Stertę listów znalazła przypadkiem kobieta na leśnym parkingu przy ulicy Stolarzowickiej. Część przesyłek była pootwierana i, jak później ustalili policjanci, leżały one tam już od kilku dni. Wśród korespondencji były również kartki z życzeniami świątecznymi, które nigdy nie dotrą do adresatów.
Powiadomieni o zdarzeniu policjanci bardzo szybko ustalili, że odpowiedzialny za dostarczenie tej korespondencji był 19-letni doręczyciel mieszkający w Chorzowie. Można jedynie przypuszczać, że listonosz, któremu zlecono zastępstwo za mających urlopy lub zwolnienia lekarskie kolegów, nie był zadowolony z dodatkowego zajęcia i wyrzucił korespondencję do lasu. Zapewne również nie przypuszczał, że sprawa wyjdzie na jaw.
Mężczyzna przyznał się do naruszenia tajemnicy korespondencji, za co grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Komentarze