Już za niecałe dwa tygodnie w Bytomskim Centrum Kultury po raz 32 spotkają się wykonawcy piosenki poetyckiej z całej Polski, inaczej mówiąc, odbędzie się kolejny – istniejący w naszym mieście o roku 1992 minionego wieku - ogólnopolski Festiwal Piosenki Poetyckiej „Kwiaty na kamieniach”. Jako że z tym wydarzeniem jestem związany od samego początku jego istnienia, gdy tylko zbliżają się kolejne edycje imprezy, nachodzą mnie wspomnienia.
Jedną z najczęściej wspominanych anegdot związanych z okresem powstawania Festiwalu jest opowieść o mojej wizycie w biurze ówczesnego prezydenta Bytomia. Dodajmy, że wracamy w tym momencie do lat 90-tych XX wieku, czyli do okresu bezpośrednio po transformacji ustrojowej.
Prezydent wiedział o naszych zamiarach zorganizowania takiego wydarzenia, a podczas spotkania mieliśmy ustalić zakres współpracy z Urzędem Miasta. Gdy tylko wszedłem do sekretariatu, siedząca tam pani od razu zapytała w jakiej sprawie przychodzę. Odpowiedziałem z uśmiechem, że wystarczy powiedzieć „kwiaty na kamieniach” i już będzie wiadomo o co chodzi. Wtedy otworzyła drzwi do gabinetu i obwieściła:
- Panie prezydencie! Przyszedł ten pan od klombów!
Cóż, dla wielu Polaków mieszkających daleko od Śląska, tych którzy nigdy na Śląsku nie byli, nasz region kojarzył się, a może i kojarzy nadal z hutniczymi kominami, kopalniami, familokami i umorusanymi pyłem węglowym górnikami. Ale przecież taką wizję kreują filmowcy i autorzy scenariuszy, którzy realizując produkcje o Śląsku, skupiają się przede wszystkim na tej – jakby nie było – malowniczej i niepowtarzalnej sferze życia.
Dla nas ;organizatorów Festiwalu, te trzy słowa: kwiaty na kamieniach oznaczały jednak coś zupełnie innego. Mogły być symbolem przemian, które nastąpiły w Polsce po upadku komunizmu, mogły symbolizować spore zmiany zachodzące na górniczo - hutniczym Śląsku, gdzie skażenie środowiska przekraczało wszelkie europejskie normy. Mogły też być znakiem nowych wartości, które pojawiły się w społeczeństwie po uwolnieniu „słowa” z niewoli cenzury. Ale także były dążeniem do tego, by w dwustutysięcznym wtedy, górniczym Bytomiu odnaleźć ciekawych artystów, a przy tym, dać większą szansę - mało wówczas znanej na Śląsku – „krainie łagodności”.
Komentarze