Zamknij

Joanna Orleańska w "Tańcu z gwiazdami"

16:17, 07.09.2014
Skomentuj

Orleańska, wcześniej znana jako Joanna Pierzak, przez wiele lat mieszkała w naszym mieście. Tu się urodziła, ukończyła szkołę podstawową, a później IV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego. Jeszcze w szkole średniej nieraz dowodziła, że ma wielki talent, brawurowo recytując wiersze, których nauczenia się wymagano  na lekcjach języka polskiego. Jest absolwentką wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, występowała między innymi w tamtejszym Teatrze Polskim,a także w warszawskim Teatrze Studio. W filmie fabularnym zadebiutowała rolą Luśki w „Słodko-gorzkim" Władysława Pasikowskiego. Był wówczas rok 1996. Lista kolejnych ról bytomianki jest bardzo bogata. Zagrała chociażby w „Historia kina w Popielawach" Jana Jakuba Kolskiego, można ją było oglądać w serialach „Życie jak poker", „Pierwszy milion", „Pierwsza miłość", „Pensjonat pod różą", a w ostatnich latach w „Licencji na wychowanie" . Wcześniej przez ponad dziesięć lat wcielała się w rolę Joasi, asystentki posła Marka Złotopolskiego w popularnych „Złotopolskich". Zobaczyć ją też można było w „Szpilkach na Giewoncie" oraz prezentowanych przed wakacjami odcinkach „M jak miłość".  W roku 2003 wszedł na ekrany film „Show" z jej udziałem. Późniejsze ważne produkcje Orleańskiej to „Pręgi", „Senność", „Zwerbowana miłość", „Trzy minuty. 21:37", „Sęp", a także „Ostatnie piętro". Mężem Pierzak jest aktor, prowadzący telewizyjne programy i turnieje (m.in. „Galileo") Paweł Orleański. Razem zagrali małżeństwo w spektaklu „Oskar i Ruth" Ingmara Villquista. Wspólnie też prowadzą firmę zajmującą się produkcją filmową i multimediami, byli odpowiedzialni między innymi za przygotowanie wystaw multimedialnych dla Muzeum Żydów w Warszawie, zajmują się także koprodukcją filmów („Zwerbowana miłość", „Ostatnie piętro"). Poza tym Orleańscy od ośmiu lat przygotowują kampanie  reklamowe dla biura podróży „Itaka".

Pochodząca z naszego miasta aktorka nigdy nie zabiegała o tanią popularność. Nie pisały o niej portale i gazety plotkarskie (bo nie było o czym), podczas imprez nie lansowała się na tak zwanych ściankach, a kiedy proponowano jej udział w różnego rodzaju show, konsekwentnie odmawiała. Dlatego zaskoczeniem była informacja, iż wystąpi w kolejnej edycji niezwykle popularnego „Tańca z gwiazdami". – Przyjęłam propozycję świadomie, udział w tym programie traktuję jako formę zabawy, swego rodzaju żartu. A może do tego, by trochę pofikać na ekranie i się powygłupiać, skłonił mnie fakt, iż niedawno skończyłam czterdziestkę? Może też przyszedł czas na to, by nauczyć się tanga, dotąd bowiem nie miałam nic wspólnego z tańcem– mówi Joanna Orleańska. Dodaje też: – Chciałam poza tym trochę się rozerwać, zająć czymś przyjemnym i przypomnieć sobie, że życie jest wspaniałe. Ostatnie role zupełnie wyczerpały mnie psychicznie. Były niezwykle trudne. Grałam ofiarę przemocy domowej, żonę ubezwłasnowolnioną przez męża i w końcu po śmierci zamurowaną przez niego w ścianie, a także córkę mającą toksyczną relację z matką. Wiele mnie to kosztowało, potrzebowałam odskoczni.

Przygotowania do programu, którego pierwszą odsłonę pokazano w miniony piątek, trwały przez cały sierpień. – To był czas niesamowicie wytężonej i intensywnej pracy – mówi aktorka. – Jako Ślązaczka nie boję się wysiłku fizycznego, na planie filmowym też nieraz dostawałam porządny wycisk, ale to, co działo się podczas codziennych ,
trwających dwa razy po trzy godziny treningów, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po każdych zajęciach czułam wielkie zmęczenie, nie uniknęłam też urazów. Na szczęście podobnie jak inni uczestnicy mogłam liczyć na przywracających nam siły rehabilitantów i masażystów –
wspomina Joanna Orleańska. Z drugiej strony treningi przynosiły sporą przyjemność: – To był czas przeznaczony wyłącznie dla mnie, dawałam się porwać chwili, świetnie się bawiłam. Nie napinam się i nie nastawiam na to, by koniecznie osiągnąć sukces w programie. Nie wierzę, bym zbyt długo się w nim utrzymała. Podchodzę do tego jak do zabawy, swego rodzaju nietypowej przygody. Przyjmę spokojnie każde rozstrzygnięcie.

Większe nadzieje artystka wiąże ze swoim nowym filmem. To „Zbliżenia" w reżyserii Magdaleny Piekorz, z którą współpracowała już podczas kręcenia bardzo dobrych „Pręg" i „Senności". Obraz został zakwalifikowany do tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Tam będzie miał swoją premierę, potem wejdzie do kin. – To właśnie wspomniana już przeze mnie historia bardzo bliskiej relacjii pomiędzy córką a matką. Tę ostatnią gra Ewa Wiśniewska. Sporo zdjęć do filmu powstawało w Katowicach. Ucieszyło mnie to, ponieważ udało się pokazać, jak zmienił się Górny Śląsk, jak wiele jest tu miejsc nowoczesnych, świetnie się prezentujących – stwierdza Orleańska.  

Aktorka od kilkunastu lat nie mieszka już w Bytomiu, ale wciąż czuje do tego miasta ogromny sentyment. – To przecież miejsce mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, tu zawiązały się te pierwsze, często trwające po dziś dzień znajomości, tu wciąż mieszkają moi kuzyni i inni członkowie rodziny. I jest też IV LO, a w minionym roku Orleańska odwiedziła je podczas zorganizowanego 20 lat po maturze zjazdu swojej klasy

(Tomasz Nowak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Martin StypMartin Styp

0 0

Pochodzi z Suchej Gory jak juz :)

13:40, 11.09.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

zażenowanyzażenowany

0 0

Jak można taki tekst dać na pierwszą stronę gazety ??

Tyle problemów i tematów w tym mieście, a "redaktorzy" Życia Bytomskiego piszą o występach Bytomianki w badziewnym programie

17:42, 12.09.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%