Zamknij

Powrót z Wrzeszcza, czyli długi weekend w wersji hard - opinia

22:48, 08.07.2025 Aktualizacja: 22:48, 08.07.2025
Skomentuj Czasem podróz koleją nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli Czasem podróz koleją nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli

Są podróże, które bardziej się przeżywa niż odbywa. Mój powrót z gdańskiego Wrzeszcza do Rybnika w długi czerwcowy weekend przypomniał mi czasy, gdy wracałem z festiwalu Woodstock w Żarach. Tłok, duch wspólnoty, brak powietrza i totalna logistyczna anarchia. Z tą różnicą, że wtedy miałem dwadzieścia lat, a teraz mam nadciśnienie.

IC Artus. Nazwa brzmi dumnie, jakby sam król Artur miał w nim ruszać na wyprawę po świętego Graala. A tymczasem jedzie przez sześć województw bez Warsa. Tylko wagon combo z automatami, których nikt nie widział na własne oczy. Może są, może były. Ale jak się do nich dostać, skoro całe korytarze i przejścia są szczelnie zapełnione ludźmi? Siedzą, stoją, leżą między walizkami. Czasem wystaje tylko ramię albo but. Każdy próbuje jakoś przetrwać, na własnych zasadach.

We Wrocławiu postój. Oficjalnie czekamy na inny pociąg. Nieoficjalnie to polowanie na wodę. Pasażerowie rozbiegli się po peronie w poszukiwaniu chłodu, lodów i resztek sensu. Coś jak gra terenowa, tylko nikt się nie śmiał. No, może poza tymi, którym udało się znaleźć klimatyzowaną Żabkę.

Mnie trafiło się miejsce naprzeciwko toalety. W tym klimacie nuciłem sobie „Wielką miłość do babci klozetowej” Big Cyca. Choć przez głowę przeszło mi też coś z repertuaru zespołu Nauka o Gównie, bo czemu nie. Ale mimo wszystko gęba się cieszyła. Bo lubię ten klimat. Lubię, że polska kolej wraca na tory. Choć chwilami przypomina to raczej pchanie taczki pod wiatr.

W Kuźni Raciborskiej pociąg się zatrzymał. Niby na stacji, ale mój wagon stał już na metalowym moście nad Rudą. Widok przepiękny. Peron? Nie stwierdzono. Co z osobami z niepełnosprawnościami? Co z wózkami, białymi laskami, brakiem słuchu albo wzroku? Aplikacja czy cud? W takich warunkach to raczej cud.

Załoga pociągu to była klasa. Ogarniali rzeczy, które nie powinny ich dotyczyć. Dzięki Wam z całego serducha, bo obrywaliście rykoszetem za to, że ktoś po raz kolejny przegrał z planowaniem. Może już czas, żeby PKP zrozumiało, że takie dni jak ten to nie niespodzianka, tylko powtarzający się dramat. I że jedynym logicznym ruchem byłoby wprowadzenie obowiązkowej miejscówki. Nie dla kontroli. Dla ludzi. Dla komfortu. Dla bezpieczeństwa.

A jeśli ktoś ma ochotę napisać: „trzeba było kupić bilet wcześniej” – spokojnie, kupiłem. Czternaście dni przed wyjazdem. Wiedząc, że nie ma miejsc. I tak pojechałem. Bo coś w tym wszystkim lubię. Tę absurdalną przygodę z dreszczykiem. Nawet jeśli czasem pachnie jak przedział przy WC.

(Mirosław Górka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

J.J.

2 0

Doskonale pamiętam powroty z Woodstocku właśnie w takich warunkach. Pana felieton przywołał te wspomnienia. Aż się łezka w oku zakręciła. Jednak zatrważające jest to, że w nastawieniu zarządzających PKP nic nie zmieniło sie od ponad 20 lat... cóż... może następnym razem bilety należy kupic 30 dni wcześniej... 🤪 albo podróżować na zoli koło wc 😂

09:50, 09.07.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%