Zamknij

Matka, służebnica i... poetka

08:59, 24.05.2024
Skomentuj

O Matce Ewie z Miechowic ukazało się w języku polskim kilka samodzielnych publikacji, nie licząc artykułów prasowych. Dość wspomnieć jej biografię pod redakcją Jana Szturca (2006), czy katalog autorstwa nieocenionej (i niedocenionej) Izabelli Wójcik-Kühnel oraz Magdaleny Goik "Anioł Miłosierdzia wśród dymów i mgły. O życiu Matki Ewy z Miechowic". Spora część z polskich tekstów bazuje na podstawowych publikacjach, jakie ukazały się w języku niemieckim, natomiast artykuły prasowe są najczęściej kompilacją i powielaniem wciąż tych samych informacji.

Górnoślązaczka znana na świecie

Od niedawna dostępna jest również najbardziej komplementarna polska monografia życia i działalności Matki Ewy. Chodzi o pracę Anny Seemann-Majorek zatytułowaną "Matka Ewa z Miechowic. Życie i dzieło" (rok wydania 2022). Książka powstała na podstawie rozprawy doktorskiej napisanej przez autorkę. Jedyne, co może "zwykłemu" czytelnikowi sprawiać dyskomfort to - niestosowana nawet we wszystkich dziełach naukowych - decyzja o zastosowaniu przypisów końcowych zamiast dolnych (czyli umieszczenie przypisów na końcu książki, a nie na stronach, do których treści się odnoszą.

Już na początku Anna Seemann-Majorek stawia dwie tezy. Po pierwsze

uznaje Matkę Ewę za "jedną z najbardziej rozpoznawalnych Górnoślązaczek na całym świecie".

Po drugie - że w Polsce istnieje swoisty deficyt wiedzy o tej postaci, ponieważ: "W okresie PRL-u pamięć o Ewie von Tiele-Winckler przez lata była skutecznie zwalczana".

Anna Seemann-Majorek zaczyna od początku, czyli od historii rodu von Tiele-Winckler. Z genealogicznego punktu widzenia jego założycielem był ojciec Ewy - Hubert von Tiele. Ale oczywiście przypomniana została także historia dziadka Ewy po kądzieli, czyli ze strony matki. Franz Winckler (od 37. roku życia von Winckler) to człowiek, który ucieleśniał "silesian dream" - od zera do milionera, a raczej: od sztygara do przemysłowego magnata, właściciela wielu kopalń i hut.

Przykład matki

Ewa była przedostatnim z dziewięciorga dzieci Huberta von Tiele i Waleski z von Wincklerów. Hubert był ewangelikiem, Waleska katoliczką, ślub odbył się w kościele katolickim, tam też zostały zostały ochrzczone ich dzieci. Seemann-Majorek nie podziela jednak tezy, że "wszystkie dzieci po uzyskaniu pełnoletniości przeszły na konfesję ewangelicką". Uważa, że stało to się raczej w naturalny, ewolucyjny sposób, gdyż Waleska wychowywała je w duchu swego rodzaju ekumenizmu. Na dodatek w księgach parafialnych nie ma informacji o przyjęciu przez dzieci Tiele-Wincklerów kolejnych sakramentów Kościele Katolickim, w tym bierzmowania.

Ale "formalne" kwestie wyznania nie są przecież najważniejsze dla sylwetki przyszłej Matki Ewy.

Już w dzieciństwie, w kilkuletniej dziewczynce rozwinęła się niezwykła wrażliwość na los biednych i chęć pomocy im.

A przecież była arystokratką, wychowywaną w pałacu i "na puchach". Być może przyczynił się do tego przykład matki? Odnotowuje Seemann-Majorek: "Waleska von Tiele-Winckler przez wiele lat zmagała się z chorobą, której towarzyszyło ogromne cierpienie. Według relacji Ewy matka znosiła swój bardzo cierpliwie i bez najmniejszego uskarżania się".

Sama Ewa po latach tak pisała o swojej mamie: "Osoba uduchowiona i pobożna, gorąco modląca się za swe dzieci. (...) Była bardzo uczulona na wszelką biedę i starała się, gdzie to tylko było możliwe, pomagać ludziom ubogim. Często dowiadywała się o chorych w naszej wiosce miechowickiej i wysyłała im środki lecznice, a nieraz starała się dla nich o opiekę lekarską czy pielęgniarską."

Wiersze przez całe życie

Na to, żeby niesienie pomocy chorym i ubogim uczynić główną działalnością i treścią swego życia - Ewa musiała zdobyć zgodę swego ojca. Ten epizod odnotowuje wiele artykułów jej poświęconych. Niemniej Anna Seemann-Majorek przywołuje również mniej znane oblicza Ewy von Tiele-Winckler. Była ona także... poetką, a kilkanaście jej wierszy znajdziemy w książce. Zaczyna się od napisanego w wieku 13 lat, po śmierci najbliższej osoby, wiersza pt. "Po pogrzebie matki".

Możemy przeczytać poetyckie fragmenty pisane przez Ewę-nastolatkę. "W tym okresie stałym motywem dorastającej Ewy stały się ponure, nadmorskie krajobrazy, wichury, pustka i otaczający ją mrok" - podsumowuje Seemann-Majorek. Ale

poezja w życiu Ewy von Tiele_Winckler bynajmniej nie przeminęła jak "trądzik młodzieńczy".

Wiersze pisała także w czasie wielkiej wojny (I światowej), która rozpoczęła się, gdy Matka Ewa miała lat 48. Poezja nie była więc w jej życiu młodzieńczym epizodem, ale ważną formą wyrażania swoich myśli i uczuć. Formą - dodaj - bardzo ekspresyjną, bo przecież poezja to domena uczuć i ekspresji właśnie. W ostatnim dniu 1909 roku matka Ewa napisał wiersz, który w jakimś sensie demonstruje jej życiowe posłannictwo. Wiersz klasyczny, zaczynający się w następujący sposób: "Istnieje głuchy, beznadziejny ból, / Niezrozumienia i bez skargi tęskność, / Ból kryje ziemia, jednak widzi duch / Ogromne morze, morze łez dziecięcych".

Ale to były nie tylko wiersze - Ewa Tiele-Winckler pozostawiła po sobie bogatą spuściznę pisarską, z której na język polski przełożono zaledwie ułamek. Wśród wydanych przez nią książek, broszur i artykułów jest również tomik poezji.

Z dziećmi i za granicą

Oczywiście książka Anny Seemann-Majorek nie traktuje o Ewie jako poetce czy pisarce. Chodzi raczej o przedstawienie całości jej działalności, z dużym akcentem na formację duchowną. Ale nie brakuje też wstrząsających szczegółów. Na przykład, kiedy otrzymała list aż z Brandenburgii. Była to prośba o opiekę nad piątką rodzeństwa. Ojciec porzucił rodzinę, uzależniona od alkoholu matka zmarła, a dzieci pozostały pod opieką pewnej niedorozwiniętej alkoholiczki. "W dwóch skrzynkach na czarnych szmatach, jak małe psy, zostały położone, zaś chleb umoczony w alkoholu służył od ich uciszenia i uspokojenia" - czytamy. Tymczasem w miechowickiej Ostoi Pokoju nie było już żadnego wolnego łóżka.

Zwracają też uwagę inne wątki, dotąd raczej nieeksponowane.

Chodzi o niechęć i - takiego właśnie określenia używa Seemann-Majorek - pogardę, z jaką do działalności Matki Ewy odnosili liderzy polskich katolików.

W 1902 polska prasa zarzucała jej, że uprawiając dobroczynność skłania ludność do protestantyzmu i niemczyzny. W czasie Plebiscytu i powstań atakował ją na łamach polskiej prasy ks. Jarczyk (Seemann-Majorek nie podaje jego imienia). Są też sylwetki diakonis pracujących z nią w Miechowicach oraz opis działalności misyjnej diakonii założonej przez Matkę Ewę: od Skandynawii do Chin i Afryki.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%