Historycy twierdzą, że Bytom łaźnię miejską posiadał już w XV wieku. Ale obiekt kąpielowy, którego dzieje zostały dokładnie udokumentowane wybudowano w naszym mieście w roku 1868. Była to publiczna łaźnia z basenem kąpielowym. Potem miasto się rozwijało, a na dawnych hałdach za łaźnią powstał piękny park. Starą łaźnię wyburzono, a po I wojnie światowej postanowiono zbudować nowy i nowoczesny zakład kąpielowy połączony z basenem sportowym.
Na projekt rozpisano konkurs, który wygrał architekt Carl Schmidt. Inwestycję rozpoczęto w roku 1929, ale miała ona sporo pecha. Już na początku runął fragment budowanego skrzydła, śmierć pod gruzami poniosło pięciu robotników. Potem zaczął się wielki kryzys i prace na jakiś czas wstrzymano.
Obiekt olimpijski?
Dokończenie budowy kąpieliska Bytom zawdzięcza… faszystom, którzy do tężyzny fizycznej przywiązywali dużą wagę. Basen oddano do użytku w roku 1934, dwa lata przed Igrzyskami Olimpijskimi w Berlinie. Bytomski obiekt pełnił ponoć rolę basenu rezerwowego tej imprezy. „Nie jest to informacja potwierdzona, jednak dość często pojawia się w publikacjach dotyczących Kąpieliska Krytego” - pisze historyk Tomasz Sanecki. Czy olimpijskie przeznaczenie bytomskiego basenu to prawda czy mit? to pytanie pozostaje nierozwiązaną zagadką. Nierozwiązana być może z tej przyczyny, że nikomu ze współczesnych badaczy nie chciało się przeprowadzić żmudnej, drobiazgowej i długotrwałej kwerendy źródeł niemieckojęzycznych. W każdym razie
Dzisiaj sporo się mówi o "secesyjnym Bytomiu". Tymczasem w naszym mieście istnieją także piękne budowle wzniesione w stylu modernizmu. I właśnie gmach pływalni jest jedną z najciekawszych realizacji architektury modernistycznej w mieście. Łączy na elewacji czerwoną – dziś sczerniałą - cegłę z dużymi kaflami w piaskowym kolorze. Olbrzymie okna na jednej ze ścian i szklony dach zapewniają naturalne oświetlenie. „Za Niemca” na balkonowym tarasie wysypywano piasek, tworząc sztuczną plażę z leżakami. Przed głównym wejściem stały olbrzymie donice z palmami i bananowcami, które na zimę przewożono do parkowej palmiarni. Miejsca do opalania z leżakami znajdowały się także na… dachu budynku.
Nietypowe wymiary
Główna misa basenu wyróżniała się oryginalnym rozmiarem: 33,3 na 12,5 metrów. Nie była to długość ani tradycyjna (25 m), ani olimpijska (50 m). Dno było spadziste – po jednej stronie można było brodzić w wodzie po kolana, po drugiej było aż 3,5 metra głębokości – to także parametr niespotykany na standardowych sportowych pływalniach. Przy takich wymiarach - w czasie godzin otwartych dla publiczności - użytkownicy pływali nie wzdłuż basenu, ale w poprzek. Ci „słabsi” po płytszej stronie, a najlepsi i najodważniejsi po stronie najgłębszej. Ten szczegół zapewne pamięta wielu współczesnych mieszkańców, którzy z basenu korzystali przed jego remontem, w czasie którego starą misę zastąpiono dwoma nowymi - płytszymi i o standardowych wymiarach.
Skąd taka różnica? -Basen miał 3,5-3,6 metra głębokości. Ale po zaczopowaniu odpływowych otworów przelewowych można było podnieść poziom wody prawie o metr. Tak robiono przed ważniejszymi zawodami. Na dawnym basenie istniała także „dwupiętrowa” trampolina, z której można było skakać do wody.
Oprócz basenu sportowego w kompleksie mieściły się wanny kąpielowe oraz basenik solankowy. Solankę czerpano z pobliskiej kopalni „Centrum”, a jej właściwości sprawiły, że ta część kąpieliska zyskała rangę zakładu przyrodoleczniczego. Zachował się cennik z roku 1935, przytoczony przez Macieja Dronia w książce "Był sobie Bytom". Bilet na basen dla dorosłych kosztował 30 fenigów, dla dzieci - 20 fenigów, kąpiel w wannie - 40 fenigów, a taki luksus jak łaźnia parowa z masażem - 2 marki. Uwaga: członkowie SS, SA oraz Hitlerjugend mieli wstęp bezpłatny. Basen działał nieprzerwanie w czasie II wojny światowej.
Tu trenował Ghandi
Po 1945 roku obiekt dalej nadal służył mieszkańcom Bytomia oraz sportowcom. Trenowała tutaj drużyna piłki wodnej Polonii Bytom oraz słynny pływak Gotfryd Gremlowski - pseudonim Ghandi, zawodnik Polonii Bytom, 27-krotny rekordzista Polski, 36-krotny mistrz naszego kraju w pływaniu (na różnych dystansach) i trzykrotny Mistrz Polski w piłce wodnej (z drużyną bytomskiej Polonii), a także olimpijczyk, uczestnik Igrzysk w Helsinkach w roku 1952. Kolejna ciekawostka: jako Ślązak urodzony w Chropaczowie po zakończonej karierze utytułowany multimistrz wyjechał do „Efu”, czyli Republiki Federalnej Niemiec. Tam zmarł w roku 1987, mając zaledwie 56 lat.
Bytomski obiekt pracował wówczas w rytmie: 45 minut pływania i 15 minutowa przerwa, w czasie której schodzili z niego także ratownicy. Ofiara uprawiała pływanie, więc pozwolono jej zostać samej. Niestety, doznała zawału serca. Jej ciało na dnie zauważono dopiero po jakimś czasie, bo utonęła w głębi, na dodatek w „białej wodzie”. Tak nazywano wodę zmętniałą po dolaniu dezynfekującego płynu na bazie chloru. Sprawiał on, że woda na jakiś czas traciła pełną przeźroczystość.
Bytom jak Ciechocinek?
A uzdrowisko? W maju 1964 roku na łamach „Życia Bytomskiego” ukazał się reportaż zatytułowany „Bytom-Zdrój ma solankę równą Ciechocinkowi”. 60 lat temu dziennikarz naszego tygodnika pisał:
"Zbyteczne stały się wyjazdy do uzdrowisk. - Zakład leczniczo-kąpielowy, umieszczony w tak pięknym i celowo zbudowanym gmachu, wyposażony w wysokocenną solankę i wzorowe urządzenia lecznicze jest wielkim skarbem dla mieszkańców Śląska – to opinia nestora polskiej balneologii prof. dr. Antoniego Saratowskiego, dyrektora Państwowego Instytutu Balneologicznego w Krakowie. Wysoko wartościową naturalną solankę o zawartości około 6 procent soli, z minimalną zawartością jodu, zakład czerpie ze znajdującego się na głębokości 800 m źródła w szybie Staszic kopalni Dymitrow. Doprowadzana jest ona do naszego zakładu rurociągiem o długości 1,5 km. Solanka bytomska dorównuje znanym uzdrowiskowym solankom m. in. renomowanemu Ciechocinkowi."
Wkrótce zaprzestano zasilania zakładu bytomską solanką z kopalni - najprawdopodobniej zaczął się rozszczelniać niekonserwowany rurociąg, który tłoczył ją do zakładu z głębokości 700 metrów. W zamian - o ironio - zaczęto produkować solankę, wsypując do wody sól sprowadzaną z Ciechocinka właśnie.
Po remoncie bez solanki
Na początku XXI wieku pojawiało się coraz więcej informacji o fatalnym stanie technicznym basenu, o tym, że misa zaczyna przeciekać, że może dojść do jej krytycznego pęknięcia, że potrzebny jest pilny remont. Nic dziwnego – misa już prawie 70 lat „trzymała” dziesiątki ton wody, a obiekt znajdował się na terenie nieustannie „pracującym” wskutek wstrząsów i szkód górniczych. W końcu podjęto generalny remont, który po opóźnieniach i perturbacjach zakończono w roku 2012. O ile z zewnątrz bryłę budynku poddano renowacji zgodnie ze sztuką konserwatorską, zlecono nawet wypalenie specjalnych kafli jak najbardziej zbliżonych kolorem do oryginału, aby uzupełnić braki na elewacji, o tyle misa straciła pierwotną wyjątkowość i niepowtarzalność.
W zamian zbudowano tradycyjny basen o wymiarach 25 na 10,7 metrów z misą metalową jak zlewozmywak oraz brodzik o długości 6 metrów. Basen solankowy zlikwidowano całkowicie, choć w planach było jego przywrócenie. W rezultacie zamiast uzdrowiskowej solanki, dzisiaj bytomscy amatorzy pływania mogą spodziewać się co najwyżej preparatów na bazie chloru, służących do dezynfekcji wody.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz