Owe 6 milionów trafić ma do pięciu firm. Każda z nich ma pod opieką przynajmniej jeden z ośmiu rejonów, na jakie podzielono nasze miasto. Każda powinna dbać o to, by podlegające jej ulice i chodniki były wysprzątane, a zimą odśnieżone i posypane solą, czyli – mówiąc inaczej
– przejezdne. Każda też powinna zadeklarować i zabezpieczyć odpowiednią ilość piasku i soli oraz sprzętu, a więc piaskarek, piaskarkosolarek, zamiatarek, pługów i innych. Miejski Zarząd Dróg i Mostów nie weryfikuje, czy firmy rzeczywiście dysponują takim wyposażeniem. Jak twierdzi dyrektor tej instytucji Marek Jarosz, nie ma takiej konieczności. – Sami jeżdżąc po mieście sprawdzamy, czy ulice są należycie sprzątane. To najlepszy sposób weryfikacji. Poza tym wykonawcy odpowiedzialni za stan najważniejszych traktów mieli obowiązek zamontowania w swych pojazdach urządzeń GPS. Dzięki nim na bieżąco śledzimy, co się z nimi dzieje i gdzie akurat są. Nie bez znaczenia są ponadto obserwacje przekazywane nam przez mieszkańców. Oni najlepiej potrafią ocenić, czy poradzono sobie ze skutkami zimy.
MZDiM dmucha też na zimne. Zlecenie zleceniem, ale gminna placówka zgromadziła w swej bazie spore ilości piasku oraz soli. – Z tych zapasów skorzystamy jedynie w razie wyższej konieczności, kiedy w sytuacjach ekstremalnych nasi zleceniobiorcy nie podołają swym obowiązkom. Trzeba jednak pamiętać, że my możemy ich jedynie w niewielkim stopniu uzupełnić, ale nie zastąpić – stwierdza Jarosz. Owo uzupełnienie to także kilkadziesiąt pojemników pełnych soli zmieszanej z piaskiem, ustawionych w pobliżu podjazdów, czy newralgicznych skrzyżowań. Pracownicy MZDiM sięgną do nich, jeśli zmusi ich do tego aura. Poza tym przed śniegiem zawiewanym z pól na drogi mają nas chronić siatki specjalnie zamontowane wzdłuż takich między innymi ulic, jak Ptakowicka czy Żołnierska.
6 milionów to spora suma. Czy wystarczy do połowy przyszłego roku? Najwięcej zależy od pogody. Jeśli zima będzie dla nas łaskawa tak jak na przykład przed rokiem, to można się nawet spodziewać, iż coś zostanie jeszcze na przyszłość. Ale kilka lat temu śniegu w Bytomiu było tyle, że zarezerwowanych funduszy szybko brakło i trzeba było sięgać po rezerwy.
Zlecenie wspomniani wykonawcy otrzymali od MZDiM z wolnej ręki, nie zorganizowano przetargu, w którym wzięłyby udział także inne firmy. Marek Jarosz podkreśla, że to działanie zgodne z prawem, bo mamy do czynienia z zamówieniem będącym uzupełnieniem do wcześniejszych umów. – Przetargu nie było ze względów organizacyjno-prawnych. Czekają nas chociażby zmiany w przepisach dotyczących wywozu śmieci, więc nie chcieliśmy wprowadzać zamieszania – tłumaczy dyrektor MZDiM. Jego decyzja została zdecydowanie oprotestowana przez Jacka Wieczorka, szefa znanego w naszym mieście Zakładu Konserwacji Terenów Zielonych. Zarzuca on MZDiM, iż uniemożliwił konkurencję, a poza tym zbyt wiele chce wydać na utrzymanie ulic. Według Wieczorka (o swych zastrzeżeniach powiadomił on pisemnie prezydenta Damiana Bartylę) na rynku usług komunalnych doszło ostatnio do spadku cen usług, więc przedłużanie starych umów jest niekorzystne. Jakby tego było mało, właściciel Zakładu Konserwacja Terenów Zielonych uważa, że gmina zleciła zadanie wykonawcom spoza Bytomia, choć panuje u nas wysokie bezrobocie. Marek Jarosz odpiera te zarzuty: – Przetarg był nieograniczony, mógł w nim wystartować każdy. Rozumiem, że ktoś, kto nie dostał zlecenia, jest rozgoryczony, ale nic na to nie poradzę. Trudno też mówić, czy suma jest zbyt duża. Przecież nie wiadomo, ile z tych 6 milionów zostanie rzeczywiście wydanych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz