Zamknij

Puchar Ameryki i gołe pośladki Trampisza

09:36, 29.11.2024
Skomentuj

W Bytomiu istnieją i zawsze prym wiodły dwa kluby piłkarskie: Polonia i Szombierki. Oba mają w dorobku tytuły mistrzów i wicemistrzów Polski. Polonia najlepszą drużyną w kraju została dwukrotnie: w roku 1954 i 1962, aż cztery razy musiała zadowolić się wicemistrzostwem. Szombierki po mistrzostwo Polski sięgnęły tylko jeden raz - w 1980 roku. Między oboma klubami zawsze istniała zasadnicza różnica: górniczym (GKS) Szombierkom kibicowali rodowici Ślązacy, autochtoni. Polonia była natomiast klubem „tajojków”, czyli lwowiaków. W 1997 roku, po transformacji ustrojowej, kiedy Bytom gwałtownie zbiedniał i zabrakło silnych przemysłowych zakładów pracy – sponsorów sportu, z inicjatywy władz miasta oba kluby połączono. Twór pod nazwą Polonia-Szombierki Bytom istniał niecałe półtora roku i znów się rozłączył wskutek wewnętrznych konfliktów. Dwa żywioły, dwie tradycje – śląska i lwowska nie chciały iść w jednym zaprzęgu nawet pół wieku po zakończeniu II wojny.

Polonia Bytom miała dwa życia. Pierwsze, krótsze – plebiscytowe i śląskie. Drugie – o wiele dłuższe i złote – powojenne i lwowskie.

Rok założenia Polonii to 1920 – klub zorganizowała grupa polskich działaczy plebiscytowych. Ale wówczas istniała tylko dwa lata. Zakończyła działalność po tym jak Bytom znalazł się po niemieckiej stronie granicy.

29 maja 1945 roku Polonię reaktywowała grupa dawnych działaczy Związku Polaków w Niemczech i polskiego harcerstwa, którym udało się przeżyć wojnę. Ale prawdziwego – nomen-omen – kopa dali Polonii zawodnicy i działacze Pogoni Lwów, którzy po wysiedleniu z rodzinnego miasta przybyli do Bytomia. Kazimierz Trampisz (1929–2014), jeden z najlepszych piłkarzy w historii Polonii, tak opowiadał w czasie rozmowy, jaką autor tej książki przeprowadził z nim w 1995 roku dla tygodnika „Życie Bytomskie”:

Przyjechałem do Bytomia w lipcu 1945 roku z rodzinnego Stanisławowa. Proszę uwierzyć - nie mieliśmy mebli, mieszkania, niczego oprócz kilku podróżnych skrzyń, a ja już na drugi dzień pobiegłem na trening. Wiedziałem, że lwowska Pogoń dotarła do Bytomia, że jest tutaj tworzony klub sportowy.

Młodych sportowców takich jak Trampisz do Polonii przyciągała magia wielkich nazwisk – przedwojennych gwiazd Pogoni Lwów, która czterokrotnie zdobyła tytuł futbolowego mistrza Polski.

Znajdowali się wśród nich m.in.: późniejszy trener kadry narodowej Ryszard Koncewicz, fenomenalny napastnik Michał „Myszka” Matias czy prawdziwa legenda lwowskiego sportu - Wacław Kuchar. Był on (wraz z drużyną Pogoni) nie tylko futbolowym mistrzem Polski w roku 1922 i królem strzelców w tym sezonie. Uprawiał również inne dyscypliny: lekkoatletykę, hokej, łyżwiarstwo szybkie – i w każdej z nich zostawał mistrzem Polski (tylko w hokeju musiał zadowolić się wicemistrzostwem). Po „rozhulaniu” Polonii został trenerem Legii Warszawa, ale w Bytomiu wciąż się o nim pamięta – od 2011 roku jego imię nosi Szkoła Podstawowa nr 54 – jedna z największych w mieście.

Kazimierz Trampisz wspominał, że pierwszy zawodnik ze Śląska w składzie Polonii pojawił się dopiero w 1948 roku. A najsłynniejszym śląskim piłkarzem Polonii był Jan Liberda – wielki napastnik urodzony przed wojną w Bytomiu. Jednak poloniści szybko nauczyli go… bałakać po lwowsku. O powojennej bytomskiej drużynie tak pisał arcylwowiak Jerzy Janicki w swojej książce Cały Lwów na mój głów. Alfabet Lwowski: Ta już po samych nazwiskach widać, że co to była za Polonia, jak od każdego aż jechało Stryjską Rogatką.

W 1954 roku Polonia zdobyła pierwszy tytuł mistrza Polski. Drużyna otrzymała premię: 2 tysiące złotych (czyli równowartość dwóch ówczesnych średnich pensji) oraz kupon garniturowego materiału, który w tamtych czasach był dobrem deficytowym.

Ale największe sukcesy miały dopiero nadejść. Rok 1962 to drugi tytuł mistrzowski – bramki Polonii bronił wówczas reprezentacyjny golkiper Edward Szymkowiak, a w składzie grał m.in. Henryk Apostel, po wielu latach trener drużyny narodowej.

Rok 1965 to międzynarodowe triumfy, które przeszły do legendy klubu i Bytomia. Najpierw Polonia wygrała letni europejski Puchar Rappana (oficjalna nazwa: Puchar Intertoto UEFA), a następnie wyjechała do USA, żeby walczyć o Puchar Ameryki – amerykańskie rozgrywki międzynarodowe, organizowane i sponsorowane przez milionera Wiliama Coxa. Dla wielu polonistów wyprawa do Ameryki była pierwszym wyjazdem na Zachód. Zamieszkaliśmy w hotelu w centrum Nowego Jorku. Baliśmy się z niego wyjść, żeby się nie zgubić. Autotrady w centrum, po cztery pasy w każdą stronę, wyjące samochody! I te windy. Można było zgłupieć – wspominał po latach na łamach „Gazety Wyborczej” znakomity obrońca Polonii Walter Winkler. W cytowanym tekście znajdziemy także takie „smaczki”:

Piłkarze dostawali codziennie po osiem dolarów: za sześć mieli się wyżywić, dwa wydać na własne potrzeby. Ale wszyscy chcieli zaoszczędzić, obiady jedli więc w barze z tanimi kurczakami, a śniadania i kolacje robili sami. Polski rzeźnik z Brooklynu dostarczał im świeże wędliny.

Polonii bytomskiej kibicowała… Polonia amerykańska. W finale amerykańskiej Interligi bytomianie pokonali miejscową drużynę New Yorkers – miejscowa była ona tylko z nazwy, bo grali w niej przede wszystkim europejscy zawodnicy na kontraktach. Zgodnie z regulaminem, o Puchar Ameryki zwycięzca Interligi walczył ze zdobywcą tego trofeum w poprzednim sezonie. Tu poloniści pokonali Duklę Praga, która wcześniej Puchar Ameryki zdobyła trzy raz z rzędu.

Powrót do Polski był triumfalny. Najpierw powitanie w Warszawie, a potem w Bytomiu, gdzie na ulice wyszło sto tysięcy osób i sparaliżowało miasto.

Poloniści z Warszawy przyjechali autokarem, a na ich cześć wiwatowano już na trasie od Częstochowy. Przy okazji wybuchł skandal polityczny – bytomscy piłkarze wjechali do miasta w kowbojskich kapeluszach na głowach. Jako pierwszy kupił taki w Stanach rezerwowy bramkarz Piotr Brol (wg innej wersji – podstawowy golkiper Szymkowiak), a potem wszyscy chcieli mieć podobny. Tyle, że partyjnym oficjelom to się nie podobało – uznali, że poloniści się zmówili i w ten sposób chwalą amerykański kapitalizm oraz… wojnę w Wietnamie. Żądano ukarania piłkarzy, ale ostatecznie w aparacie partyjnym znalazł się ktoś mądry i sprawę wyciszono.

Jedną z legend Polonii jest „gest Trampisza” – najwybitniejszego, obok Jana Liberdy, napastnika bytomskiego zespołu. Miał tym o wiele lat wyprzedzić słynny „gest Kozakiewicza” z Igrzysk w Moskwie.

W 1957 roku w czasie meczu z ŁKS-em w Łodzi Trampisz miał zdjąć spodenki i wypiąć pośladki w stronę kibiców łodzian. Ponoć widziało to kilkadziesiąt tysięcy osób. Sam zainteresowany konsekwentnie przedstawiał inną wersję: długo celebrował wykonanie rzutu wolnego. Wreszcie tak go wykonał, że zamiast strzelać – podał do jednego z kolegów, a ten umieścił piłkę w siatce. I zrobił się wynik 2:1 dla Polonii, co oznaczało spadek ŁKS-u z najwyższej ligi. Rozwścieczeni fani ŁKS-u wbiegli na murawę „bić Trampisza”, zrobiła się zadyma. Dlatego władze PZPN-u rozpoczęły przeciw łódzkiemu klubowi postępowanie dyscyplinarne. Po latach Trampisz opowiadał w rozmowie dla tygodnika „Życie Bytomskie”:

Prezes ŁKS-u, będący wówczas równocześnie wiceprezesem PZPN-u oświadczył, że publiczność dlatego wbiegła na boisko, ponieważ Trampisz zdjął spodenki i pokazał im pośladki. Czyli - to nie oni chcieli mnie pobić, ale ja ich niby sprowokowałem. Taką historię działacze ŁKS-u wymyślili, żeby ratować swoje boisko przed wykluczeniem z rozgrywek. Mimo że za ten mecz przyznano nam walkower, gdyż po pobiciu kilku „polonistów ” nie można było skończyć gry, a ŁKS kilka następnych meczów musiał grać 100 kilometrów od Łodzi, to również mnie zawieszono na pół roku za rzekomy obraźliwy gest.

Jak było naprawdę? Pozostaje słowo Trampisza wobec pamięci kibiców. Sam bohater zajścia po latach żartował, że spotkał już tyle osób, które widziały na własne oczy jak zdjął spodenki, że można by nimi zapełnić nie jeden, ale 5 stadionów ŁKS-u.

„Złote lata” Polonii skończyły się wkrótce po zdobyciu Pucharu Ameryki. Najlepsi piłkarze – Szymkowiak, Liberda i Trampisz zakończyli kariery, kolejny gwiazdor – Jan Banaś – odszedł do Górnika Zabrze.

W 1980 roku Szombierki Bytom zdobyły mistrzostwo Polski, a ich odwieczny rywal – Polonia po raz pierwszy spadła z I ligi (odpowiednik dzisiejszej Ekstraklasy). Po tzw. transformacji ustrojowej było już tylko gorzej. W 2001 roku Polonia sięgnęła III ligi. Zmieniali się prezesi, klub borykał się z trudnościami, ale w 2007 roku wrócił do Ekstraklasy i grał tam przez 4 sezony. Potem przyszedł kolejny kryzys: klubowi nie udało się pozyskać stabilnego finansowania, co więcej – stracił swój historyczny Stadion im. Edwarda Szymkowiaka, zbudowany jeszcze w 1929 roku jako Hindenburg-Kampfbahn dla klubu Beuthener SuSV. Miano w tym miejscu budować nowy miejski kompleks sportowy za 135 mln zł, rozpisano przetargi, ale inwestycję porzucono w roku 2017 – wkrótce po rozbiórce, czy raczej zburzeniu starych trybun.

Tekst jest rozdziałem książki "Sekrety Bytomia", którą można kupić TUTAJ

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%