Zamknij

Jak z Michałem Grześkiem stereotypy bytomskie łamaliśmy

17:31, 18.07.2023
Skomentuj

Poznałem go od razu, przez te 25 lat nie zmienił się wcale. No, prawie wcale i mam nadzieję, że on pomyślał sobie to samo o mnie, ale na wszelki wypadek nie pytałem, bo nie wypada zmuszać ludzi do kłamstwa. Trzeba przyznać, że zrobił karierę. Jest autorem świetnych i trudnych do dostania książek o agencie 007, czyli Jamesie Bondzie oraz jako wielki miłośnik i znawca muzyki dwóch hitowych pozycji o gwiazdach polskiej muzyki lat osiemdziesiątych: Lady Pank oraz Oddziale Zamkniętym. Na co dzień zajmuje się pomaganiem ludziom w naprawdę wielkiej potrzebie, bo odbiera telefony alarmowe linii 112 i decyduje, co zrobić, żeby wsparcie było szybkie oraz adekwatne do sytuacji. 

Dwa obrazy

Zanim na przekór lejącemu się z nieba żarowi wybraliśmy się na przechadzkę po rozgrzanym Śródmieściu, zapytałem go o to, jakie ma przemyślenia i obserwacje związane z Bytomiem, w którym jak się okazało często bywał. Daleko zresztą nie miał - jest katowiczaninem:

- To dwa zupełnie odmienne obrazy. Ten pierwszy ma tylko przyjemne kolory. Ponad dwadzieścia lat temu regularnie zaglądałem do waszego miasta, a dokładniej do Miejskiej Biblioteki Publicznej, która dysponowała wówczas ogromnymi i mało gdzie indziej spotykanymi zasobami płyt kompaktowych z najróżniejszymi rodzajami muzyki. Spotykałem tam starszego pana z długimi siwymi włosami, jakby wyjętego z epoki Woodstock. On wiedział o muzyce wszystko, znał płyty, wykonawców. Dużo rozmawialiśmy, a on proponował mi kolejne grupy. Zaraził mnie między innymi miłością do Franka Zappy - wspomina. A ten wspomniany pan, to oczywiście nieżyjący już Andrzej Keyha. 

- Drugi obraz Bytomia jest rzeczywiście oparty na stereotypach, gdzieś tam pewnie zasłyszanych, czy przeczytanych - mówi Michał Grzesiek. Pewnie po wspomnianej wpadce tym razem chciał być już delikatny, bo musiałem sam podpowiedzieć: - Bytom miasto pijanych matek z wózkami dziecięcymi, rozsypujących się wskutek szkód górniczych zaniedbanych kamienic, zapuszczonych zaułków i ludzi żyjących nie wiadomo z czego? W odpowiedzi znowu wyszedł z niego miłośnik muzyki: - Taka ciemna strona księżyca i mało pozytywnych skojarzeń? No, coś w tym rodzaju. Ale chętnie przełamię te stereotypy. 

Plac zabaw z zaskoczenia

Ruszyliśmy z naszej redakcji ulicami Powstańców Warszawskich i Moniuszki. Dworcowej wyremontowanej pokazać nie moglem, bo jak wszystkim wiadomo remont się przeciąga. Ale to, co mój towarzysz zobaczył już robiło na nim dobre wrażenie, które na styku Moniuszki z placem Sikorskiego i na samym placu zamieniło się w wielki zachwyt. Nie dziwiłem się, bo odnowione gmachy szkoły muzycznej, IV Liceum Ogólnokształcącego oraz Opery Śląskiej to perełki. - Tu wygląda trochę jak we Włoszech - usłyszałem komentarz, choć mnie się ta część miasta kojarzy zawsze raczej z Wiedniem.

Zaskoczenie mieszające się z podziwem zobaczyłem w oczach, gdy dotarliśmy do wciśniętego pomiędzy stare kamienice przy ulicy Katowickiej parku kieszonkowego. - Takiego czegoś jeszcze nie widziałem, doskonały pomysł na zagospodarowanie niewielkiej przestrzeni. Ten plac zabaw tak niespodziewanie wyłania się spomiędzy budynków - mówił. 

Przez Wałową i Szymanowskiego dotarliśmy na Rynek. Kolejny zachwyt odnowionymi, robiącymi wrażenie kamienicami i zdziwienie, tymi wciąż na lepsze czasy czekającymi.

- To zestawienie dwóch światów jest niesamowite - komentował Michał wskazując na kamienice stojące po obydwu stronach Podgórnej w miejscu, gdzie wpada ona na Rynek. Dalej wiadomo: obowiązkowe zdjęcie przy śpiącym lwie, opowieść o tym, jakie były losy tej rzeźby, a przy okazji krótka historia miasta i jego mieszkańców: Polaków Niemców, Żydów, Ślązaków, Kresowian, a także ludzi, którzy napłynęli z centralnej Polski.

Z Rynku na plac Grunwaldzki, by pokazać, gdzie stała synagoga, potem Kościelną do Strażackiej (stara Remiza i szkoła Karin Stanek - wiadomo: muzyka) i do Piłsudskiego (by pokazać odnowione kamienice). A dalej z powrotem na Rynek i po średniowiecznych kocich łbach Zaułka na plac Kościuszki. Gość był Bytomiem autentycznie urzeczony: - Przepiękne stare, ale też i nowoczesne miasto - mówił. - Urokliwe kamienice, choć z pewnością wiele musi przejść rewitalizację, klimatyczne zaułki, imponujący Rynek.  

A wrażenia końcowe? - Stereotyp przełamany. Bytom jest piękny. Miasto ma ogromny potencjał i może być perłą wśród śląskich miast. Życzę, by udało się go wam wykorzystać. Ja w bytomian wierzę. A jeśli chodzi o stereotypy dotyczące ludzi, to jako długoletni pracownik linii 112 mogę powiedzieć z całym przekonaniem, że tak zwany odsetek trudnych zgłoszeń (bijatyki na ulicach, awantury domowe, zdarzenia z pijanymi) macie taki sam, jak w innych miastach.
(Tomasz Nowak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KlingaKlinga

0 0

Fajnie, że odwiedził Bytom. Bondowska książka absolutnie wybitna.

22:45, 18.07.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%