stanisława Horaka. Dwukrotnie zdobyła na nim główną nagrodę i statuetkę Bytomskiego Pióra – w roku 2003 i 2013, była też laureatką innych nagród. Kilka lat temu wzięła udział w „kobiecej” imprezie zorganizowanej w Bytomskim Centrum Kultury. Był to „Poetycki zlot czarownic”, czyli wspólny wieczór autorski czterech poetek z naszego regionu: Haliny Dikty, Dominiki Górskiej, Marty Fox i Pajewskiej.

Trzy lata temu Pajewską spotkało kolejne trudne doświadczenie życiowe. Została eksmitowana ze swojego ukochanego rodzinnego mieszkania w Rudzie Śląskiej. Pomogli jej wówczas poeci z całej Polski: zebrali pieniądze na portalu zrzutka.pl na spłatę zadłużenia czynszowego, interweniowali u zastępcy prezydenta Rudy Śląskiej, który – jak twierdził – nie wiedział, że w jego mieście żyje taka poetka. Pomogła również Telewizja Katowice, której dziennikarka zrealizowała poświęcony Pajewskiej reportaż zatytułowany „Bezdomna między wierszami”.

MARCIN HAŁAŚ

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%