Jacenty Jędrusik zmarł 25 czerwca 2013 roku. Był aktorem Teatru Rozrywki w Chorzowie. Zagrał tam legendarne role – m.in. Wodzireja w „Cabarecie” oraz tytułową kreację w musicalu „Dyzma”. Był też między innymi Herodem w „Jesus Christ Superstar”, Sanczą Pansą w „Człowieku z La Manczy” i generałem Peron w „Evicie”. Największe kreacje Jędrusika przypomniano podczas koncertu poświęconego jego pamięci, jaki odbył się 15 czerwca w Chorzowie. Koncert był nie tylko artystycznym hołdem dla Jacentego oddanym w miesiącu, w którym przypada druga rocznica jego śmierci. Stał się również okazją do zaprezentowania poświęconej mu biograficznej książki pod tytułem „Dobrym aktorem można być wszędzie, czyli subiektywny portret Jacentego Jędrusika”. Napisała ją Jolanta Król. Na scenie wystąpili aktorzy Teatru Rozrywki, natomiast całość przygotował i poprowadził Krzysztof Karwat – mieszkaniec naszego miasta, laureat tytułu Bytomianin Roku 2015. Wspominając wybitnego aktora warto przypomnieć, Jacenty Jędrusik związany był także z Operą Śląską w Bytomiu. I to podwójnie: zawodowo, ale także emocjonalnie i uczuciowo.
Emocjonalnie i uczuciowo, bo jego żoną była wybitna solistka Opery Śląskiej Jolanta Kściuczyk-Jędrusik. Tej miłości, której owocem stał się syn Filip, poświęcony jest jeden z rozdziałów książki zatytułowany „Dostałem nagrodę od losu, czyli Joanna i Filip”. Joanna i Jacenty poznali się właśnie w Operze Śląskiej, do której reżyser oraz choreograf Henryk Konwiński zaprosił Jacentego, aby ten pomógł solistom przygotowującym premierę „Zemsty nietoperza” w pracy nad kwestiami aktorskimi. Poznali się, zafascynowali sobą, w końcu wzięli ślub. To była wielka miłość.
Nie występowali razem na scenie, ale kibicowali swojej pracy i wspierali się. Dlatego Jacenty obecny był na większości premier Opery Śląskiej, w których występowała jego żona. – Przez lata wszyscy podejrzewali, że wzajemnie się pouczają: Joasia koryguje śpiew Jacentego, a on jej pomaga w kwestiach aktorskich. Zdarzało się, że ludzie komentowali po premierach: „Ooo, widzę rękę pana Jacentego”. Albo: „Tak, tak, słyszy się, że żona trochę pomogła.” A tymczasem oni raczej unikali takich wzajemnych „korepetycji”. Pomagali sobie, ale inaczej – relacjonuje Jolanta Król.
Aż w końcu stało się – Jacenty zagrał na scenie Opery Śląskiej. Wystąpił w jednej z głównych ról w „Phantomie”, którego premiera odbyła się 20 lutego 2011 roku. To mniej znany musical oparty na powieści „Upiór w operze”. Jędrusik wcielił się w postać Gérarda Carrière – dyrektora Opery Paryskiej, w której piwnicach urodził się, wychował i mieszka nieszczęśliwy Eryk, nazywany ze względu na straszną deformację twarzy człowiekiem-upiorem. Carrière chroni Eryka, ale też skrywa gorzką tajemnicę: jest jego ojcem. W tej roli Jacenty Jędrusik połączył swoje genialne vis comica z rysem dramatycznym. Pokazał pełnię swoich możliwości aktorskich; był taki, jakim pokochała go publiczność.
Wówczas nikt zapewne nie przypuszczał, że Jacenty Jędrusik wystąpi jeszcze tylko w pięciu premierach, w pięciu nowych rolach. Zmarł wskutek zawału serca. „Jacenty był twarzą teatru, uwielbianą przez publiczność”” – tymi słowami żegnał go dyrektor chorzowskiej sceny Dariusz Miłkowski.
MARCIN HAŁAŚ
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz