Zamknij

Miasto na granicy i... przemytnicy

08:09, 24.08.2024
Skomentuj

Bytom miastem granicznym? Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, bo do najbliższego przejścia granicznego (z Czechami) mamy 80 kilometrów. Natomiast granica z Niemcami jest od naszego miasta oddalona o ponad 300 kilometrów! Tymczasem w okresie międzywojennym Bytom (niem. Beuthen) był miastem granicznym.

W przedwojennym Bytomiu oraz w jego dzisiejszych dzielnicach funkcjonowało aż 13 pieszych i drogowych przejść granicznych.

Działały one m.in. przy obecnych ulicach: Chorzowskiej, Witczaka, Modrzewskiego, Łagiewnickiej oraz Strzelców Bytomskich. Do dzisiaj zachowały się nawet niektóre budynki dawnych urzędów celnych. Natomiast niemiecki Główny Urząd Celny usytuowany w Bytomiu (Hauptzollamt Beuthen O/S) sprawował pieczę nad 18 przejściami granicznymi w okolicy.

Podróże na małym paszporcie

Przebieg granicy państwowej pomiędzy Polską a Niemcami na Górnym Śląsku (czyli na tzw. obszarze plebiscytowym) wyznaczyła ostateczne Konferencja Ambasadorów w Paryżu. Granica ta zaczęła oficjalnie funkcjonować 1 lipca 1922 roku. W rezultacie przyznany Niemcom Bytom (Beuthen) znalazł się w swego rodzaju „kleszczach” granicy, która otaczało go z trzech stron. Należące do Niemiec miasto jak półwysep w morze „wgryzało” się w terytorium Polski.

Dawid Smolorz w książce "Na granicy. Rzecz o czasach, ludziach i miejscach" tak opisuje tamtą sytuację i wprowadzone wówczas zasady przekraczania granicy:

"Granica przecięła zrośnięty od stuleci obszar, a nierzadko oddalone o kilkadziesiąt metrów od siebie budynki umiejscowione były w dwóch różnych państwach.

Przekraczanie granicy dozwolone było jedynie w wyznaczonych miejscach, a odwiedziny u krewnych czy znajomych stawały się - przynajmniej oficjalnie - podróżami zagranicznymi. Były to podróże o tyle nietypowe, że często odbywały się pieszo. Dzięki tzw. małym paszportom, czyli kartom cyrkulacyjnym (Verkehrskarte) mieszkańcy polskiej i niemieckiej części Górnego Śląska mogli przemieszczać się po całym dawnym obszarze plebiscytowym."

Tranzytem przez Bytom

Kolejna komplikacja: linie kolejowe i tramwajowe mające początek oraz koniec w Polsce przejeżdżały "tranzytem" przez terytorium Niemiec i na odwrót. Tę sytuację tak opisywał niezapomniany Edward Wieczorek - krajoznawca, autor m.in. przewodnika turystycznego "Bytom i okolice": "Linia z niemieckiego Zabrza do niemieckiego Bytomia przejeżdżała przez polską Rudzką Kuźnicę, natomiast linia z polskiego Chorzowa do polskich Piekar – przez niemiecki Bytom. Starsi mieszkańcy w formie anegdot wspominają, jak jadący przez niemieckie terytorium Bytomia (przy zamkniętych drzwiach, pilnowani przez straż celną) żartownisie wołali: - A otwórzcie tam łokno, nadychómy się niymieckiego luftu, bo jest łoziym razy lepszy!"

Ale gdzie granica, tam najczęściej jest też kontrabanda, czyli przemyt.

- Mój dziadek mieszkał przed wojną w Piekarach Śląskich, jakiś kilometr od granicy - mówi Tomasz Nowak, dziś redaktor naczelny "Życia Bytomskiego". - Opowiadał mi, że z dzieciństwa pamięta sceny, kiedy przez ich podwórko uciekali przemytnicy gonieni przez polski patrol. Kilka razy porzucili swoje worki. Dzieci je znalazły, a tam były czekolady i pomarańcze!

Co wówczas przemycano? Do Niemiec przede wszystkim podstawowe artykuły spożywcze: mięso, wędliny, masło oraz… żywe gęsi. Natomiast do Polski – tytoń, spirytus, sacharynę i owoce południowe oraz „technikę”: rowery, budziki, a także drobiazgi takie jak zapalniczki, a nawet kamienie do zapalniczek.

Czasami lała się krew

Przemyt kwitł. Okolice Bytomia były mocno zurbanizowane, nie dochodziło więc u nas do takich sytuacji jak na w tym samym czasie na granicy w lasach lublinieckich. Tam patrole graniczne nie raz strzelały do przemytników, były ofiary śmiertelne.

Ale w Bytomiu też zdarzały się ciekawe przemytnicze historie.

Jedną z nich opisała Grażyna Kuźnik. Jej bohaterem był Józef Kuzia, który sam zaczynał od przemytu: "W niemieckim Bytomiu kupował zapalniczki, cygara i sztućce, a w polskim Chorzowie wędliny, żywność i alkohol". Doszedł jednak do wniosku, że mniej ryzykowne będzie... wydawanie przemytników. Bo według ówczesnych przepisów kto wskazał przemytnika, otrzymywał w nagrodę 10 procent grzywny, jaką musiał zapłacić szmugler. Kuzia był na tyle bezczelny, że sam wynajmował bezrobotnych do przemytniczych "kursów", wyposażał ich w towar, a następnie ich denuncjował. Ostatecznie polska Policja rozpracowała Kuzię, który trafił za kratki. Ale nie to było dla niego największą karą. "Najgorsze czekało go po wyjściu z więzienia. Koledzy przemytnicy mieli do niego sprawę" - podsumowała Kuźnik.

Dzisiaj jedynym śladem po dawnej granicy są budynki posterunków celnych, które w kilku miejscach jeszcze pozostały i potrafią je zidentyfikować miłośnicy historii lokalnej.

A i kontrabanda czasami w Bytomiu się pojawia, ale już w innej formie. Chodzi o papierosy bez polskiej akcyzy - przemycane z Białorusi, albo nielegalnie wytwarzane w kraju. W pokątnej sprzedaży kosztują 10 zł za paczkę.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%