Koniec snów o Zachodzie

W 1951 roku w bytomskim więzieniu rozstrzelano Jana Kępę - sierżanta Wojsk Ochrony Pogranicza, który wraz ze swoimi podwładnymi zdezerterował w czasie patrolu i próbował uciec do Austrii.

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś

bytomskim więzieniu w czasach niemieckich wykonywano liczne wyroki śmierci. Historycy zajmujący się dziejami naszego miasta wielokroć przypominali, że w Bytomiu w 1874 roku stracono słynnego rozbójnika Karola Pistulkę. Skazanych uśmiercano na dwa sposoby: przez powieszenie i za pomocą gilotyny.

Ale egzekucji dokonywano w Bytomiu także po 1945 roku. W latach 1946-1953 zabito tutaj co najmniej 9 osób. Natomiast ostatnia egzekucja w naszym mieście została wykonana w latach 70. XX wieku. To czarna karta historii budynku dzisiejszego Aresztu Śledczego.

W bytomskim więzieniu 28 sierpnia 1951 roku rozstrzelano Jana Kępę - starszego sierżanta Wojsk Ochrony Pogranicza. 13 marca tamtego roku wraz z 6 innymi żołnierzami oraz cywilną kobietą zdezerterował on w czasie patrolu i wyruszył w stronę Austrii. Ostatecznym celem była amerykańska strefa okupacyjna w Niemczech. Wysłana za nimi z Polski grupa pościgowa Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego liczyła ponad pół tysiąca ludzi z psami tropiącymi. Uciekinierów złapano, po wymianie ognia, dopiero 4 dni później na terenie Czechosłowacji.

Nie chciał być ubekiem

Jan Kępa urodził się w 1928 roku w Skorczycach w województwie lubelskim. W wieku 21 lat wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Przez przełożonych został wytypowany do pracy w organach bezpieczeństwa. Miał ku temu odpowiednie pochodzenie klasowe – był synem małorolnego chłopa, na dodatek wydawał się bystry. Dlatego szybko awansował, ukończył kurs oficerów zwiadu w Centrum Wyszkolenia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Legionowie. Potem został skierowany do służby w strażnicy WOP w Pokrzywnej na granicy z Czechosłowacją.

To, że Kępa był bystry i inteligentny – obróciło się jednak przeciw jego zwierzchnikom. W Pokrzywnej większość mieszkańców stanowili wysiedleńcy z tzw. Kresów Wschodnich. Od nich Kępa dowiedział się, co przeszli po wkroczeniu Sowietów. Pod wpływem tych opowieści zwątpił w komunizm i sojusz ze Związkiem Radzieckim, zaczął potajemnie słuchać zachodnich audycji radiowych. Doszedł do wniosku, że nie chce być „ubekiem”.

Wielka ucieczka

Kiedy Jana Kępę zatrzymano, znaleziono przy nim niewysłany list do rodziców. Pisał w nim: „Kochani Rodzice. Już dziś wieczorem wraz z sześcioma kolegami z bronią opuszczamy swoją jednostkę i udajemy się do Niemiec Zachodnich. Wiecie, że dotychczas pracowałem w kontrwywiadzie. Musiałem bez ustanku typować i werbować agenturę oraz przyjmować od niej meldunki, mimo że wykonywałem to z wielkim wstrętem. Nie chcę być tajnym psem w interesie Moskwy. Mam już po same uszy tej brudnej pracy.”

Kępa starannie przygotował ucieczkę z wojska. Namówił do niej sześciu zaufanych kolegów, wzięli też dziewczynę – sympatię jednego z nich. Wyruszyli na rutynowy patrol. To dawało im przewagę czasową – o ich dezercji dowiedziano się dopiero po 12 godzinach, gdy nie wrócili z patrolu.

W pościg ruszyło najpierw 40 ludzi. Dzień później sprowadzono batalion KBW z Prudnika – pół tysiąca żołnierzy. Do obławy włączyli się także żołnierze czechosłowaccy. Niestety, na terenie Czechosłowacji oddział Kępy zgubił drogę, kluczył. Doszło do wymiany ognia z oddziałem czechosłowackim. Uciekinierzy zdecydowali się zawrócić do Polski, aby w kraju ukryć się w bezpiecznym miejscu. Być może to ich zgubiło. 17 marca znowu po wymianie ognia zostali ujęci przez wojska czechosłowackie.

Bez prawa łaski

Rozprawa odbyła się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Katowicach na sesji wyjazdowej w Gliwicach. Proces trwał zaledwie 1 dzień. Jan Kępa i trzech innych żołnierzy zostało skazanych na karę śmierci. Dwóm z nich Najwyższy Sąd Wojskowy zmienił „czapę” na dożywotnie więzienie. Rozstrzelani mieli zostać: Jan Kępa i Zenon Majchrzak. Rodziny obu zwróciły się do prezydenta Bolesława Bieruta o zastosowanie prawa łaski. Bierut tylko Majchrzakowi zamienił śmierć na dożywocie. Dla organizatora buntu komuniści nie mieli litości.

28 sierpnia 1951 o godzinie 5:55 w więzieniu w Bytomiu Jan Kępa został rozstrzelany. W tekście Krzysztofa Strauchmanna „Janek zapłacił życiem za marzenia” czytamy: „Ojciec Jana Kępy po wykonaniu wyroku śmierci w więzieniu w Bytomiu pojechał do prokuratury wojskowej prosić o wydanie zwłok syna. Prokurator go wyśmiał.” Kępę pochowano w nieoznakowanej mogile na cmentarzu w Bytomiu.

Po latach piosenkę poświęconą Janowi Kępie napisał Kuba Sienkiewicz, lider zespołu Elektryczne Gitary. Utwór „Ucieczka 5:55” znalazł się na wydanej w 2010 roku płycie „Historia”. W piosence słyszymy: „Tu matka całuje Bieruta w podeszwy, kuzyni bez pracy, a ja w celi śmierci / O piątej pięćdziesiąt pięć krata otwarła się, strażnik, korytarz, podwórko i salwa / Więzienna lekarka imieniem Celina zerknęła na szczątki, by zamknąć protokół. / I tak w Katowicach ucieczkę skończyłem i cisza na zawsze, minęło i spokój.” Jak widać, Bytom ma wyjątkowego pecha – Kuba Sienkiewicz w swoim utworze zawarł błąd historyczny, śpiewając że Kępa został rozstrzelany w Katowicach.

Dopiero w 1984 rodzina Kępy ustaliła miejsce jego pochówku. Jego szczątki zostały ekshumowane z cmentarza w Bytomiu i przeniesione do rodzinnego grobu. W 2004 roku Izba Wojskowa Sądu Najwyższego dokonała kasacji wyroków wydanych na Jana Kępę i członków jego patrolu, uznając je za nieważnie.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 8
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy