Anna Aleksandra Kasperek ma bardzo nietypowe zajęcie: prowadzi salon przytulania. Jak przekonuje, ta usługa ma przede wszystkim walor terapeutyczny.
Wpadłam na ten pomysł przypadkiem - przeglądałam internet i zobaczyłam informację, że gdzieś w Ameryce jest taki gabinet. Bardzo mi się to spodobało, bo lubię ludzi i mam medyczne wykształcenie. Przeczytałam badania naukowe na ten temat i okazało się, że przytulanie ma wielką moc! Następnie sprawdziłam, czy ktoś inny w okolicy może wpadła na taki sam pomysł, ale nie, na Śląsku nie ma takiego drugiego miejsca. Wtedy już byłam przekonana, że powinnam się zająć właśnie tym - opowiada terapeutka.
Bez całowania
Gabinet, gdzie odbywa się przytulanie, jest bardzo... przytulny. Ciepłe kolory wnętrza i odpowiednio dobrane światło nastrajają pozytywnie. Po wejściu należy zapoznać się zarówno z terapeutką, jak i z regulaminem. Zasady są jasne. Nie ma mowy o żadnym innym działaniu, niż przytulanie.
- Warunki są jasne i ja się ich trzymam - tłumaczy Anna Aleksandra Kasperek.
Pierwsze kroki klient kieruje do łazienki, bo przed przytulaniem trzeba się wykąpać. Potem, już w szlafroku, na kanapie należy poczekać na terapeutkę. - Przychodzą do mnie głównie mężczyźni, tacy twardziele pod krawatem, których w dzieciństwie nauczono, że chłopcy nie płaczą. I oni przy mnie się po prostu rozklejają. Po paru minutach rozmowy, kiedy kładziemy się i ja tylko ich obejmuję, tak jak mama dziecko, zaczynają szlochać i się zwierzać. Te sesje są dla nich bardzo ważne. Bo dotyk może być często o wiele skuteczniejszą formą terapii niż rozmowa - dodaje Anna Aleksandra Kasperek.
Odczarować zły dotyk
Pacjentami są głównie mężczyźni. Najmłodszy ma około 20 lat i regularnie przyjeżdża z północy Polski. Najstarsi to już emeryci. Niektórzy przychodzą raz, inni co miesiąc. - Mam też niewielką grupę klientek. Zwykle to kobiety po przejściach, najczęściej ofiary przemocy domowej, które chcą odczarować zły dotyk. Ja pokazuję im, że ręka nie służy tylko do bicia, że dotyk drugiego człowieka może dać komuś coś dobrego - dodaje.
- To epidemia samotności - mówi terapeutka. - Choć ceny w moim gabinecie zaczynają się 49 zł a kończą na 299 zł, to mam zapisy już na luty 2025 roku - mówi.
I dodaje: - Ponieważ mam wykształcenie medyczne (jestem ratownikiem, fizjoterpautką, psychoterapeutką, coachem a nawet kosmetyczką) i mam w przytulaniu wiele doświadczenia, złożyłam do urzędu wniosek o... patent na przytulanie. Opisałam w nim wszystko, co wiem, co stosuję, ideę i techniki.
Ona pozwala zniwelować skutki działania innego hormonu - kortyzolu, który pojawia się w naszym ciele jako skutek stresu. Obniża się ciśnienie krwi, człowiek się rozluźnia, odpływa, jest szczęśliwy. Pomaga to w przezwyciężaniu lęków, depresji, przewlekłego stresu, czy fobii.
Komentarze