Dlaczego zapomniano MULIMARE?

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś

Od ponad 30 lat władze miasta stawiają na kulturę jako atut Bytomia. Apogeum tego "stawiania" miało miejsce w okresie prezydentury Piotra Koja, kiedy wprowadzono nawet nowe logo miasta (kto jeszcze pamięta tego połamańca?) z hasłem "Bytom - Energia Kultury".

W ostatnich trzech dekadach w Bytomiu inicjowano i organizowano nowe cykle imprez kulturalnych. Za rządów prezydenta Krzysztofa Wójcika były to Impulsy, czyli inauguracja miejskiego sezonu kulturalnego, a za czasów prezydenta Koja - studenckie juwenalia. Był też Festiwal Dziwnie Fajnie - już nie nawet nie pamiętam za jakiego włodarza, był festiwal Teatromania.

Zastanawia mnie jednak, dlaczego nigdy żaden bytomski urzędnik czy też menedżer kultury nie wpadł na pomysł reaktywacji Festiwalu MULIMARE. Przecież to była jedna z najmocniejszych - obok istniejącej nieprzerwanie od 1945 roku Opery Śląskiej - bytomskich marek kulturalnych.

Przypomnę, że nazwa pochodziła od pierwszych sylab następujących słów: MU-zyka, LI-teratura. MA-larstwo, RE-szta. Był to więc festiwal interdyscyplinarny, organizowany w drugiej połowie lat 60. oraz w latach 70. roku przez Klub Pyrlik (oficjalna nawa: Regionalny Ośrodek Studencki Pyrlik).

Na festiwale MULIMARE przyjeżdżali najlepsi polscy artyści, dość powiedzieć, że śpiewali na MULIMARE Ewa Demarczyk i Marek Grechuta. Wymieniać można długo, tyle że nikt nie zadał sobie trudu opracowania historii Pyrlika i MULIMARE, widać lokalni historycy wolą w koło Macieju pisać o śląskim Kopciuszku, srebrnym Bytomiu albo społeczności bytomskich Żydów. Ale to już inna kwestia.

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego mając tak dobrą lokalną markę jak MULIMARE - urzędnicy "od kultury" i jej menedżerowie z zapałem godnym lepszej sprawy wymyślali różne Impulsy, juwenalia i Festiwale Dziwnie Fajnie. Mieli przecież jak na tacy znakomitą nazwę, dobrze kojarzącą się starszemu pokoleniu mieszkańców, którą można było ożywić. A równocześnie dostawali przepis na dobrą wielogatunkową imprezę kulturalną. Najbliższe takiej formule były wspomniane Impulsy, ale one zniknęły, bo nowa władza zapragnęła energię kultury budować od nowa i tylko po swojemu.

Oczywiście - nigdy nie jest za późno, zawsze można stary szyld odkurzyć i wykorzystać dla nowej treści. Chociaż zapewne znajdą się tacy, którzy uważają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Zwłaszcza po tylu latach.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 7
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Bartek
    Racja. Z wykonawców - Piwnica pod Baranami, Czesław Niemen, Skaldowie, Tadeusz Drozda i kabaret Elita. Szkoda, że nikt nie pisze książki o Pyrliku i Mulimare, bo świadkowie tamtych wydarzeń (70-80-letni) coraz częściej żegnają się ze światem.
  • MANFRED
    MULIMARE - Pyrlik - czas mojej młodości.

Partnerzy