Ksiądz Krystian Hajduk jest kapłanem diecezji gliwickiej. Od początku chciał jednak pracować jako misjonarz. Na Ukrainę pierwszy raz pojechał jeszcze jako kleryk. Święcenia przyjął w 1997 roku, od 2003 stale pracuje na Ukrainie. Jest proboszczem parafii w Zinkowie. To miasto wspomniane w Trylogii Henryka Sienkiewicza. Rzeczpospolita utraciła je na rzecz Rosji w 1667 roku. Dzisiaj religią dominującą jest tam prawosławie, jednak wciąż mieszkają tam rzymscy katolicy. Msze odprawiane są w języku ukraińskim, zaledwie kilkunastu najstarszych parafian zna jeszcze język polski. Ale na przykład kolędy wszyscy śpiewają po polsku i ukraińsku.
15 wiosek, 6 kościołów
Ksiądz Hajduk jest duszpasterzem dla trzech parafii. Rezyduje w Zinkowie, ale ma pod opieką także kościoły w Sołobkowcach i Petrasziwce. W sumie 15 wiosek, około 300 parafian. W dużej części są oni katolikami z dziada pradziada – zachowali wiarę przodków. Odległość między skrajnymi wioskami jego parafii wynosi 60 kilometrów, a niektórzy parafianie mają do kościoła około 15 kilometrów drogi.
– Patrzę na was i cieszę się, że widzę w kościele tylu mężczyzn - mówił ks. Krystian w czasie kazania w swojej rodzinnej parafii św. Michała Archanioła w Suchej Górze. - U mnie na mszy są już tylko kobiety, dzieci i dziadkowie - mężczyźni powyżej 60. roku życia. Inni pojechali na wojnę. W moich parafiach do wojska zostało powołanych około 300 mężczyzn.
Co znaczy "zaginął bez wieści"?
Wiele osób przeżywa już dramaty. Jedna z parafianek o imieniu Wita ma 3 dzieci, w tym niepełnosprawne. Otrzymała wiadomość, że jej mąż zaginął na froncie bez wieści. Potem pocztą przysłali jego dokumenty i zegarek, ale śmierci wciąż nie potwierdzono. Nie wie, czy jest wdową, czy też może mieć jeszcze nadzieję. - Zaginiony bez wieści może znaczyć, że dostał się do rosyjskiej niewoli - mówi ks. Krystian w rozmowie z dziennikarzem „Życia Bytomskiego”. - Ale często oznacza to, że po ostrzale artyleryjskim ciała poległych były tak zmasakrowane, że nie można było ich zidentyfikować. Wówczas chowane są w zbiorowych mogiłach.
Czasami przerwy w jego dostawie trwają kilka dni. Parafia posiada zakupiony w Polsce agregat prądotwórczy. Przewożony jest z domu do domu, w każdym działa kilka godzin, dzięki temu można np. uruchomić pompy elektryczne, tłoczące wodę ze studni.
Ale agregat wymaga paliwa, które na Ukrainie jest droższe niż w Polsce. - Tylko w grudniu na paliwo do agregatu wydaliśmy 1000 dolarów - mówi ksiądz Krystian. - Do naszej parafii przyjeżdżają też uciekinierzy ze wschodniej Ukrainy: matki z dziećmi. Potrzeba dla nich żywności, chemii gospodarczej. Dlatego przyjechałem do Bytomia, aby zebrać pieniądze i podziękować za dotychczasową pomoc, bo z Suchej Góry cały czas płynie ona na Ukrainę.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciebytomskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz