Zgodnie z przepisami w Polsce obowiązują określone odległości między miejscami sprzedaży alkoholu, a obiektami sakralnymi. A tu? Proszę bardzo, jedno przejście korytarzem i z grzechu do rozgrzeszenia. Nie zdziwię się, jeśli niedługo do zestawu dnia w barze dojdzie opcja „+3 zdrowaśki gratis”.
Politycy głośno mówią o walce z alkoholizmem. Słyszymy, że to plaga społeczna, że trzeba edukować, ograniczać dostęp, że wódka szkodzi, a piwo tuczy. I co? I nic. W tym samym czasie w Polsce codziennie sprzedaje się trzy miliony małpek. Marketowe promocje krzyczą: „Kup cztery piwa, drugie tyle gratis!”. Samorządy w swoich strategiach polityki społecznej biją na alarm: alkoholizm to jeden z największych problemów ich miast. Dzieci trafiają do pieczy zastępczej, liczba interwencji w sprawach przemocy domowej rośnie. Alkohol rozbija rodziny, napędza przemoc i generuje kolejne tragedie. Patrząc na historię przyznania zasiłku stałego u części klienteli pomocy społecznej, uznać należy, że to swoista nagroda za chlanie – za przepalone wątroby, dwunastnice i trzustki.
A tymczasem, w Sejmie RP… Zabrakło whisky? Pani Krysiu, proszę donieść! Pamiętacie jeszcze Pawła Kukiza? Zanim stał się częścią tego sejmowego cyrku, śpiewał: „Leżę, leżę uwaliłem się jak zwierzę czystą wódką…”
Brzmi jak opis niejednej sejmowej nocy. Z tą różnicą, że tu nikt nie rzyga jajkiem w majonezie – wszystko podane na srebrnych tacach, elegancko. Więc może czas przestać udawać? Skoro Sejm jest wzorem dla narodu, to niech idzie na całość. Bar za kratą w każdym urzędzie, darmowe piwo w ZUS (bo przecież trzeba się napić, żeby zapomnieć, ile dostaniemy kiedyś emerytury – o ile w ogóle będzie z czego ją wypłacić, bo dziura demograficzna rośnie szybciej niż budżetowe deficyty), a w szkołach na godzinie wychowawczej degustacja win regionalnych. Przecież skoro władza daje przykład, to jakże się nie dostosować?
Polska wódczana. Na zdrowie, rodacy!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz