Człowiek, który zbudował Operę Śląską

W czerwcu we foyer Opery Śląskiej odsłonięta zostanie tablica pamiątkowa poświęcona Franzowi Landsbergerowi.

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
Autor zdjęcia: Franz i Sabina Landsbergerowie.

Właściwie tablica ta wróci na swoje miejsce po 87 latach. Po raz pierwszy wmurowana została tam w 1925 roku. Po 12 latach usunęli ją faszyści z powodu żydowskiego pochodzenia Landsbergera. Przypominamy dziś jego sylwetkę.

Gmach Teatru Miejskiego w Bytomiu, w którym od 1945 roku ma siedzibę Opera Śląska, zbudowano na początku XX wieku - jego otwarcie nastąpiło jesienią 1901 roku. Ten piękny budynek powstał dzięki inicjatywie społecznej.

W 1898 roku grupa znamienitych, a równocześnie - co ważne - bogatych obywateli miasta zawiązała Towarzystwo Budowy Domu Koncertowego. Spirytus movens – inicjatorem i liderem tego przedsięwzięcia, a zarazem głównym fundatorem budynku teatralnego był Franz Landsberger. Wielkiego majątku dorobił się on jako dyrektor Banku Górnośląskiego. Kochał Bytom, chociaż sam bytomianinem z urodzenia nie był.

Na kolanach Wagnera

 Franz Landsberger przyszedł na świat w 1854 roku w Löwenbergu (obecnie: Lwówek Śląski). Był jednym z dwadzieściorga trojga wnuków Abrahama Muhra - działacza społecznego, nauczyciela i publicysty, postaci bardzo zasłużonej dla żydowskiej społeczności Górnego Śląska.

Członkowie rodu Landsbergerów byli ludźmi wykształconymi i majętnymi.

Jeszcze w dzieciństwie w małym Franzu obudziła się wielka miłość do muzyki. Sprzyjał temu klimat Löwenbergu – istniał tam książęcy pałac, posiadający salę koncertową na 300-400 osób. Koncertowali i dyrygowali w niej m.in. najwięksi artyści: Ferenc Liszt, Hector Berlioz i Richard Wagner!

Do końca życia Franz Landsberger wspominał, że w dzieciństwie, po koncertach siadywał na kolanach Richarda Wagnera! Był zresztą uznawany przez dorosłych muzyków za „cudowne dziecko” – grał na skrzypcach od piątego roku życia, naukę pobierał od najlepszych. Być może zostałby światowej sławy wirtuozem, gdyby rodzice nie postanowili, że powinien… posiadać bardziej solidny zawód. Wysłali go do oddalonego o 160 km Brzegu, aby zdobywał w tym mieście klasyczne wykształcenie. Tam znalazł się pod opieką apodyktycznej, bezdzietnej ciotki, która „żelazną dyscypliną starała się zmusić Franza do wkuwania greki, łaciny, matematyki i innych przedmiotów, które zupełnie go nie interesowały”. Ciotka w ramach „zachęty do nauki”… zabroniła mu gry na skrzypcach.

Jeden talar i skrzypce

U progu dorosłości Franz postanowił opuścić rodzinny Löwenberg. Rodzinne przekazy wspominały, że z domu zabrał ze sobą… ukochane skrzypce i jednego talara. Wędrował po Niemczech, był w Turyngii i Saksonii, utrzymywał się z pracy złotnika i… gry na skrzypcach. W końcu starszy brat, pracujący jako bankier w Katowicach ściągnął go do siebie, na Górny Śląsk i umożliwił podjęcie pracy w bankowości.

Po kilku latach Franz wraz z innym finansistą - mężem swojej kuzynki Emilii z domu Muhr - założyli w pobliskim Bytomiu własną firmę: Oberschlesiche Bank (Bank Górnośląski). Na jego czele stanął Landsberger, który wraz z rodziną przeniósł się wtedy do Bytomia.

„Wydaje się, że Bytom spodobał się Franzowi Landsbergerowi nie tylko ze względu na możliwość zrobienia tu kariery zawodowej. Prawdopodobnie urzekła go też atmosfera, przypominająca mu rodzinny Lwówek Śląski” – czytamy w poświęconej Landsbergerowi monografii.

Wkrótce Bank Górnośląski przekształcono w spółkę akcyjną, pozyskując grono majętnych akcjonariuszy. Długoletnią karierę w bankowości Landsberger zakończył jako dyrektor górnośląskiej filii Dresdner Bank, był również m.in. członkiem rady nadzorczej firmy zajmującej się zaopatrzeniem Górnego Śląska w energię elektryczną i gaz. W Bytomiu zasiadał w Radzie Miejskiej, był członkiem zarządu kasy chorych. Pracując w bankowości zarabiał takie pieniądze, że stać go było na ufundowanie miastu nowoczesnego teatru połączonego z salą koncertową. W ten sposób w jakiś sposób zadośćuczynił miłości z dzieciństwa – ofiarował współobywatelom salę koncertową. Zresztą do tej pasji powrócił także czynnie - w 1900 roku założył w Bytomiu kwartet smyczkowy, w którym sam grał pierwsze skrzypce aż do momentu, w którym udało mu się… namówić do gry z amatorami zawodowego muzyka.

Tajemnica redakcji

W niedawno wydanej książce "Od Teatru Miejskiego i Domu Koncertowego do Opery Śląskiej. Życie dla sztuki Franza Landsbergera" znaleźliśmy informację, że ok. 1903 roku Landsbergerowie przeprowadzili się z mieszkania przy Bahnhofstrasse (dziś ul. Dworcowa) do nowo wybudowanej kamienicy przy obecnej ul. Powstańców Warszawskich 15. Zdaniem redaktora i głównej autorki książki Izabelli Wójcik-Kühnel, rodzina Landsbergera zajmowała tam mieszkanie na 1 piętrze. Tymczasem właśnie na 1 piętrze pod tym adresem przez ponad 40 lat mieściła się redakcja "Życia Bytomskiego"! "Wyprowadziliśmy" się stamtąd dopiero w ubiegłym roku. Teraz więc dowiedzieliśmy się, że przez wiele lat pracowaliśmy w lokalu, w którym mieszkał jeden z najbardziej znamienitych bytomian przełomu XIX i XX wieku! Potem rodzina Landsbergerów przeprowadziła do kolejnego mieszkania we własnej kamenicy przy Gymnasialstrasse 4 (dziś Moniuszki 13).

Landsberger zmarł nagle, na wylew, we własnym mieszkaniu w roku 1925 - czyli zanim nadeszły straszne czasy.

Zgodnie z ostatnią wolą, jego ciało zostało poddane kremacji. Landsberger był drugą osobą narodowości żydowskiej z Bytomia, która zdecydowała o spopieleniu swego ciała po śmierci. Dodajmy, Landsberger nie był religijnym, a tym bardziej ortodoksyjnym Żydem, jego świadomość religijno-narodową najlepiej opisują chyba słowa: Niemiec pochodzenia żydowskiego.

W roku śmierci Landsbergera przypadało 25-lecie Teatru Miejskiego w Bytomiu. Landsberger umarł niepodziewanie, przed śmiercią przygotowywał się do tej uroczystości i cieszył się na nią. Magistrat zadziałał błyskawicznie: przed jubileuszowym spektaklem we foyer teatru odsłonięto tablicę upamiętniającą zasługi zmarłego z napisem w języku niemieckim: „Pamięci twórcy tego domu, dyrektorowi banku i radcy sądu handlowego Franzowi Landsbergerowi. Z okazji jubileuszu 25-lecia. Wdzięczne miasto Beuthen”.

Ciemny czas faszyzmu

Wkrótce nadeszła ciemna noc faszyzmu.  10 listopada 1938 roku w Bytomiu w czasie Nocy Kryształowej Niemcy spalili piękną synagogę.

Większości rodziny Landsbergera udało się uciec z faszystowskich Niemiec, wyjechali przed holocaustem.

Syn Max Landsberger ze swoją córką trafił do Stanów Zjednoczonych. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Córka Landsbergera Else pozostała w Niemczech, choć miała wizy do Chile i Urugwaju. Nie otrzymała jednak zgody na opuszczenie Niemiec. „W maju 1939 roku mieszkała nadal w Berlinie-Charlotttenburgu” - tak brzmi ostatnia informacja o niej zapisana w rodzinnej kronice.

II wojny światowej nie przeżyła żona Franza - Sabine. Co prawda uciekła z III Rzeszy, ale wyjechała nie dość daleko. Trafiła do Holandii, gdzie do grudnia roku 1941 mieszkała u córki. Potem przeniosła się do Żydowskiego Domu Opieki nad Starcami i Niepełnosprawnymi w Amsterdamie. Była to komfortowa i nowoczesna jak na tamte czasy placówka. 1 marca 1943 roku Niemcy wywieźli wszystkich jej pensjonariuszy i cały personel do obozu zbiorczego w Westerborku. Tam 82-letnia Sabine Landsberger została zakwalifikowana do obozu zagłady w Sobiborze. Niemcy zamordowali ją 13 marca.

Pamięć przywrócona

W czerwcu tego roku we foyer Opery Śląskiej ma zostać osłonięta tablica pamiątkowa poświęconą Franzowi Landsbergerowi. Wróci ona w ten sposób na swoje miejsce po 87 latach, choć w zmodyfikowanej treści i w innym, polskim, języku: Pamięci twórcy tego gmachu, dyrektorowi banku i radcy sądu handlowego, Franzowi Landsbergerowi Wdzięczne miasto Bytom. Zur Erinnerung an den Schöpfer dieses Hauses, Bankdirektor, Handelsgerichtsrat Franz Landsberger. Die dankbare Stadt Beuthen. Ufundowali w roku jubileuszu 770-lecia miasta: Potomkowie Franza Landsbergera i Gmina Bytom.

Na uroczystość odsłonięcia tablicy ma przyjechać do Bytomia ze Stanów Zjednoczonych i z Niemiec prawie 40 osób - potomków Franza Landsbergera i Abrahama Muhra.

 

Pisząc tekst korzystałem z książki pt. "Od Teatru Miejskiego i Domu Koncertowego do Opery Śląskiej. Życie dla sztuki Franza Landsbergera".

Ocena: 4,79
Liczba ocen: 19
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy