Targalski na pewno nie brał udziału w bitwie pod Zadwórzem, którą nazwano polskimi Termopilami. Nie wiadomy, czy rzeczywiście walczył w III powstaniu śląskim. Ale na pewno był wieloletnim aktywistą i prezesem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Bytomiu.
Na umieszczonej tam tablicy czytamy: "Urodzony we Lwowie, w obronie którego walczył w 1918-1919 roku. Uczestnik bitwy pod Zadwórzem (17 sierpnia 1920 roku) przeciwko 1. Konnej Armii Siemiona Budionnego. Dostał się do sowieckiej niewoli i do obozu pracy w Charkowie, z którego uciekł. Uczestnik III Powstania Śląskiego w 1921 roku".
Dodatkowo pominięta została działalność Targalskiego po II wojnie światowej, kiedy był aktywistą Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a w styczniu 1982 roku wszedł do Obywatelskiego Komitetu Odrodzenia Narodowego, który poparł wprowadzenie stanu wojennego.
Uwierzyliśmy na słowo
Tu muszę się uderzyć piersi. Sam kreowałem wizerunek Targalskiego jako uczestnika bitwy pod Zadwórzem, która do historii przeszła pod nazwą "polskich Termopili". Pisałem, że jego życie to "materiał ma kilka książek". Uznałem, że można uwierzyć "na słowo" i bezkrytycznie opowieści obrońcy Lwowa. Wcześniej zrobili to inni, ludzie o wielkim autorytecie: Jerzy Janicki i prof. Stanisław Nicieja, którzy pisali o Targalskim jako uczestniku bitwy pod Zadwórzem.
Pierwsze wątpliwości naszły mnie, kiedy Targalski opowiadał, że był współzałożycielem i choreografem baletu Opery Śląskiej. Tymczasem historia bytomskiej sceny nie odnotowywała jego nazwiska. Zapytałem o to żonę Targalskiego (on sam był już u kresu życia). Powiedziała, że zapyta męża. Potem przekazała odpowiedź: chodziło nie o balet Opery Śląskiej, ale zespół baletowy, jaki działał przy Miejskim Domu Kultury. Mimo to na tablicy przy pl. Targalskiego dziś czytamy: "współtwórca baletu Opery Śląskiej".
Kwerenda w archiwach
Znacznie poważniejsza jest sprawa bitwy pod Zadwórzem. Przypomnijmy, że w walce z bolszewikami według zginęło tam 318 młodych ochotników. Według publikowanych dziś danych bitwę przeżyło zaledwie 18 (w innych źródłach: 30) żołnierzy, którym udało się wycofać (notabene jest to mit, zachowały się relacje 46 ocaleńców, a było ich być może nawet 100). Targalski musiał więc znajdować się wśród tych szczęściarzy. Tyle, że
Dokumenty te udostępnił mi Ścibor Szpak. Urodzony we Wrocławiu, z wykształcenia polonista, działał jako artysta kabaretowy. Zajmuje się również historią i pracuje nad książką poświęconą bitwie pod Zadwórzem. W ten sposób w jakimś sensie czyni zadość rodzinnej pamięci - pod Zadwórzem walczył (i przeżył bitwę) jego dziadek.
W 1936 roku Władysław Targalski starał się o Krzyż i Medal Niepodległości. Nie chodziło tylko o honor. Osobom odznaczonym przysługiwały - jako kombatantom - różne prawa i świadczenia. Także pieniężne - zaopatrzenie w wysokości 90 złotych miesięcznie.
Własnoręcznie spisany życiorys
W formularzu podania o przyznanie Krzyża Niepodległości, jakie złożył Targalski, najwięcej miejsca zajmuje jego spisany ręczenie życiorys. W nim właśnie znajdziemy następujące zdanie: "16 sierpnia (1920 roku - MH) ranny lekko w nogę dostaję się do niewoli bolszewickiej, skąd po dwóch miesiącach uciekam".
Jako że Targalski odwoływał się od negatywnej decyzji w sprawie przyznania Krzyża Niepodległości, w dokumentach jest jeszcze druga, obszerniejsza wersja jego życiorysu: "Dnia 16 sierpnia ranny pod Kozłowem, gdzie jako kapral z kilkoma ludźmi osłaniam tyły zdziesiątkowanej kompanii, dostaję się do niewoli bolszewickiej." Tak więc w obu przypadkach Targalski pisze konsekwentnie, że do niewoli dostał się 16 sierpnia. Nie mógł zatem 17 sierpnia walczyć pod Zadwórzem! Tym bardziej, że z dokumentów wynika, że Targalski jako ochotnik służył w 240. pułku piechoty, a pod Zadwórzem 17 sierpnia walczyli tzw. abrahamczycy.
Ostatecznie Krzyża Niepodległości Targalski nie otrzymał - był on bowiem przeznaczony dla regularnych żołnierzy, a nie dla ochotników. Wyjątek stanowili... uczestnicy powstań śląskich. "Nie znajduję żadnego wytłumaczenia, dlaczego tę sprawę przemilczał, skoro udział w powstaniach śląskich dawał znacznie większą szansę na Krzyż lub Medal Niepodległości niż wojna bolszewicka" - pisze Ścibor Szpak.
Był bohaterem jako młodzieniec
Tutaj ważne zastrzeżenie: Targalski jako 14-latek walczył w obronie Lwowa 1918 roku, a mając 16 lat walczył z bolszewikami. W obu przypadkach jako ochotnik. Nikt nie neguje jego bohaterstwa z tamtego czasu. Swój życiorys "Władzio" zaczął upiększać, czyli fałszować będąc dorosłym mężczyzną, a apogeum tych krętactw osiągnął jako człowiek w bardzo podeszłym wieku.
Targalski fotografował się z orderami, do których nie miał prawa. "Na kilku zdjęciach widzimy go bowiem zarówno z Krzyżem Niepodległości, jak i… Krzyżem Walecznych. Krzyża Niepodległości nie dostał, ponieważ jego wniosek odrzucono dwukrotnie (mimo że był orlęciem lwowskim). Krzyża Walecznych w 1937 roku wśród swoich odznaczeń nie wymienia, a przecież nie mógł go otrzymać pomiędzy 1937 a 1938, z którego pochodzi zdjęcie. Na innej fotografii widziałem również przypięty do jego piersi Krzyż Zadwórzaków. Albo otrzymał go jako odznaczenie honorowe, albo to kolejna mistyfikacja Targalskiego" - pisze Szpak.
Opowieści dziwnej treści
Ale te medale drobnostka z porównaniu z opowieściami publikowanymi po 1989 roku. Targalski objawia się nagle jako uczestnik i bohater czterech wojen: obrońca Lwowa, zadwórzak, żołnierz Września 1939 roku oraz lwowskiej konspiracji. To o nim lwowska poetka Maria Kazecka napisała wiersz o pięknym chłopcu stojącym na warcie, który "w oczach ma róże". Tyle, że dowiadujemy się o tym wyłącznie z relacji samego Targalskiego. Notabebe pamiętam inne jego opowieści: że w okresie międzywojennym zarabiał jako fordanser, że napisał wówczas powieść "Nocni ludzie", która oczywiście... spłonęła w czasie wojny.
To akurat jest bardzo dobrze udokumentowane na łamach "Życia Bytomskiego". W 1973 roku (nr 27) w naszym tygodniku w tekście o TPPR czytamy: "Ta masowa organizacja założona została ona na terenie Bytomia w 1945 roku i do pierwszych jej aktywistów należeli: Jan Firn, Bolesław Mycko i Władysław Targalski."
Targalski w "Życiu Bytomskim" występuje jako powstaniec śląski oraz więzień niemieckich obozów koncentracyjnych - Majdanka i Buchenwaldu (tam akurat raczej był). Nie ma za to słowa o walce z bolszewikami w 1920 roku. Kiedy w 1984 roku Władysław Targalski obchodzi 80. urodziny, w "Życiu Bytomskim" ukazuje się obszerny poświęcony mu tekst. Zaczyna się tak: „Moją największą radością jest dziś fakt że dwie organizacje, w których przez ponad 38 lat pracuję postanowiły policzyć swe siły - Zarząd Miejski ZBoWiD zadeklarował zbiorowe członkostwo w TPPR - słowa te wypowiedział Władysław Targalski podczas spotkania obu organizacji w dniu swych urodzin."
Bytomski Zelig
W styczniu 1982 roku Targalski został w Bytomiu członkiem Obywatelskiego Komitetu Ocalenia Narodowego, który poparł stan wojenny. Ten epizod opisałem w 2012 roku, kończąc tekst stwierdzeniem: Jako aktywista TPPR i współzałożyciel OKON-u zaprzeczył wartościom, których bronił jako czternastoletni chłopiec.
Zatem w czasach PRL-u Targalski był powstańcem śląskim i członkiem "nielegalnej organizacji związanej z komunistycznym ruchem" ("Życie Bytomskie" r. 1977, nr 15), a po 1989 roku uczestnikiem Obrony Lwowa i bitwy pod Zadwórzem. W obu okresach był też powstańcem śląskim. Tyle, że pod Zadwórzem nie walczył. Tak przynajmniej własnoręcznym podpisem dwukrotnie potwierdził w roku 1936.
Współpraca: Ścibor Szpak
Komentarze