Nakrętka a sprawa europejska

  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
Autor zdjęcia: NTQ S.C.

Możemy odetchnąć z ulgą. Zwycięstwo! Klimat i planeta zostały uratowane! Tak właściwie, zostały uratowane już po raz trzeci. Po raz pierwszy, kiedy zakazano wydawania klientom w marketach bezpłatnych jednorazowych toreb foliowych. Po raz drugi, kiedy plastikowe słomki do napojów i plastikowe patyczki do uszu zastąpiono papierowymi. A teraz po raz trzeci i ostatecznie, kiedy Unia Europejska nakazała przytwierdzanie plastikowych nakrętek do plastikowych butelek! (Uwaga: słowa "plastik" używam jako synonim tworzyw sztucznych, bo nakrętki wykonane są z polimerów).

Tym samym mamy kolejną "mądrość etapu". Albowiem

doskonale pamiętam zalecenia recyklingowe sprzed lat kilku czy kilkunastu. Wówczas mówiono, że od butelki typu PET należy obowiązkowo oderwać nie tylko nakrętkę, ale także "obrączkę" wykonaną z tego samego materiału, co nakrętka.

Bo z PET-a można wyprodukować tkaninę, z której szyje się polary, a z polimeru nie. A tak przy okazji: plastik wprowadzano do powszechnego użytku jako materiał... ekologiczny, bo jego wykorzystanie miało zahamować wycinkę drzew.

Za to wielkie zwycięstwo Unii Europejskiej zapłacimy my, czyli konsumenci. W jednej tylko Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol modernizacja i wymiana maszyn na linii produkcyjnej mleka w plastikowych butelkach kosztowała 30 milionów złotych. A całe to przedsięwzięcie wydaje się bezsensowne jak kwiatek do kożucha, bo plastiku używamy coraz więcej tam, gdzie naprawdę można ograniczyć jego zużycie. Skoro segregujemy odpady, po co jednorazowe worki na śmieci? Przecież można wynieść w wielorazowym wiaderku i wrzucić: plastik do plastiku, szkło do szkła, papier do papieru, a bio-odpady wręcz trzeba wynieść w wiaderku, bo plastikowy worek nie ulega kompostowaniu. Albo pakowanie towarów na paletach: woda mineralna w plastikowych butelkach, pakowana po 6 sztuk w zgrzewkach z grubej folii, a to wszystko na paletach owinięte wieloma warstwami cienkiej folii do pakowania.

Przyznam, że z lubością odrywam polimerowe nakrętki z plastikowych butelek PET.

Bynajmniej nie chodzi o kontestowanie idiotyzmów wymyślanych przez urzędasów z Brukseli. Nie chodzi też o to, że jeżeli nakrętka pozostanie przytwierdzona do butelki, to zarówno nalanie napoju do szklanki, jak i ponowne zakręcenie nakrętki staje się trudniejsze. Po prostu wszystkie nakrętki z polimerów zanoszę do pojemnika na Rynku, gdzie gromadzone są one w ramach zbiórki charytatywnej dla braci Bartosza i Łukasza Jaszczurów. To wciąż nie jest zakazane!

Ocena: 3,91
Liczba ocen: 11
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy