Nie można precyzyjnie ustalić daty powstania kaplicy poświęconej Matce Bożej. Pierwsza mapa uwzględniająca jej obecność ukazała się w roku 1827. Jednak wedle niektórych przekazów drewniana, bielona wapnem kapliczka mogła stać na pograniczu Bytomia i Piekar o wiele wcześniej, bo już w XVII wieku. Z jej budową wiąże się kilka legend. Wedle jednej z nich obiekt postawiono na pamiątkę przemarszu wojsk króla Jana III Sobieskiego, zmierzającego z odsieczą pod Wiedeń. Inna wersja mówi, że kaplicę ufundował bogaty bytomski rzeźnik. Chciał on w ten sposób podziękować Matce Bożej za wstawiennictwo, dzięki któremu jego ciężko chora córka ocalała. Pewne jest natomiast to, że w roku 1905 na granicy miast stanęła okazała, murowana kaplica neogotycka, a jej budowniczym był Stefan Langer. We wnętrzu znajdowały się między innymi ołtarz z wizerunkiem Maryi, tabernakulum, a także bogato zdobione lichtarze, zaś okna ozdobiono witrażami.
Z tamtej kaplicy Maria Hilf zostało jednak już niewiele. Szczęścia bowiem nie miała ona nigdy. Nie oszczędziły jej działania wojenne, szkody górnicze, a nawet żywioły. Parę lat temu szalejący orkan zerwał część dachu. Obiekt wielokrotnie dewastowano i plądrowano, a przez wiele lat nikt o niego nie dbał. Wyposażenie całkowicie rozkradziono, aż w końcu zamurowano wszystkie okna i drzwi. Nie mogący dostać się do środka wandale wyżywali się na elewacji kaplicy. Uszkadzano ją, malowano na niej graffiti, zburzono wieżyczkę. Jakby tego było mało, w okolicy raz za razem powstawały dzikie wysypiska śmieci zwożonych tu z Bytomia i Piekar. Likwidowano je wprawdzie, ale ciągle powstawały nowe.
Na szczęście zawsze były również osoby, którym zależało na odnowieniu i ocaleniu tego obiektu. To społecznicy chcący ożywić dawną tradycję, zgodnie z którą kapliczkę co roku odwiedzały pielgrzymki zmierzające do piekarskiego sanktuarium. Regularnie też gromadzili się tu uczestnicy nabożeństw majowych, tu swój cel miały rowerowe wycieczki. Dwa wspomniane nabożeństwa zorganizowano w poprzednich latach, na każdym modliło się wielu wiernych z Bytomia i Piekar. Wcześniej młodzież z piekarskiego ogólniaka sprzątała teren wokół kapliczki.
Pieniędzy na remont z prawdziwego zdarzenia nie udawało się pozyskać dlatego, że nieustalony był stan prawny obiektu. Na szczęście ostatnio tę kwestię uregulowano. Właścicielem Maria Hilf zgodnie z sądowym werdyktem została gmina Piekary. Walnie przyczyniły się do tego sądowe zeznania zbliżających się do dziewięćdziesiątki mieszkańców.
Mając akt własności miasto mogło zabrać się za opracowanie projektu renowacji. Koszt jej przeprowadzenia oszacowano na 400 tysięcy złotych. Gmina ma się postarać o dotację, a resztę wyłoży ze swego budżetu. Roboty powinny ruszyć jeszcze w tym roku. A to oznacza, że w przyszłym roku w odnowionej Maria Hilf będzie można odprawić majowe.
0 0
Pamiętam te kapliczke z młodości. Niedaleko był staw pod nasypem kolejowym w którym łowiliśmy ryby. Kapliczka była zniszczona przez upływ czasu ale nie zdewastowana. Teraz czytam że zdewastowali ją wandale i robili tak wielokrotnie. Co w takim razie po remoncie? Jaka jest gwarancja że znów ktoś nie zechce ją wymazać sprajem albo coś zniszczyć? oczywiście można założyć monitoring. Tyle że jest ona oddalona tak daleko od posterunku policji czy straży miejskiej że zanim dojedzie tam patrol to wandal i tak zdąży zrobić swoje i uciec.