Zamknij

Nasi rycerze zdobyli Grunwald

09:04, 01.08.2016
Skomentuj

Wielkim miłośnikiem historii rycerstwa średniowiecznego jest bytomianin Mirosław Markowski, którzy przez kilkanaście lat reprezentował grupę rekonstrukcyjną rycerstwa z Będzina. Dla kolegów spod starego zamczyska zdobył wiele prestiżowych tytułów, w obecności tłumów został oficjalnie pasowany na rycerza, a obecnie ma status rycerza zawodowego. W końcu siedem miesięcy temu Mirek założył u nas Bytomskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „Leo Corde”, chcąc podczas każdej z odwiedzanych licznych imprez reprezentować i promować nasze miasto. Stąd też obok naszego herbu pojawił się na tarczach i chorągwiach bytomski śpiący lew.

Podczas ostatniej rekonstrukcji z okazji 606 rocznicy bitwy pod Grunwaldem lew okazał się jednak nie taki znowu śpiący. Nasi rycerze, którzy przybyli na miejsce bitwy kilkunastoosobową grupą, bo prócz rycerzy i giermków towarzyszyły im również panie oraz dzieci, nie tylko okazali się zaciekli w boju, ale ponadto już po bitwie mieli jeszcze tyle siły, że wybrali się pod Malbork na oblężenie zamku.

Bitwa, którą podziwiały tłumy, nie była łatwym przedsięwzięciem do zrekonstruowania. Cała wyprawa trwała w sumie aż dwa tygodnie. W piątek towarzystwo zjawiło się na miejscu i rozpoczęło się wyładowywanie z samochodów sprzętu. Nie były to wyłącznie miecze, tarcze, zbroje i łuki, ale również namioty i sprzęty wzorowane na dawnym wyposażeniu. Do tego oprócz rynsztunku bojowego wszyscy mieli stroje „cywilne”. Ich wygląd i materiały, z których wykonano kaftany, spodnie i nakrycia głowy, musiały licować ze statusem społecznym właściciela. Stąd też rycerze i ich rodziny przechadzali się w jedwabiach, natomiast ubożsi i niżsi stanem, czyli służba i giermkowie, zakładali na siebie skromniejszy przyodziewek. 

– W Grunwaldzie byliśmy reprezentacją Bytomia, która z uwagi na nasze niebiesko-czarne stroje przyciągała ogólna uwagę. Ludzie się nami interesowali już na długo przed rozpoczęciem bitwy. Było nas kilkanaścioro, jednak jako grupa liczymy już ponad 30 członków, powoli zdobywających rynsztunek i inne stroje i uczących się rycerskiego fachu. Wśród nas są ludzie w różnym wieku. Najmłodszy ma 4 lata, a najstarszy prawie 70. To, że jesteśmy w stanie zainteresować historią młodych, już świadczy o naszej sile, bo nie w mieczach ona tkwi – mówi Mirosław Markowski. 

Laik ogląda walczących rycerzy i ich obozowiska z podziwem, jednak tak naprawdę nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, ile pracy trzeba włożyć, aby rekonstrukcja była w miarę wierna. Samo wykonanie zbroi i części rynsztunku rycerza to czasochłonna i kosztowna praca, wymagająca dodatkowo wiedzy historycznej. Mirek Markowski sam wytwarza zbroje, a jego młodsi koledzy starają się czegoś od niego nauczyć. Stroje szyją już członkowie rodzin, głównie żony, matki i siostry. W gronie jest również „dziadek Gienek”, którego pasją jest piętnastowieczna artyleria. Obok niego stroje z epoki szyje „babcia Wanda”. Temu pokoleniu przyklaskują już kilku-, kilkunastoletnie wnuki.

– To co robimy nie jest pasją grupy facetów chcących wyżyć się sportowo na polu bitwy i pokazać publiczności dawne stroje i rynsztunek, przy okazji zarażając innych historią. Pasja wciąga całe nasze rodziny i jest po części sposobem na życie, w każdym razie jego wolną od pracy częścią. Wielu z nas na co dzień zdobywa środki na kolejne pokazy pracując w zamczyskach, chociażby w Rabsztynie i Ogrodzieńcu. Trudno uwierzyć, ale nasze spotkania przyciągają często grupy nawet 200-osobowe – opowiada bytomski rycerz.

Podczas lipcowej rekonstrukcji Mirosław Markowski zdobył po raz kolejny 4 miejsce w turnieju miecza półtoraręcznego. Jego giermek Piotr Tyńczyk wywalczył srebrny pas w turnieju mieczowym i przeszedł do elitarnego grona zawodowców. Natomiast Łukasz Zygmunt  był 4 w turnieju o srebrny pas .

Ciekawostką jest, że bytomska grupa rekonstrukcyjna, czyli ludzie ze Śląska walczyli podczas minionej bitwy po stronie polskiej, przy chorągwi mazowieckiej. Historycznie bowiem śląskie rycerstwo walczyło w 1410 roku pod Grunwaldem po stronie krzyżackiej. W tym roku na szczęście obyło się bez morderczego upału, podczas którego temperatura wewnątrz zbroi może osiągnąć nawet 70 stopni. Zarówno bracia zakonu Najświętszej Marii Panny, jak i wojska polsko-litewskie zbytnio nie ucierpiały. Choć karetki i tak kursowały, bo poturbowanych w bitewnym ścisku nie brakowało.

(Jacek Sonczowski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

Zawisza BrudnyZawisza Brudny

0 0

Jest powołanie dla naczelnego rycerza Bytomia.

Również do Grunwaldu konkretnie Sąd Poznań Grunwald ...

termin rozprawy 18.08.2016 - badź jak brejfhart i oczyść się z zarzutów

11:46, 01.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Jagienka ta od ZbyszJagienka ta od Zbysz

0 0

Ooo, święta naiwności! I co z tego że jest termin, niech jest, tak jak było wcześniej dużo innych terminów.

21:12, 01.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

gacek lgacek l

0 0

Można też przy okazji olimpiady napisać. Na ul olimpijskiej mieszkańcy mogą otrzymać dofinansowanie ok 6 milionów na demontaż szkodliwego azbestu i realizację termomodernizacji.

04:21, 02.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AdrianAdrian

0 0

No to już wiemy, dzięki Życiu Bytomskiemu, dlaczego Ulrich po raz kolejny przegrał bitwę pod Grunwaldem.To dzięki rycerzom z Księstwa Bytomskiego, którym pomyliły się strony i po polskiej stronie zaparkowali swoje wozy.

04:56, 03.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Jarosław K.Jarosław K.

0 0

Pod sąd https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=926171820828207&id=832200916891965

15:50, 06.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

@ Zawisza...@ Zawisza...

0 0

Kolejna potyczka jakiegoś Damiana B.odbyła się dzisiaj, http://pilkarskamafia.blogspot.com/2016/08/nie-ma-konca-procesu-b-bramkarza.html

21:25, 08.08.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%