– Kiedyś człowiek wychodził na ulicę o każdej porze dnia i nocy, niczego się nie bojąc. To była najspokojniejsza ulica w Bytomiu, wszyscy się znali, nikt nie rozrabiał – zapewnia ponad sześćdziesięcioletni mieszkaniec domu przy Lelewela. Dziś jest inaczej. – „Teraz ciągną tu pijacy, chuligani i inni przedstawiciele marginesu społecznego. Strach mieszkać w tej okolicy” – napisali w liście do naszej redakcji zdesperowani łagiewniczanie. Dowodów na słuszność swoich twierdzeń mają bez liku. Wskazują na sklepy, w których na okrągło sprzedaje się alkohol. – Okoliczne pijaczki kupują tanie wina i piwo, także na kredyt, i potem urządzają libacje. Zdarza się, że nawet na środku ulicy, ostentacyjnie, jakby w knajpie siedzieli – przekonuje nasz czytelnik. Uczestnicy tych popijaw zaczepiają i zastraszają przechodniów. – Wystarczy przejść obok nich, a już rzucą jakąś złośliwość lub zażądają pieniędzy. Nie daj Boże, jakby ktoś zwrócił im uwagę. Momentalnie obrzucą wulgarnymi wyzwiskami i postraszą, żeby nawet nie próbować dzwonić na gliny. Zresztą nawet, jak ktoś zadzwoni, to patrol wprawdzie przyjedzie, lecz to kompletnie nic nie daje. Oni wiedzą, że są bezkarni i to tylko ich zachęca do dalszego rozrabiania – mówi młoda kobieta.
Mieszkańców Lelewela razi też spora ilość pustostanów, w których gnieżdżą się podejrzane typy. – Łażą, gdzie chcą, bo domy pootwierane, podwórka ogólnodostępne, nikt tego nie pilnuje, nikt nie dba. Oświetlenia porządnego też nie ma, łatwo się schować, a po ciemku strach chodzić. Do tego te okropne dziury na ulicy. Proszący nas o pomoc bytomianie są zrozpaczeni: – W zasadzie nie ma dnia bez jakiegoś mniejszego czy większego incydentu. Awantury pijackie, bijatyki, nocne krzyki, kradzieże, przypadki uszkodzeń samochodów i talerze latające z okien to nasza codzienność. Tak się nie da żyć, my mamy tego serdecznie dosyć. Nie wymagamy przecież zbyt wiele, chcemy jedynie mieć święty spokój – mówi starszy łagiewniczanin. Dodaje też: – Trzeba coś zrobić, zanim dojdzie do naprawdę dramatycznego zdarzenia. Tylko, czy ktoś nam pomoże?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz